EPILOG

2K 146 163
                                    

Noc była naprawdę piękna. Na morzu panowała cisza jak makiem zasiał. Jedynie fale cichutko chlupały, rozbijając się o statek. Gdzieś daleko widać było światło latarni morskiej. Raz po raz raziła w oczy, gdy kierowała się akurat na okręt.

Zack z Rachel siedzieli na brzegu statku i trzymając się za ręce, patrzyli na to wszystko w milczeniu. Cieszyli się, że w końcu im się udało. Że są tutaj razem. Że przetrwali to wszystko i wreszcie mogą być razem.

— Ułożymy sobie jakoś na nowo życie? — spytała Ray.

— Naprawdę myślisz, że z naszym pechem by się to udało? — zażartował.

— Możemy się starać — wzruszyła ramionami.

— I tak wszystko pójdzie się jebać.

— To możemy starać się bardziej — położyła brodę na ramieniu chłopaka, przyglądając się jego twarzy.

— Prędzej czy później, wpierdolą mnie za pedofilstwo — zaśmiał się, spoglądając jej w oczy.

— Wątpię, żeby udało im się ciebie złapać.

— Skoro będziemy łazić razem, to nas złapią — ujął w dłoń jej podbródek i cmoknął w nosek.

— Skoro będziemy łazić razem, to zrobię tak, by nas nie złapali — poprawiła go.

— To dawaj, od razu zamieszkajmy w stolicy, będzie ciekawie — zaproponował półżartem.

— Okej, wolisz mieszkanie czy ulicę?

— Drewniany domek na odludziu brzmi lepiej — stwierdził.

— Trzeba było poprosić Kishiramę, żeby oddał — zachichotała.

— Oj, daj już z nim spokój. Gdybym mógł, zarąbałbym go po raz drugi. W końcu cię skrzywdził. A poza tym, facet naprawdę wkurwiał. Gdyby nie on, pewnie wyznałbym ci już wcześniej to wszystko...

— Mówisz o uczuciach?

— A o czym innym?

— ... Uroczy jesteś, wiesz? — powiedziała po chwili ciszy.

— Nie jestem! Spierdalaj, bo cię wepchnę do wody! — złapał ją za ramiona, by uwiarygodnić swoje słowa.

— Tęskniłbyś.

— Tss, wątpię.

— A ja nie — wskoczyła mu na kolana.

— Dobra, masz rację — przewrócił oczami i złapał ją w pasie tak, by nie spadła.

— Ah... To będzie przygoda...

Bezpiecznie płynęli przez spokojną wodę ku całkiem nowemu życiu, które będą prowadzić we dwójkę. Na brzegu czekał na nich mężczyzna w fioletowej szacie. Mężczyzna, który strzegł ich przez całą tą drogę i będzie ich strzec, póki pozwalać będą mu na to siły. Musi w końcu chronić swoje anioły, choć wie doskonale, że same też by sobie poradziły.

∆∆∆

WITAM WITAM! Oto moi drodzy państwo koniec ff! Zastanawiam się, czy nie zrobić preaquelu sprzed tego całego biegania po piętrach lub sequelu tej opowieści. Byłby ktoś zainteresowany? Jeśli tak, to kiedyś się za to wezmę 👌

I pytanko mam: Który rozdział podobał wam się najbardziej? 🙃

𝙳𝚘 𝚔𝚘ń𝚌𝚊 [𝚉𝚊𝚌𝚔 𝚡 𝚁𝚊𝚌𝚑𝚎𝚕] *𝚉𝙰𝙺𝙾Ń𝙲𝚉𝙾𝙽𝙴*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz