20 - Paradoks

708 85 30
                                    

Wszystko dookoła wydawało się Dazaiowi kompletnie rozmyte. Odnosił wrażenie, jakby szedł po chodniku wyścielanym istną nicością – ilekroć spoglądał w dół, jego wzrok tylko się pogarszał, a gdy wznosił go ku niebu, było ono całkowicie ciemne, choć daleko było do wieczora. Wszystkie kontury, ostrości i wypukłości były zupełnie szare oraz zamazane, prawie jakby świat składał się z konstrukcji pyłków i piasków, a wszechobecny wiatr otrzeźwienia zdmuchiwał każdy budynek, każdą rzecz na swojej drodze. Co zabawne, żadnego wiatru nie było. To Dazai przeżywał swój kryzys pamięci i egzystencji tak intensywnie, że jego martwe ciało aż emanowało nieludzkim bólem, zakrzywiając poprawne postrzeganie otaczającej go rzeczywistości.

Nogi ponosiły go same. Nie wydawał im rozkazów, nie zatrzymywał ich ani nie kierował nimi impulsami zwłok. Pozwolił im dać sobą zawładnąć, im i kierunkowi, w stronę którego go prowadziły. Jakaś jego część faktycznie zdawała sobie sprawę, dokąd tak naprawdę idzie, ale inna spychała tą świadomość na dalszy plan, skupiając się tylko i wyłącznie na tym, czego się przed chwilą dowiedział. A raczej, co sobie przypomniał.

Ryuurou Hirotsu. Jak mógł o nim zapomnieć? Jak mógł zapomnieć o swoim jedynym przyjacielu? Przecież od zawsze byli razem. Zawsze – Osamu aż się zaśmiał. Według niego jego życie rozpoczęło się dopiero wtedy, gdy dołączył do mafijnego ugrupowania. Wtedy dopiero faktycznie zaczął coś czuć. I to tam go poznał – Ryuurou wstąpił do nich trochę później. Znudzony brunet potrzebował towarzystwa innego niż doktor Mori, więc postanowił go sobie przygruchać. Pamiętał jedynak wyraz jego fioletowych tęczówek i zawarte w nim dość niepokojące zrozumienie. Już wtedy wiedział, że to nie jest pospolity człowiek, którego może sobie wykorzystać wedle uznania.

Hirotsu dzielnie znosił osobę Dazaia, jego humorki, wybryki, a nawet próby samobójcze. Wielokrotnie go ratował, służył rozmową, pomocą, zupełnie jakby nic z tego, co mężczyzna robił, w ogóle na niego nie wpływało ani go nie zniechęcało. Dużo czasu minęło, nim mafiozo uzmysłowił sobie, iż w istocie jego przyjaciel był osobą niezwykle samotną i niechętną ludziom, ale także wybredną i ciekawską. Osoba Osamu pozwalała mu odnaleźć poszukiwane uczucie braku stabilizacji. To zabawne, bo on szukał właśnie tej stabilizacji, przez co często nazywał ich relację „zbiegiem niepoprawnych paradoksów". Ale nieumyślnie sprawiał, że Hirotsu się przy nim nie nudził. Chorobliwe znużenie było zaś czymś, co już doskonale rozumiał, więc w pewnej chwili udało im się znaleźć wspólny język i, nawet jeśli czasem bywało ciężko, w którejś chwili stali się niemal nierozłączni.

Dopóki Dazai nie postanowił się powiesić. Rozgoryczony życiem, paktem i demonem, z którym go zawarł, z zemsty przyspieszył swój wyrok. Dzień przed tym spotkał się z Ryuurou i to był ostatni raz, gdy go widział. A gdy zaszedł do kawiarni, odnalazłszy Chuuyę, nawet go nie rozpoznał, mimo że wymienili się spojrzeniami, a wyraz jego oczu na moment odebrał mu dech. Choć miał prawo go nie pamiętać, w końcu dawne życie Żniwiarzy ulatywało im z pamięci dość szybko, czuł się z tym źle.

Nieustannie mówił sobie, że nie liczy się dla niego nikt poza Nakaharą, ale gdy teraz pomyślał, co starszy mężczyzna musiał przeżywać, gdy zobaczył swojego przyjaciela po pięćdziesięciu latach od dnia, w którym znalazł jego zwisające z sufitu, sine, ubrudzone śliną i potem truchło... to musiał być dla niego traumatyczny szok. A mimo to utrzymał kamienną twarz i to tak sprawnie, że nawet Dazai niczego nie spostrzegł. Zawsze był w tym dobry... a może Osamu umyślnie zasłaniał oczy i uszy? Czy może był tak zaaferowany swoim obiektem westchnień, że nawet nie zwrócił uwagi na właściciela kamienicy za ladą?

Teraz już sam nie był niczego pewien. Pamiętał uczucie, którego doznał, gdy go pierwszy raz zobaczył. Pomyślał wtedy, że skądś go zna, ale nie poświęcił temu zagadnieniu dużo czasu. To, które go nawiedziło, gdy pomógł mu zająć się zmarzniętym i wygłodniałym Chuuyą, i gdy opatrywał jego szyję, było już bardziej uderzające oraz skłaniające do myślenia, a jednak nawet w tamtym momencie Dazai machnął ręką, skupiając się na czymś innym.

cienie nocy // soukoku shinigami auWhere stories live. Discover now