10. Kiedy wieczór zmienia się w świt

855 60 0
                                    

Przez dłuższą chwilę po odłączeniu się od znajomych, FIlip i Maja rozmawiali na temat samej parapetówki, unikając tematu Adama. W pewnym momencie dziewczyna jednak sama podjęła temat:

- Boże, jak ja się cieszę, że uratowałeś mnie przed Adamem. Już myślałam, że się nie odczepi.

- Nie wiedziałem, że mu się podobasz - odparł niepewnie Filip.

- Tylko że w drugą stronę to nie działa - mruknęła Maja. Zapadła chwilowa, nieco krępująca cisza, którą wkrótce przerwała blondynka: - Wiesz... wiem, że to nie było zbyt grzeczne, ale podsłuchałam waszą rozmowę w pokoju Kaśki.

- Co? - zapytał zszokowany Filip, patrząc na nią złowrogo. Za chwilę jednak pożałował swojej gwałtownej reakcji.

- Nie chciałam tego robić, ale usłyszałam swoje imię - odparła, patrząc na niego przepraszająco. - No i tak jakoś wyszło...

Filip westchnął, próbując odtworzyć sobie w głowie, jak mniej więcej wyglądała jego rozmowa z Adamem. Czy powiedział coś jednoznacznego, co mogłoby dać Mai jakiś sygnał, że raper żywi względem niej jakieś głębsze uczucia?

- Aha - powiedział Filip, starając się, by nie brzmiało to nerwowo. - I co?

- Chciałam ci podziękować, że nie zgodziłeś się, na to, by mnie namawiać, bym dała mu jakąkolwiek szansę - powiedziała, wciskając przycisk przy przejściu dla pieszych, przy którym właśnie się znaleźli. Raper uważnie się jej przyglądał. Pod wpływem silnego wiatru włosy latały jej na wszystkie strony, czemu próbowała jakoś zapobiec, ale na próżno. Ciaśniej opatuliła się granatową kurtką i skrzyżowała ręce na piersiach.

- Nie wiem, co musiałbym mieć w głowie, żeby to zrobić - stwierdził Filip. - Przecież i tak byś się nie zgodziła.

Spojrzała na niego, mrużąc lekko oczy. On również wpatrywał się w nią, nie wiedząc, czego się spodziewać. W głowie miał tysiące myśli i - być może dlatego, że był trochę wstawiony - zaczął zastanawiać się, co by się stało, gdyby ją teraz pocałował.

- Cieszę się, że na ciebie trafiłam - powiedziała z uśmiechem. Filip również uniósł kąciki ust do góry. - Może znamy się krótko, ale... - urwała, zastanawiając się, co powiedzieć dalej. - Ale lepiej dogaduję się z tobą, niż z połową ludzi na studiach.

- Trafił swój na swego, co? - raper uśmiechnął się i ruszyli przed siebie, gdyż zapaliło się zielone światło.

- Lepiej nie da się tego opisać - stwierdziła Maja. Znaleźli się po drugiej stronie ulicy i nie zauważyła dość wysokiego krawężnika, o który chwilę później się potknęła. Całe szczęście, Filip był na tyle szybki, by złapać ją za rękę.

- Żyjesz? - spytał. Roztrzęsiona Maja pokiwała głową. Filip pociągnął ją w swoim kierunku i wylądowała odrobinę zbyt blisko niego. Popatrzyli sobie zaskoczeni w oczy, po czym dziewczyna odsunęła się i zapytała:

- Daleko jeszcze do tego baru?

- Nie, musimy przejść jeszcze przez tamto przejście i w dwa kroki w prawo - wskazał jej najbliższe przejście dla pieszych.

Kilkanaście minut później siedzieli w dość zatłoczonym pubie na wysokich stołkach przy barze. Zamówili po piwie Kellerbier i, nachylając się w swoją stronę, by dobrze słyszeć siebie nawzajem, rozmawiali o swoich ulubionych piwach. Wiele osób rzucało ukradkowe spojrzenia w stronę Filipa, nikt jednak do niego nie podszedł. Sam raper wpatrywał się w Maję jak zaczarowany - teraz był już nie tyle zainteresowany tym, co mówi, jak po prostu jej urodą. Jej gęstymi, złotymi włosami, błyszczącymi w świetle barowych lamp, przenikliwymi, zielonymi oczami, które lśniły, gdy podekscytowana dzieliła się z nim ciekawostkami, a także pełnymi ustami, które prawie cały czas rozciągały się w uśmiechu.

Sto tysięcy książek || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now