1. Musisz przestać zabijać.

3.3K 207 144
                                    

- Hej Zack... Zabij mnie - błagała dziewczynka, a po jej policzkach spłynął strumień łez - Proszę...

- Jeśli tego chcesz, przestań płakać i uśmiechnij się - odpowiedział nad wyraz spokojnie Foster.

Rachel delikatnie uniosła kąciki ust w górę, pokazując tym samym najpiękniejszy uśmiech, na jaki tylko było ją stać.

- Tsss... Co za badziewie - prychnął, przyciągając ją bliżej siebie tak, by uchronić dziewczynę od uderzenia w ziemię, na którą właśnie upadli - Kurwa... - jęknął, czując ból w plecach i klatce piersiowej.

- Zack? W porządku? - zapytała, pospiesznie z niego schodząc.

- Tsaa... Chodź lepiej - szepnął, łapiąc ją za rękę i ciągnąc gdzieś wgłąb parku w ośrodku.

Ray bez słowa podążała za nim, z całych sił starając się o nic nie potknąć, by przypadkiem nie spowolnić ich ucieczki. Biegli, do póki nie natrafili na ogromny mur, zakończony u góry drutem kolczastym. Pokonanie takiej przeszkody nie było dla Isaacka niczym trudnym. Jednym, zręcznym ruchem, wyrąbał nim swoją kosą ogromną dziurę, przez którą z łatwością przeszli.

Znów bieg. Niewiadomo, ile dokładnie trwał. Niewiadomo, gdzie byli. Wiedzieli tylko jedno - byli bezpieczni. Udało im się zgubić pościg, dzięki czemu w końcu mogli chwilę odpocząć.

- Dokąd zmierzamy? - spytała jasnowłosa, pomiędzy ciężkimi wdechami.

- Myślę... Myślę, że aby raz na zawsze się od nich uwolnić, należy... Uciec z kraju - stwierdził starszy, drapiąc się po karku.

- Mogę iść z tobą? - spytała.

- Huh? Jak chcesz, to możesz - wzruszył ramionami, jakby było mu to kompletnie obojętne.

- A jak już pomogę ci uciec, to... - splotła ze sobą palce w błagalnym geście, jak wtedy, gdy składali sobie najważniejszą w ich życiu przysięgę - To zabijesz mnie?

- Znowu z tym zaczynasz? Obiecałem ci już przecież, że zabiję cię dopiero wtedy, gdy normalnie się uśmiechniesz, a jak wiesz, ja nienawidzę kłamstw - oparł się o drzewo, po czym zsunął po jego pniu na miękką trawę.

- Dobrze, więc... Postaram się bardziej, a do tego czasu, będę starała się być ci pomocna - powiedziała, dosiadając się do towarzysza.

Uniosła wzrok na nocne, usiane gwiazdami niebo. Widok z tego miejsca był wprost nieziemski. Znajdowali się na leśnej polanie, tak więc nic nie zasłaniało im pięknego krajobrazu. Nareszcie byli wolni. Po tylu dniach spędzonych w tym dziwnym budynku i kilku miesiącach pobytu w psychiatryku, Rachel miała serdecznie dość niewoli. Gdy tylko znaleźli się tutaj, do blondynki dotarło, czym jest prawdziwa wolność. Czuła się tak, jak nigdy dotąd. W swoim rodzinnym domu, nigdy nie doświadczyła czegoś takiego jak "poczucia swobody" i możliwości robienia tego, co tylko chciała. Teraz nie ograniczało jej już zupełnie nic. Nic, prócz pościgu, przed którym od pewnego czasu musiała uciekać. Uciekać razem ze swoim... No właśnie, z kim? Jak inaczej mogłaby nazwać Zacka? Nie potrafiła bliżej określić ich relacji. To wydawało się być takie... Trudne...

Wybudziła się z zamyślenia dopiero wtedy, gdy usłyszała dziwne burczenie, dobiegające z całkiem niedaleka. Zaczęła nerwowo rozglądać się w około, póki nie zlokalizowała źródła odgłosu.

- Przydałoby się zdobyć coś do jedzenia - stwierdził chłopak, wykonując koliste ruchy ręką po swoim brzuchu.

- Racja, ale jak mamy je zdobyć? Przecież oboje jesteśmy zbiegami Zack. Rozpoznają nas - stwierdziła.

- A więc trzeba będzie zabić kogoś, z nadzieją na to, że będzie miał coś przy sobie - wzruszył ramionami.

- Nie. Jeżeli chcemy stąd uciec, nie możemy zostawiać żadnych śladów. Musimy... Zack, musisz przestać zabijać - wypaliła.

𝙳𝚘 𝚔𝚘ń𝚌𝚊 [𝚉𝚊𝚌𝚔 𝚡 𝚁𝚊𝚌𝚑𝚎𝚕] *𝚉𝙰𝙺𝙾Ń𝙲𝚉𝙾𝙽𝙴*Where stories live. Discover now