10. Bandaże

2K 150 400
                                    

– Siema, siema, kurwa, witam! – kopnął w drzwi, a te otworzyły się na oścież, uderzając w ścianę.

Widok jaki zastał, był dość... Nietypowy...

Rachel nadal znajdowała na łóżku, natomiast Kishirama siedział obok niej, trzymając w rękach ogórka. Dziewczyna wydawała się być smutna, ale gdy tylko zobaczyła, kto wrócił, jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Z początku pojawił się nieznaczny uśmiech, a następnie drobne przerażenie.

– Zack? Co ci się stało? – zaniepokoiła się.

Chłopak dopiero teraz przypomniał sobie o pozrywanych bandażach na dłoniach i twarzy. Teraz z łatwością dało się dostrzec jego poparzenia. Blizny dzieciństwa. Wstydził się ich, ale nie chciał w tej chwili tego pokazywać. Nie chciał, by widzieli jego słabość.

– To... To nic wielkiego. Wszystko wina tego małego... Szczyla... – odpiął swoją bluzę, a spod niej wyciągnął niedawno znalezionego kociaka.

– O rety! – podekscytowała się blondynka, co było u niej nowością.

Wzięła zwierzątko na ręce i zaczęła uważnie przyglądać się jego pyszczkowi.

– To chłopak, czy dziewczynka? – zaciekawił się Kishirama. Podszedł, złapał malca za ogon i podniósł do góry.

– Zostaw! – krzyknął brunet, odpychając na bok zielonookiego – Zboczeńcu – dodał po chwili, już nieco ciszej.

– Bez nerwów, Zack – uniósł ręce ku górze w geście obronnym.

– Masz nie dotykać ani tego kota, ani Ray, bo inaczej będziesz miał ze mną do czynienia! – zagroził.

– A czy ja zrobiłem kiedykolwiek jakąś krzywdę tej niewiaście? – wskazał na Rachel.

– Nie wyraziłem się wystarczająco jasno?! – syknął.

– Wybacz – pisnął i cofnął się o kilka kroków.

Widać było, że bał się Isaaca. Był w końcu seryjnym mordercą i bez wahania mógłby go zabić. Mógłby, gdyby nie złożona wcześniej obietnica, o której Kishirama nie miał pojęcia.

– Zack, proszę... – chłopak poczuł, jak ktoś delikatne ciągnie go za rękaw – Zostaw go – poprosiła trzynastolatka. Czarnowłosy jedynie przewrócił oczami i głośno westchnął, chcąc pokazać w ten sposób swoje niezadowolenie. Rachel odłożyła kota na podłogę i zaciągnęła Fostera w kąt pokoju, gdzie chciała z nim na spokojnie porozmawiać – Boli? – spytała, spoglądając na jego świeże rany.

– Huh? To? To tylko zadrapania...

– Twoje bandaże... Są porwane – zauważyła.

– Nie szkodzi. Nic z tym przecież nie zrobię. Nie mam nowych – wzruszył ramionami.

– Poczekaj chwilę – podeszła do szafki i wyjęła z niej kilka śnieżnobiałych opatrunków – Kishirama pokazał mi chatkę. Mówił, żeby używać ich tylko w nagłych przypadkach.

– To nie jest nagły przyp...

–Jest! – przerwała mu – Bandaże są dla ciebie ważne, prawda?

Isaac uciekł od niej wzrokiem. Prawda, były ważne, ale istnieją też rzeczy ważniejsze, niż jego zachcianki. Otwarta, krwawiąca rana, byłaby znacznie lepszą wymówką na zużycie ich, niż kilka zwykłych zadrapań i odsłonięta skóra.

– T-tak... – mruknął pod nosem, wpatrując się w podłogę.

– Usiądź, pomogę ci. Trzeba zdjąć te porwane.

𝙳𝚘 𝚔𝚘ń𝚌𝚊 [𝚉𝚊𝚌𝚔 𝚡 𝚁𝚊𝚌𝚑𝚎𝚕] *𝚉𝙰𝙺𝙾Ń𝙲𝚉𝙾𝙽𝙴*Where stories live. Discover now