ᴇᴘɪʟᴏɢ

3K 274 334
                                    

Rzeczą, w którą Felix wciąż nie mógł uwierzyć, był fakt, że dał się namówić na wciśnięcie go w sukienkę. I to cholernie drogą sukienkę. Całe szczęście nie był jej sponsorem.

— Jisung, obiecuję, że kiedyś cię zabiję — oznajmił rudowłosy, podczas gdy Han zakładał mu welon.

— Jasne, złotko, nie ma sprawy, tylko może już po ślubie — odparł przyjaciel, patrząc na swoje dzieło z dumą. Felix wyglądał jak milion dolców i nikt nie mógł zaprzeczyć.

Cała "ceremonia" odbyć się miała w altance na działce rodziców Chana, który swoją drogą wcielił się w ojca panny młodej i właśnie przygotowywał się do zaprowadzenia rudzielca do ołtarza. A mówiąc ołtarza, mam na myśli stolik z kilkoma świeczkami i kwiatkami ukradzionymi z ogródka sąsiadki.

— Czemu, tak właściwie, to ja robię za pannę młodą, a nie Changbin? — spytał Australijczyk, zastanawiając się, jak nisko upadł i w którym momencie swojego życia popełnił błąd.

— Bo to on ci się oświadczył — odparł Jisung, wzruszając ramionami. Jako iż żaden z nich nie był żadną vlogerką makijażową, to twarz Felixa była naga jak Adam i Ewa oraz naturalna jak bio obiadki dla dzieci.

— Laska też może się oświadczyć! — oburzył się rudowłosy, na co jego najukochańszy przyjaciel, a zarazem druhna, przewrócił oczami.

— Po prostu Changbin w życiu nie dałby się wcisnąć w sukienkę — wyjaśnił, a następnie, mając już dość narzekania Felixa, dał znak Chanowi, aby zaprowadził swoją adoptowaną córkę przed ołtarz. Oczywiście, nie mówcie Felixowi nic o adpocji, dowie się w swoim czasie.

Chris spojrzał na dwójkę przyjaciół, po czym przybił sobie piątkę z czołem.

— Kto pozwolił Felkowi założyć adidasy do sukienki? Ludzie, trochę wyczucia, jak moje dziecko ma się w tym omężyć? — No cóż, wczuł się chłopak, trzeba przyznać. — Nie ważne, już nie ma czasu na zmiany.

I w taki oto sposób ta niezwykła uroczystość się rozpoczęła.

Chan z Felixem pod ręką szli pierwsi, a za nimi Jisung, który zaraz miał dołączyć do Minho, zmuszonego do odegrania roli świadka. Wszystko w akompaniamencie marszu weselnego puszczonego z telefonu Jeongina.

— Zebraliśmy się tu, aby złączyć tę dwójkę węzłem małżeńskim — zaczął niskobudżetowy i średnio wierzący ksiądz, to znaczy Woojin. — Czy ktoś ma coś przeciwko?

Oczywiście nikt się nie odezwał, w końcu Changlix był OTP każdego z zebranych. No może poza Minho, który nawet nie chciał się przyznawać do tej dwójki i przyszedł tu tylko ze względu na Jisunga.

— Przejdźmy więc do konkretów — powiedział uroczystym tonem, po czym odchrząknął. — Czy ty, Lee Felix, bierzesz sobie za męża Seo Changbina i ślubujesz mu wierność póki śmierć was nie rozłączy?

Rudowłosy spojrzał na Changbina, który nie chciał tu być tak samo jak on, po czym westchnął i kiwnął głową.

— Tak.

— Czy ty, Seo Changbin, bierzesz sobie za żo- męża Lee Felixa i ślubujesz mu wierność póki śmierć was nie rozłączy?

— To nie jest dobry--

— Zamknij się, to pytanie retoryczne — wtrącił Jisung, a czarnowłosy rzucił mu pełne nienawiści spojrzenie.

— Niech wam będzie — westchnął Seo. — Tak.

— Cudownie, teraz możecie się pocałować i macie moje błogosławieństwo oraz zezwolenie na upojne spędzenie waszej nocy poślubnej — skwitował zadowolony z siebie Woojin, a świeżo upieczona para młoda wykrzywiła swoje twarze w grymasie, słysząc ostatnie słowa przyjaciela.

Natomiast zaproszeni (z całą pewnością nie przez Felixa ani Changbina) goście unieśli się w euforii i dziwnym okrzyku radości, będąc zdecydowanie zbyt podekscytowanymi na myśl o weselu i wspomnianej nocy poślubnej, której nowożeńcy raczej woleli uniknąć.
Cóż, wszyscy dobrze wiemy, że i tak skończyłaby się ona kłótnią o dominację.

Felix delikatnie uśmiechnął się pod nosem, zauważając jak irracjonalnie ta sytuacja musiałaby brzmieć dla kogoś obcego lub jego i Changbina przyszłych kotów, po czym położył jedną dłoń na policzku starszego, przybliżając się tak, że drugi mógł poczuć jego oddech na swoich wargach.

— To wszystko jest chore, ale dopóki jest chore z tobą, to całkiem mi nie przeszkadza, bo cholernie cię kocham, złotko — wyszeptał i, nie dając Changbinowi odpowiedzieć, złączył ich usta w słodkim, delikatnym pocałunku, zarzucając welon na ich głowy, co by zgromadzeni zawzięci shipperzy nie posikali się w majtki ze szczęścia. Po kilku sekundach trwających dla nich wieki odsunęli się od siebie na niewielką odległość, tak, że biały, półprzezroczysty materiał wciąż zasłaniał widok ich przyjaciołom, za to oni widzieli doskonale i to na dodatek najważniejszą osobę w swoim życiu.

— Ja ciebie też, Felcia, ja ciebie też...

Tę piękną chwilę przerwał głos Jisunga, który był najgorszą druhną jaką, świat kiedykolwiek widział.

— Dobra, gołąbeczki! Czas na weselicho!

Felix skrzywił się, patrząc na blondyna z niesmakiem. Kto używa takich słów w tych czasach? Co on ze wsi, czy jak? Tak czy siak, wspomniane wesele odbyło się, aczkolwiek nikt nie był pewien, czy zasługiwało na ten tytuł. Albowiem cała wesoła gromadka (z uprzednio przebranym w coś znośniejszego Felixem) pojechała do klubu. I to nie byle jakiego, bo dokładnie tego, w którym nasz rudzielec, nie okazując ani grama szyku ani taktu, obślinił piękną i gładką twarzyczkę Changbina.
Możecie mi wierzyć lub nie, ale wspomniany wyżej brunet naprawdę pił alkohol i to w takiej ilości, że jego błędnik zaczął płatać mu figle niczym zawodowy prankster.

Ale tak poza tym, to żyli długo i, na swój sposób, szczęśliwie.

the end.

______________
a/n: absolutnie tego nie sprawdziłam, ale enjoy
wstawie jeszcze dzisiaj rozdział do q&a i dam wam czas do niedzieli na zadawanie pytań (tylko serio zadajcie jakieś bo przyps jak nic nie będzie)

a tak poza tym, czy ktoś jest tu into dreamcatcher bo planuje je ogarnąć już z pół roku minimum i nie mogę sie do tego zabrać a piri to sztos

also happy valentines day sweeties

also happy valentines day sweeties

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
ily2 ↳changlixWhere stories live. Discover now