⁸²

3.1K 346 269
                                    

Zegarek wiszący na ścianie w salonie Felixa wskazywał godzinę dwudziestą z minutami.
Na dworze zdążyło zrobić się ciemno, a śnieg przestał padać, mimo że temperatura wciąż pozostawała ujemna.

Dwaj nastoletni chłopcy opierali się o parapet z kubkami gorącego kakao w rękach. Patrzyli na nocne niebo usiane małymi błyszczącymi punkcikami, co jakiś czas przenosząc wzrok na odbijający światło księżyca śnieg, włączając w to również ich koślawego bałwana.

— Changbin — mruknął Felix, dalej wpatrując się w widok za oknem jak w obrazek. Czarnowłosy skinął głową i odpowiedział cichym "hm?", zachęcając młodszego do rozwinięcia swojej myśli. — Chodźmy na balkon.

— Lix, jest za zimno, żeby stać na balkonie — odparł, mimo że sam chętnie by poszedł we wskazane miejsce.

Felix jęknął niezadowolony. Naprawdę chciał iść na ten nieszczęsny balkon, żeby lepiej widzieć gwiazdy, a co najważniejsze, móc wtulić się w Changbina pod pretekstem zimna. W teorii, wcale nie musiał mieć pretekstu, żeby przytulać się do swojego chłopaka, ale czasami stawał się małym, nieśmiałym chłopaczkiem i głupio było mu inicjować jakikolwiek kontakt fizyczny ze starszym.

W dodatku, nawet jeśli byli w związku i wskoczyliby w ogień dla drugiego, to obydwaj nadal nie do końca się z tym oswoili. Jakby nie patrzeć, byli swoimi pierwszymi partnerami, o ile nie liczyć dziewczyny Felixa w przedszkolu.

Changbin upił łyk swojego kakao, a młodszy zaraz poszedł w jego ślady. Nad ustami blondyna powstały mleczne wąsy, na widok czego brunet zaśmiał się cicho, aby zaraz niebezpiecznie przybliżyć się do twarzy Australijczyka. Jego wzrok powędrował prosto na wargi Felixa, który widząc to, postanowił odebrać mu przyjemność z podziwiania ich, przylegając nimi do tych Changbina.

Ten pocałunek, niemalże jak każdy inny, był okropnie nieumiejętny, lecz żaden z nich nie przywiązywał do tego uwagi. Niespecjalnie obchodziło ich, że to, co nazywali całowaniem, było tak naprawdę niezręcznym ocieraniem się o siebie wargami. Właściwie, pasowało im to jak najbardziej i wcale nie narzekali, dopóki mogli poczuć swoje uczucia poprzez delikatne muśnięcia.

Chcieli czuć się tak spokojnie i błogo już zawsze, ale nie wszystko było możliwe, zwłaszcza, gdy usłyszeli czyjeś chrząknięcie zaraz za nimi.

Cóż, trochę zapomniało im się, że rodzice blondyna pojechali tylko do sklepu, co nie mogło trwać wiecznie.

— Chłopcy, czemu nic nie powiedzieliście? Czy wy wiecie, ile mogłam stracić? — spytała mama Felixa, wprawiając dwójkę nastolatków w niemały szok.

— Założyła się ze mną o trzy tysiące wonów, że do końca miesiąca się zejdziecie — wyjaśnił pan Lee, widząc zakłopotanie pary.

— Żeby było jasne, ja wygrałam — dodała rodzicielka blondyna.

Zarówno Felix, jak i Changbin nie do końca rozumieli, co właśnie się stało, ale nie narzekali. Fakt, spodziewali się negatywnej reakcji, chociaż wcale nie chcieli takiej otrzymać. Zresztą, wyjście z szafy wcale nie było w ich planach, więc nie ma się co dziwić.

— Czyli... Nie jesteście — Felix przerwał, aby dobrać słowa — źli? Obrzydzeni? Zawiedzeni?

— Nic z tych rzeczy, moi drodzy — odpowiedziała kobieta, śmiejąc się dźwięcznie, a Changbin zauważył podobieństwo jej uśmiechu do tego felixowego. — Razem z mamą Changbina trzymałyśmy za was kciuki od kilku miesięcy.

Czarnowłosemu całkiem opadła szczęka. Jego mama? Nawet ona? Czemu każdy musiał ich shippować?

Jęknął zażenowany postawą zarówno jego jak i Felixa rodziców, a w odpowiedzi otrzymał uśmiechy państwa Lee.

— No chłopcy, lećcie do Felixa i bądźcie grzeczni — poleciła kobieta, na co obydwaj pokiwali głową, a blondyn wtulił się w nią jeszcze w wyrazie podziękowania.
Para złapała się za ręce i ruszyła w kierunku pokoju młodszego z szybko bijącymi sercami. Po drodze do owego pomieszczenia, usłyszeli jeszcze głos pana Lee.

— A jak już macie być niegrzeczni, to chociaż się zabezpieczcie!

I w tym momencie Changbin zrozumiał, że cała rodzina Felixa była po prostu bandą niewyżytych zboczeńców.

_________________
a/n: pomyslalam sobie, ze na setnym rozdziale zakończe tego ficzka i ewentualnie dorzuce jeszcze epilog

ily2 ↳changlixOnde histórias criam vida. Descubra agora