4 - Wizyta, część pierwsza

1.2K 138 76
                                    

Wspomnienie nagłej wizyty Dazaia przeplatało się wraz z telefonem od Itsumy Tachihary i jak jedno było całkiem przyjemne, to drugie już niekoniecznie.

Chuuya skorzystał z dnia wolnego i zakopał się w kołdrze, ale sen nie chciał nadejść. Nawiedzające jego głowę myśli skutecznie wypędzały senność, która, jak wcześniej nieustannie go ogarniała, teraz wzbraniała się przed otuleniem go swoim słodkim otumanieniem i podarowaniem mu możliwości solidnego odpoczynku, którego tak bardzo potrzebował.

Zamiast tego rozpamiętywał nagłe pojawienie się Osamu w miejscu swojej dorywczej pracy. Nie miał pojęcia, jakim cudem mężczyzna go znalazł, ale, nie spodziewając się go już nigdy więcej zobaczyć, nie mógł powiedzieć, że się nie ucieszył. Choć brunet krępował go i to bardzo, wzbudzając w nim przy okazji uczucie przesadnej ostrożności, Chuuya czuł się przy nim zaskakująco dobrze. Mimo to próbował go do siebie nie zrazić, wciąż dręczony wspomnieniem o Tachiharze, któremu odmówił pomocy, ale ten od razu go przejrzał. Jego zapewnienie o tym, że Nakahara może czuć się przy nim swobodnie sprawiło, że ciężar w jego sercu nieco zmalał, ale wcale nie powstrzymał pompującego krew organu od przyspieszonego bicia.

Tego dnia był wykończony równie mocno jak poprzedniego. Kilka godzin snu otumaniło go, zamiast pomóc mu się podładować. Nie chciał jednak leżeć i rozpamiętywać swoich błędów, toteż zaoferował Hirotsu pomoc. Nigdy by nie pomyślał, że ta decyzja poskutkuje tym, czym poskutkowała.

Wszystko szło dobrze, dopóki nie zadzwonił jego telefon. Rudowłosy odebrał go z niechęcią, doskonale wiedząc, czego będzie dotyczyła nadchodząca rozmowa. Miał zamiar podejść do warsztatu po pracy; zagrać, udając, że nie ma pojęcia o tym, co się wydarzyło, może jakoś pomóc. Liczył, że gdy do tego dojdzie, może poczuje się lepiej. Itsuma mu to jednak uniemożliwił, uprzedzając go. Z jednej strony było to na plus, bo nie musiał nigdzie iść ani przed nikim udawać, ale z drugiej, gdy zobaczył dziwnie wszechwiedzący wzrok przypatrującego mu się Dazaia, miał wrażenie, że mężczyzna wejrzał w głąb jego duszy. Pusta tęczówka o kolorze gorzkiej czekolady emanowała zrozumieniem, jakby Osamu wiedział o wszystkim, co stało się w przeciągu ostatnich dni. Chuuyę przeraziła ta myśl, ale usilnie starał się z tym nie zdradzać. Mógł tylko sobie wyobrazić, ile kłopotów by go czekało, gdyby cokolwiek z tego wyszło na światło dzienne.

Dazai jednak nic nie zrobił z posiadaną wiedzą, a w każdym razie, nic do tej pory. Jego uspokajający ton oraz uśmiech podnosił Nakaharę na duchu, do tego stopnia, że poczuł się dziwnie pusty, gdy ten opuścił przybytek. Z początku pomyślał, że może powiedział kilka słów za dużo, ale brunet nie wyglądał na kogoś, kto przejmowałby się takimi błahostkami. Ponadto sam powiedział, że wyczekuje kolejnego spotkania, więc nie mógł poczuć się urażony.

Niebieskooki pokręcił głową i ukrył ją w poduszce. Zdecydowanie za dużo o nim myślał. Sam nie do końca znał powodu, z którego tajemniczy urzędas nieustannie siedział mu w głowie, ale nie potrafił go z niej wyrzucić. Nigdy nie przywiązywał się do ludzi, więc dlaczego teraz? Czy to dlatego, że był jedną z nielicznych osób, która okazała mu dobroć? Czy Chuuya był na tak żałosnym poziomie, że teraz będzie zapamiętywał każdą tego typu sytuację? A może po prostu dziwna aura Dazaia była tak niecodzienna i niepokojąca, że zwyczajnie trudno było mu o niej zapomnieć?

Niełatwo było mu wierzyć w jego słowa, ale nie powinien mieć również zbyt wielkich ku temu oporów. W końcu nie widział powodu, dla którego brązowooki miałby mu kłamać, ale wszystko, co go dotyczyło, począwszy od nadzwyczaj łagodnych uśmiechów, na dziwnym zachowaniu z każdym kontaktem kończywszy, mówiło mu, że powinien mieć się na baczności. Było miło, ale powszechnie wiadomo, że to, co dobre, może się nagle nieoczekiwanie skończyć. Chuuya doskonale o tym wiedział i nie chciał wyobrażać sobie nie wiadomo czego, by potem nie musieć stawiać czoła gorzkiemu rozczarowaniu. Był zbyt dobrze obeznany z tym uczuciem i nie potrzebował go więcej.

cienie nocy // soukoku shinigami auWhere stories live. Discover now