¹¹

4.2K 440 324
                                    

Użytkownik trashbinnie dzwoni.

Odbierz.                      Odrzuć.


— Hejkaaaaa — rozległ się niski głos w telefonie Changbina.

— Cześć, Lixie — odpowiedział spokojnie. Musiał sprawdzić, czy chłopak da radę sam wrócić do domu, bo już nie raz zdarzało mu się ratować jego dupsko, gdy ten był ledwo przytomny. Całe szczęście sytuacja nie wydawała mu się krytyczna.

— Nie uwierzysz, Binnie, ty mój najlepsiejszy i najfajniejszy korepetyte...ta...to... nie ważne.

Żeby zrozumieć pijanego Felixa trzeba było się nieźle skupić. Nie dość, że mówił niewyraźnie, to często mieszał ze sobą dwa języki, co stawało się problematyczne z dwóch powodów: Seo nie był orłem z angielskiego, a na dodatek blondyn potrafił powiedzieć słowo po koreańsku, ale ze swoim australijskim akcentem. Dało się je zrozumieć, ale Bin zawsze musiał chwile nad tym pomyśleć, a na to akurat nie miał czasu, gdy Felix mówił z zawrotną prędkością.

— No słucham. Swoją drogą, kiedyś urwę ci łeb za te imprezy — odparł, starając się jak najbardziej zignorować hałas, który otaczał młodszego i uniemożliwiał mu w miarę dobre zrozumienie go.

— Obrzygałem nowiusieńkie buty Jisunga — oznajmił, po czym wybuchnął śmiechem. — Był taki confused, że ja nie mogę.

Brunet westchnął i pokręcił głową z niedowierzaniem.

— Jesteś niemożliwy, naprawdę. A teraz mi powiedz, gdzie dokładnie się odbywa ta dzika impreza, tak na wszelki wypadek, gdybym musiał cię zbierać z podłogi.

— U Chenle — odpowiedział krótko, a chwile później Seo mógł usłyszeć czyjś krzyk. — O fuck.

— Po pierwsze, co jest? Po drugie, nie wiem, gdzie mieszka Chenle.

— Joowon spadła ze stołu. Geez, ona chyba coś złamała — przejął się, zupełnie olewając drugą część wypowiedzi starszego.

— Ja dalej nie wiem, gdzie mieszka Chenle, kochanie — zauważył, co spotkało się z westchnięciem blondyna.

— Niedaleko tej cukierni co zawsze chodzimy po szkole — odparł. — A z tymi czułościami nie przesadzaj, bo to dopiero po dwudziestej dwa.

— Chyba dwudziestej drugiej, a poza tym jest za dziesięć dwunasta — poprawił go chłopak i wygodniej usiadł między poduszkami na swoim łóżku.

— O cholera, w takim wypadku szykuj się, bo biegnę do ciebie and I'm gonna give you so much love, że się nie pozbierasz.

— Nie, nie, nie! Nigdzie nie biegnij, bo zamiast do domu będę cię musiał odwieźć na pogotowie jak się wypieprzysz.

— No to po mnie przyjedź, bo już mi się znudziła ta cała dyskoteka.

— Nigdzie stamtąd nie idź, ja się rozłączam i dzwonie po taksówkę.

— Okej, kocie, czekam.

Połączenie zakończone.

ily2 ↳changlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz