22. Zabij mnie

1.7K 130 172
                                    

Zapadł zmrok. Po skończonej kolacji Zack i Ray udali się na spoczynek.

Isaac starał się zachować jak największą odległość między nimi, ale prawda jest taka, że bardzo chciał wziąć Rachel w ramiona. Patrzenie na to, jak jest daleko, bolało go gdzieś w środku. Czuł, że powoli traci kontrolę.

— Zack... — szepnęła, nawet nie podnosząc wzroku.

— Co chcesz? — spytał najbardziej szorstko, jak tylko mógł.

— Raz powiedziałeś... Że jeśli tylko będę chciała... Jeśli tylko będę chciała cię przytulić, to mam powiedzieć — widać, że wymówiła to z trudem — A ja chcę. Właśnie teraz. Zack, czy mogę się do ciebie przytulić?

To właśnie chciał usłyszeć. Pomimo dzisiejszej kłótni, ona nadal go nie znienawidziła, a nawet znów chciała być blisko. Zack nie był w stanie się powstrzymać i jej odmówić. W końcu sam pragnął tego tak bardzo...

W odpowiedzi uniósł rękę, na znak, że jasnowłosa ma się przysunąć, by mógł objąć ją ramieniem.

Rachel w mgnieniu oka znalazła się tuż przy chłopaku i z szerokim uśmiechem wtuliła się w jego klatkę piersiową.

Zack chyba nigdy nie widział jej tak szczęśliwej, jak teraz. Natychmiast również ją objął, przyciągając jeszcze bliżej siebie. Zdążył się już stęsknić za tą bliskością, choć minęło stosunkowo mało czasu.

Zanurzył twarz w jej blond włosach i zaciągnął się ich zapachem.

Tak bardzo chciał, by zostało tak na zawsze.

— Ray... — zaczął mówić wbrew swojej woli.

— Hm?

— Już nic — głośno wypuścił powietrze. Czuł, jak mocno biło mu w tej chwili serce.

~ Po prostu chciałbym, żeby było tak zawsze ~ dodał w myślach.

Czuł, że robi się smutniejszy.

*time skip*

Rachel zbudziły poranne promienie słońca, przebijające się przez korony drzew. Czuła, jak Zack mocno ją obejmuje. Sądząc po sile uścisku, z pewnością nie spał. W takim razie nie tulił jej ze względu na jej potrzeby, a na swoje. Niesamowite.

Po kilku sekundach uświadomiła sobie, że dzisiaj jest ten dzień. Dzień, w którym dotrą do portu, a ich obietnica wreszcie się dopełni. Myślała, że będzie się cieszyć, ale... Ale zamiast tego czuje strach i obawę. Tak, jakby wcale nie chciała umierać. Przecież to głupie, w końcu marzyła o tym już tyle czasu. Zresztą, nawet gdyby chciała się wycofać, to i tak by nie mogła. Zack z pewnością chciał ją zabić, więc jak mogłaby zniszczyć jego marzenie?

— Huh? Wstałaś już? — nieco poluźnił uścisk.

— Um, tak. Powinniśmy jak najszybciej zjeść śniadanie i ruszać. Zostało już naprawdę niewiele. W południe powinniśmy być na miejscu.

— Wiesz, mamy trochę problem, bo żarcie się skończyło, hehe — zaśmiał się nerwowo.

— W takim razie po prostu pomińmy śniadanie i chodźmy na cmentarz.

— GDZIE KURWA?!

— Na tej tabliczce jest przecież napisane... — zaczęła, wskazując na drewniany znak, póki nie spostrzegła wzroku Fostera — Oh... Nieważne. Po prostu tam chodźmy.

Isaac przewrócił oczami z niezadowoleniem i ruszył za dziewczyną. W duchu cieszył się, że jednak nie była na niego zła za wcześniejsze zachowanie, a jednak... I tak dzisiejszy dzień nie będzie dobry. Z pewnością będzie tym jednym ze smutniejszych.

𝙳𝚘 𝚔𝚘ń𝚌𝚊 [𝚉𝚊𝚌𝚔 𝚡 𝚁𝚊𝚌𝚑𝚎𝚕] *𝚉𝙰𝙺𝙾Ń𝙲𝚉𝙾𝙽𝙴*Where stories live. Discover now