18 - Ciepło

904 93 40
                                    

– Co takiego?

Ponieważ też kiedyś kochałem człowieka. Dazai odszedł parę kroków i przyłożył dłoń do czoła. Jego głowa pulsowała tępym bólem, doświadczając za dużej ilości informacji, przyswajając zbyt wiele kłujących ją wiadomości. Mężczyzna odnajdywał trudność w połapaniu się w tym, co do niego mówiono; zupełnie jakby był na konferencji prasowej i kilka osób naraz zadawało mu pytania, z tym, że mówił do niego tylko Kunikida i to wcale nie w niewyraźny sposób. Osamu jednak był tak wstrząśnięty wszystkim, co usłyszał, że dopóki Chuuya się nie odezwał i nie wyrwał go z zastanawiania się, czy to rzeczywiście dzieje się naprawdę, nie był przekonany co do tego, czy faktycznie jakimś sposobem mu się to nie śni.

– Żartujesz sobie z nas teraz?

– To doprawdy ostatni temat, na który chciałbym żartować, jeśli w ogóle – odparł chłodno Doppo, zakładając ręce na piersi. – Prawdę mówiąc, jestem zły, że do tego doszło, ale czuję, że dopóki się tym z wami nie podzielę, w życiu mnie nie wypuścicie.

– Interesująca teoria – warknął Nakahara. – Zechcesz więc rozwinąć czy może będziemy tak stali i zastanawiali się, po ilu to słowach możesz sobie ewentualnie pójść?

Kunikida zmrużył oczy i przeniósł wzrok na wciąż utrzymującego zaskoczony wyraz twarzy Dazaia.

– Ależ wy do siebie pasujecie – prychnął. Ktoś już kiedyś powiedział im coś podobnego i gdy brunet przypomniał sobie, kto to taki, nie mógł nic poradzić na to, że poczuł gorycz. Wtedy jednak postawa okularnika znacznie zwiotczała, więc zamiast zatapiać się na nowo w wiśniowych oczach, postanowił skupić się na nim. – To było jeszcze zanim do nas dołączyłeś, ale, tak, byłem zakochany w ludzkiej kobiecie. Mieszkała tutaj, w Yokohamie. Miała na imię Nobuko – gdy Doppo mimowolnie uśmiechnął się na jej wspomnienie, w Dazaiu coś się przewróciło. – Minęło tyle lat... już nawet nie pamiętam, jak wyglądała jej twarz. Wiem tylko, że była piękna... wręcz nieskazitelnie piękna, jestem pewien. Czasami wydaje mi się, że mogę sobie przypomnieć, ale gdy tylko próbuję, wymyka mi się. W moich wspomnieniach jej twarz jest czarną dziurą, ale brzmienie jej głosu ze mną zostało. To najczystszy dźwięk, jaki dane było mi słyszeć... śmiało mogę rzec, że był przepełniony przesadną łagodnością.

Osamu poruszył się niespokojnie i kątem oka zauważył, że Chuuya również. Był ciekawy tej historii i niecierpliwił się, ale nie śmiał go pospieszać. Mówienie o ukochanej budziło w blondynie wspomnienia, których nie miał zamiaru w żaden sposób spłycać. Gdy go słuchał, nie mógł zmusić się do tego, by mu nie wierzyć. Kunikida musiał naprawdę kochać Nobuko, skoro samo mówienie o niej powodowało w nim tak silne uczucia, że postanowił je im ukazać nie tylko na twarzy, ale także w swoim tonie.

– Była ucieleśnieniem wszystkiego, co ceniłem w kobiecie – ciągnął Żniwiarz, wpatrując się w jakiś punkt na ziemi. – Bez wysiłku sprostała moim ideałom, wymogom, którymi się kierowałem. Jej nieskalana uroda uderzyła mnie w momencie, w którym ją poznałem, a później zrobił to jej całokształt.

– Ty... brzmisz jakbyście byli ze sobą naprawdę szczęśliwi – odezwał się Chuuya. Pozbył się całkowicie wrogości, a szafirowe tęczówki spoglądały na okularnika z przejęciem, którego nie potrafił ukryć.

– To nie do końca prawda. Tak naprawdę to nigdy z nią nie rozmawiałem – przyznał Doppo i zamrugał kilkakrotnie. W jego szarych oczach dostrzegalna była ta tak dobrze znana kochankom mgiełka zadumy, która przecież tak często występowała w oczach samego Dazaia, gdy ten zamyślał się lub rozpamiętywał przeszłość. – Znałem zasady. Po prostu obserwowałem ją z daleka, nie zamieniliśmy ze sobą nawet słowa. A mimo to ja wiedziałem o niej wszystko. Towarzyszyłem jej, gdy wracała do domu po całym dniu plecenia kwiatów, bukietów, które sprzedawała po taniości, by się utrzymać. Czytałem z nią książki w jej ogrodzie przy domu, słuchałem, jak śpiewa swojemu młodszemu bratu do snu, widziałem, jak zajmuje się schorowaną matką. Byłem z nią nawet wtedy, gdy ją opłakiwała oraz gdy brała ślub. Gdy łkała z bezsilności, chciałem dodawać jej otuchy, ale nie mogłem. Nie miałem takiej odwagi jak ty – spojrzał na partnera. – Teraz myślę... że będę tego żałował... – do końca życia. Osamu chyba nigdy nie czuł się tak źle z powodu, że żaden z nich nie mógł tego wypowiedzieć, a zwłaszcza Kunikida w tym momencie. – Do końca swoich dni – dokończył.

cienie nocy // soukoku shinigami auWhere stories live. Discover now