14. O mały włos

1.6K 139 62
                                    

— Nie wydaje mi się, żeby to było do końca bezpieczne — szepnął Zack, mocniej ściskając kosę.

— Musimy kupić jakieś jedzenie — natychmiast odpowiedziała mu dziewczynka.

Zajrzała do torby, która wisiała na jej ramieniu i wyciągnęła z niej kilka banknotów. Dosyć głośno przełknęła ślinę i ścisnęła papierki w dłoni.

— Tylko uważaj — powiedział jeszcze, nim Rachel zniknęła za rogiem budynku.

Blondynka miała za zadanie zakupić w pobliskim markecie zapasy na kilka następnych dni i jednocześnie pozostać niezauważoną przez policję czy też przypadkowych ludzi. Nie mogła pozwolić na to, by ją rozpoznano. To by wszystko zniszczyło.

Zack natomiast wyglądał zbyt charakterystyczne, by się komukolwiek pokazać, tak więc musiał pozostać w ukryciu. W ciemnej uliczce, czekając na Rachel.

Nie należał do zbyt cierpliwych ludzi, dlatego też zaledwie po dwóch minutach, miał ochotę wyjść tam po nią. Oczywiście nie mógł tego zrobić, co jeszcze bardziej go denerwowało.

— Proszę mnie puścić! — krzyknął głos, który Foster natychmiast rozpoznał.

Zostawiając kosę - co było swoją drogą dosyć niemądre, ale nie chciał po prostu rzucać się w oczy - wybiegł na chodnik, niemal wpadając w tłum ludzi.

Jego oczom ukazała się Rachel, trzymana za nadgarstek przez młodego policjanta. Gdy mężczyzna zobaczył poszukiwanego przez cały kraj mordercę, od razu wyciagnął pistolet, odbezpieczył go i wycelował w chłopaka.

Zack stanął w bezruchu, ledwo łapiąc powietrze. On i Rachel znaleźli się właśnie w pułapce. Podniósł ręce do góry i pozwolił, by stróż prawa się do niego zbliżył. Zobaczył, jak wyciąga kajdanki. To już koniec. Zostanie zabity, a Ray skończy w psychiatryku.

Zacisnął zęby, czując narastającą wściekłość na samego siebie. Przecież mógł zatrzymać niebieskooką. Mogli najpierw zbadać dokładnie teren. To byłoby o wiele bezpieczniejsze niż robienie rzeczy spontanicznie, zwłaszcza, że grozi im tak wielkie niebezpieczeństwo.

Młody mężczyzna nałożył na jego prawy nadgarstek metalowe kółko, a następnie - ku jego wielkiemu zaskoczeniu - przyciągnął Rachel bliżej i nałożył drugą kajdankę na jej lewą rękę.

Dlaczego ten policjant tak postąpił? Na pewno wiedział, że dziewczyna została przez niego "porwana" i wszystko, co trzeba zrobić, to trzymać ich jak najdalej od siebie. Tymczasem on robi coś takiego. Najwidoczniej zupełnie nie miał doświadczenia w tej pracy. Może to stażysta? Chwila, czy w policji mogą być stażyści? I to jeszcze tacy, posiadający broń? Bez sensu!

Ludzie wokół spoglądali raz po raz na to, co się tu aktualnie wyprawiało. Złapanie seryjnego mordercy i jego "niedoszłej ofiary" było z pewnością niecodziennym widokiem, ale czy to znaczyło, że wszyscy mogą się tak bezwstydnie temu przyglądać?

Policjant zadzwonił do kogoś. Najprawdopodobniej wzywał wsparcie lub coś w tym rodzaju. Był odwrócony do nich bokiem, nie biorąc nawet pod uwagę tego, że mogliby się teraz wymknąć. Znaczy mogliby, gdyby nie broń nadal wycelowana w ich stronę i to, że długi łańcuch od kajdanek był przez niego trzymany.

Foster próbując zachować zimną krew, rozejrzał się dookoła, w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby im pomóc. Jedyne, co zauważył, to jego kosa. Niestety, była ona oddalona o jakieś kilka metrów. Niemal na wyciągnięcie ręki, ale nie było mowy o tym, by ruszyć się choć odrobinę.

Jeszcze raz spojrzał na mężczyznę, po czym kroczek po kroczku, zaczął przesuwać się bliżej swojej własności. Aż dziwne, że nikt nie zauważył jego ruchów, choć wszystkich powinny one raczej niepokoić.

𝙳𝚘 𝚔𝚘ń𝚌𝚊 [𝚉𝚊𝚌𝚔 𝚡 𝚁𝚊𝚌𝚑𝚎𝚕] *𝚉𝙰𝙺𝙾Ń𝙲𝚉𝙾𝙽𝙴*Where stories live. Discover now