⁹¹

2.6K 305 39
                                    

Changbin westchnął patrząc, jak jego telefon właśnie się wyłączał. Teraz zostało mu już tylko czekać na pomoc ze strony przyjaciół i zaczął się poważnie zastanawiać, w którym momencie w swoim życiu popełnił błąd, że musiał teraz siedzieć w ciasnym schowku na miotły, bez światła i możliwości komunikacji ze światem.

Na szczęście drzwi i ściany pomieszczenia były na tyle cienkie, żeby mógł usłyszeć przybycie jego wybawców oraz ich akcji ratunkowej. Przy okazji miał okazję posłuchać, jak stojący przy drzwiach licealiści narzekali na Jennie, co zdecydowanie umilało mu pobyt w jego tymczasowej celi.

Po pewnym czasie przysłuchiwania się tej iście ciekawej konwersacji, zorientował się, że do głosów jego oprawców dołączył jeszcze jeden, który skądś znał, ale nie był pewien skąd. W końcu udało mu się skojarzyć, że to nikt inny jak Minho wciągnął się w rozmowę i z tego, co udało mu się zrozumieć, to całkiem dobrze znał tych dwóch chłopaków.

— Minho! Na krowie kopyto, miałeś mnie stąd wyciągnąć! — krzyknął w końcu zniecierpliwiony czekaniem. — Mam jeszcze tyle życia przed sobą i chciałem mieć kota z Felixem!

Jedyne co mu odpowiedziało to śmiech jego serdecznego przyjaciela, a po chwili dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach. Uradowany poderwał się ze swojego dotychczasowego miejsca pod ścianą i uścisnął swojego wybawcę. Cóż, przez dość długi czas siedzenia w kompletnej ciemnicy, nie był w stanie wyostrzyć poprawnie wzroku, przez co osobą, którą oplótł ramionami niczym ośmiornica mackami, okazał się jeden z porywaczy, o ile można ich było tak nazwać.

— Minho, odczep swojego przyjaciela ode mnie i spadajcie, zanim ta wredna pizda tu wróci — powiedział wysoki chłopak, a Changbin, usłyszawszy to, natychmiast się odsunął i spalił buraka.

— Wiesz, może lepiej było kiedy siedział w tym schowku.

***

Jak się okazało, Changbin nie wylądował z powrotem w zamknięciu z towarzystwem mopów i mioteł, a razem z Minho wyszedł ze szkoły tylnymi drzwiami, dowiadując się przy okazji, że warunkiem, pod którym został wypuszczony, było postawienie jego oprawcom kebsa.

W końcu dotarli na szkolny parking, na którym czekał zniecierpliwiony Felix wraz z Chrisem i Yutą, którzy wcześniej siedzieli w szatni w gotowości do walki, ale Minho napisał im, że nie będzie trzeba interweniować.

Blondyn podbiegł do swojego chłopaka, a gdy znalazł się centralnie przed nim, z całej siły strzelił mu z otwartej dłoni w czubek głowy.

— To za bycie idiotą i miękką frytką, która prawie zginęła w schowku na miotły — wyjaśnił, kiedy Seo spojrzał na niego zdziwiony. Nie dał mu jednak odpowiedzieć, bo szybko cmoknął go w usta.

— A to za nie zginięcie w schowku na miotły.

_________
a/n: chce mi się spać send hlep

ily2 ↳changlixWhere stories live. Discover now