⁴³

3.6K 376 53
                                    

— Ah, Felix! — zawołał Jisung, gdy tylko blondyn wraz z Changbinem przekroczyli próg sali gimnastycznej. — Już myślałem, że ulegniesz temu dziadowi i zostaniesz z nim w domu.

Changbin przewrócił oczami, słysząc określenie, którym nazwał go Han.

— Binnie nie jest dziadem, tylko ma kija w dupie — odparł wzruszając ramionami, aby za chwilę poczuć trzepnięcie w głowę, którego sprawcą był nikt inny jak Seo.

— Zaraz wy będziecie mieć kija w dupie i gwarantuję, że nie będzie to przyjemne — odgryzł się najstarszy z nich i obrzucił chłopaków zirytowanym spojrzeniem. Tamci jedynie cicho się zaśmiali, a blondyn zwichrzył jego włosy.

— Nieważne — rzucił Jisung. — W każdym razie, chodźcie, bo przyszliście ostatni i chłopaki na was czekają.

Changbin westchnął na tyle cicho, że przez muzykę nie było szansy go usłyszeć.
Wiedział, że poprzez "chłopaki" miał na myśli nie tylko ich wspólnych znajomych, ale też tych "fajnych ziomków", z którymi brunet niekoniecznie chciał mieć do czynienia. Nie byli dla Changbina złośliwi lub cokolwiek, ale on po prostu nie uważał ich za dobre towarzystwo dla jego młodszych kolegów. I jak u Jisunga czy Hyunjina mógł to przeboleć, tak u Felixa nie. Martwił się i tyle.
Jego relacja z młodszym licealistą była dla niego wyjątkowa i sam nie do końca wiedział jak ją nazwać. Poznali się całkiem przypadkiem, kiedy w przerwie obiadowej dosiadł się do stolika, przy którym siedzieli Changbin i Chris. Nie była to żadna miłość od pierwszego wejrzenia. Starsi chłopcy byli zwyczajnie mili i pozwolili mu się przysiąść, ale nie myśleli wtedy o niczym więcej niz koleżeństwie. Potem doszły korepetycje z koreańskiego i to był moment, który można było oficjalnie zaliczyć jako początek ich znajomości. Przez kilka pierwszych spotkań czuli się trochę niezręcznie, Felix, bo bał się reakcji starszego na jego niski poziom w języku, a Changbin, bo był to jego pierwszy raz, kiedy zdarzyło mu się udzielać korków. Jednak z czasem Lee zaczął pokazywać swoje prawdziwe ja, a brunet zdecydowanie wolał go takiego energicznego i jednocześnie nastawionego całkiem negatywnie do nauki, niż cichego, ciągle spuszczającego wzrok w dół.

Przyjaźń tej dwójki trwała już około roku i Seo wiele razy zastanawiał się, dokąd ona zmierza. Z jednej strony, zdarzały im się momenty, gdy na zmianę ich policzki zdobił intensywny rumieniec, przez gesty, które wywoływały jednocześnie niezręczność i poczucie ciepła. W niektórych chwilach najmniejszy dotyk drugiego palił, nawet jeśli było tylko muśnięcie dłoni jednego nastolatka opuszkami palców.
Z drugiej zaś, przez większość czasu zachowywali się jak zwykli przyjaciele i Felix mógł wyściskać swojego hyunga na każdy możliwy sposób oraz powiedzieć tonę beznadziejnych podrywów, a Changbin i tak nie uważał tego za coś dziwnego ani nie czuł większych emocji w takich sytuacjach.

Seo otrząsnął się z przemyśleń z chwilą, w której znalazł się wśród sporego grona ludzi. Niektórych znał bardziej innych mniej, ale każdego z grubsza kojarzył. Zabolał go trochę widok Jeongina, Chenle i młodszego Jisunga, bo ta trójka, mimo iż była w pierwszej klasie jak Felix, była od blondyna młodsza o rok, albowiem wszyscy trzej chłopcy poszli do szkoły wcześniej. I Changbin wiedział, że rodzice Chenle byli zapracowani, przez co Chińczyk miał przez większość czasu dom na swoją własność, dlatego to u niego odbywały się imprezy. Tak samo wiedział, że to nie wpływało na niego dobrze. Myślał jednak, że Jeongin i Jisung nie udzielali się na domówkach u ich kolegi, bo nigdy nie zanotował, żeby byli obecni, gdy musiał zbierać półprzytomnego od alkoholu Australijczyka z podłogi.

— O, nasze gołąbeczki raczyły się pojawić — rzucił Hyunjin, szeroko się uśmiechając, na co Lix odpowiedział tylko przewróceniem oczami. — Chodźcie, bo już zdążyliśmy wypić trochę za szkołą i was to ominęło.

— Ale zostawiliście mi coś, prawda? — spytał Felix, bo nigdy nie mógł być pewny, czy ci pijacy nie wychlali całego alko.

Natomiast Changbin ścisnął dłoń młodszego, która połączyła się z tą changbinową, kiedy Jisung prowadził ich do małego korytarza ze ślepym zaułkiem za salą gimnastyczną i po prostu nie kłopotali się, żeby je rozdzielić.
Blondyn posłał starszemu na wpół ciepły uśmiech, ale jego oczy wyrażały przeprosiny.
Wiedział, że Seo nie lubił, gdy pił i tak samo doskonale wiedział, że dopiero niedawno o tym rozmawiali, ale nie mógł nic poradzić, że ciężko mu było odmówić pokusie.

— Daję słowo, nie upiję się — szepnął do ucha starszego, po czym pomyślał i uznał obietnicę za dość ciężką do spełnienia. — Albo chociaż spróbuje. A jak już to zrobię, to przepraszam, Changbin.

Starszy chciał mu powiedzieć wszystko, co cisnęło mu się na język. Głównie o byciu samolubnym, bo nawet nie pomyślał, jak głupio brunet będzie się czuł wśród kilkunastu pijanych ludzi oraz patrząc, jak jego przyjaciel niszczy sobie zdrowie. Mimo chęci, nie powiedział tego i tylko spojrzał na młodszego z lekko widocznym bólem w jego oczach. I gdyby Felix nie znał Changbina tak dobrze, to nie zauważyłby w tym wzroku smutku, jednak niestety doskonale go widział, co wzbudzało w nim ogromne poczucie winy zanim zdążył zrobić cokolwiek.

— Albo wiecie co? Może sobie odpuszczę tym razem — powiedział po chwili do swoich towarzyszy, po czym znów przeniósł wzrok na drugoklasistę, który patrzył na niego z dumą, ulgą i nutką politowania.

Bo oczy Changbina mówiły absolutnie wszystko i Felix kochał widzieć w nich same pozytywne uczucia.

________________
a/n: przepraszam za: długą nieaktywność i błędy w rozdziale
co do pierwszego, to po prostu pracowałam trochę nad świątecznymi rozdziałami do tego ficzka i nad yuwinowym shotem
a co do drugiego, to jakieś 2h temu wróciłam do domu z Warszawy bo byłam na burn the stage w złotych i ledwo widzę na oczy.
kto tez był to pozdrawiam, a kto nie to luzik bo wsm dupy mi nie urwało.
no i dziękuje za każdą gwiazdeczkę i komentarz pod rozdziałem, bo wtedy widzę, że jest sens to pisać ♡

ily2 ↳changlixWhere stories live. Discover now