Seans właśnie się skończył i czwórka przyjaciół opuściła salę kinową, żywo rozmawiając.
— I co? Dalej myślisz, że było babskie? — spytał Lix, przypomniawszy sobie ściskającego jego rękę bruneta.
— Tak — odparł, starając się nie zniszczyć swojej opinii mrocznego dark emo ziemniaka bardziej niż już to zrobił. — Zresztą, to ty się do mnie tuliłeś.
— Bo Jeongin mnie straszył! On jest bardziej przerażający niż cały ten horror!
Na te słowa Yang trzepnął starszego w ramię. Swoją drogą, był tym typem człowieka, który potwornie bał się horrorów, ale i tak chciał je oglądać, dlatego zawsze robił to z przyjaciółmi. Zdarzył się jeden jedyny raz, kiedy sam włączył sobie The Ring i później prawie umarł ze strachu i obdzwonił każdego bliższego przyjaciela. Niefortunnie o godzinie drugiej w nocy, kiedy owe zdarzenie miało miejsce, większość okazała się spać. Jedynie Hyunjin od niego odebrał i musiał uspokajać rozedrganego chłopaka, żeby ten w ogóle był w stanie zasnąć.
— Jak ta mała słodka kulka może być straszna? — spytał, łapiąc policzek Jeongina w dwa palce, za co dostał po łapach.
— Nie dotykaj — warknął, próbując brzmieć groźnie, chociaż wyglądał mniej więcej jak rozzłoszczony szczeniaczek. Albo fenek.
— On zawarł pakt z szatanem. Jestem pewny, że sprzedał mu duszę — powiedział, chowając się za plecami Bina. Na jego nieszczęście, przez przysłaniającego mu widok Seo, nie zauważył schodka, na wskutek czego obydwaj wylądowali na posadzce.
— Ah, kurwa mać — syknął brunet, masując kolano. — Będziesz płacił odszkodowanie, chuju niemyty.
— Najpierw sobie zapłacę za protezę — jęknął w odpowiedzi, krzywiąc się z bólu i kurczowo trzymając kostkę obiema dłońmi. — Jezu, jak przyjebałem o róg tego schodka, o żesz w dupę, nie jest dobrze. Sos, chłopaki, wywieszam białą flagę i nigdzie dalej nie idę.
— Hamujcie słownictwo, dziecko was słucha! — rzucił pretensjonalnie Jisung, zakrywając uszy najmłodszemu, który jedynie przewrócił oczami.
Changbin powoli otrząsnął się po upadku i kucnął obok przeżywającego katusze Felixa.
— Możesz wstać? — spytał, podając młodszemu rękę, a ten prawie ochoczo ją przyjął i, z ogromną pomocą Changbina, udało mu się podnieść. Niewiele to jednak dało, bo zaraz po przeniesieniu ciężaru na bolącą nogę syknął z bólu i natychmiast ją uniósł, aby tylko nie miała kontaktu z kafelkami.
— Powtarzam, chłopaki, sos, odmawiam dalszych działań — stwierdził stanowczo. — Jeongin, to wszystko przez twoje szatańskie moce.
— Jasne. Ja tylko chciałbym powiedzieć, że go nie niosę — poinformował, unosząc ręce w geście podobnym do tego podczas napadu.
— Ja też nie! — wykrzyknął niemalże od razu Han, a wszystkie trzy pary oczu skierowały się w stronę Changbina, który skwitował całą sytuacje jedynie ciężkim, jak pewien Australijczyk, który zaraz miał znaleźć się na jego plecach, westchnięciem.
CZYTASZ
ily2 ↳changlix
Fanfictiongdzie changbin teoretycznie udziela felixowi korepetycji z koreańskiego tags: chat; komedia; fluff; highschool!au; switch; start: 14/11/18 end: 18/02/19