Pierwsze Spotkanie

329 7 2
                                    

Hajime Sonzai odbywał dziś swój nocny dyżur, gdy nagle do szpitala trafił mężczyzna. Był to muzyk Kazuhiro Kasai. Po wstępnym badaniu okazało się, że ma złamane 3 żebra i lewą nogę. Doktor zabrał go na salę operacyjną i tam zmagał się ze złożeniem złamania nogi, a tułów unieruchomił bandażami. Po wszystkim pacjenta zabrano na salę chorych.
Hajime zastanawiał się, jak można być tak popularnym, że aż stratowanym przez fanki...
Wrócił do dyżurki lekarskiej i usiadł do swojej kawy, której nie dopił do końca.

*

Kazuhiro Kasai obudził się i od razu dopadł go ból w boku. Nie umiał otworzyć oczu. Chciał pomóc sobie ręką, ale prawa była zdrętwiała, a lewa jakby stawiała opór. Udało mu się po dłuższej chwili otworzyć oczy. Zobaczył, że lewa podłączona jest pod kroplówkę. Spojrzał nieco niżej na swoje ciało. Leżał przykryty jakimś prymitywnym kocem w białej pościeli. Próbował się podnieść, ale wszystko rwało, ból był chyba wszędzie. Chciał sprawdzić, czy umie ruszać nogami. Przez chwilę wystraszył się, że ich nie ma. Ale spostrzegł ich kształt malujący się spod pościeli. Ruszył w końcu prawą - bolało, ale tylko trochę. A gdy nadszedł czes na lewą... bolało jak cholera i dopiero teraz zauważył, że nie jest pod pościelą. To był gips lekko podparty na poduszce w kształcie wałka. "Gdzie ja do cholery jestem?! Co to za tortury?" - pomyślał.

- Dzień dobry, Panie Kasai Kazuhiro. Cieszę się, że wrócił Pan do nas. Jestem dr Sonzai. Jak się Pan czuje?- Hajime wszedł z kartoteką przed nosem i spoglądał spod okularów na Kazuhiro.
- Dzień dobry... - Odpowiedział Kazu nieco jeszcze skołowany - ... Co się stało?...
- Wg informacji jakie posiadam, trafił Pan tutaj po stratowaniu przez fanki. Ma Pan złamane 3 żebra i lewą nogę. Pozatym kilka siniaków i lekki wstrząs mózgu - standardowy przy utracie przytomności. Jak się Pan czuje? - spytał ponownie.
Kazu nie wiedział co odpowiedzieć. Wspomnienia z koncertu były zamazane, ale przypomniał sobie jedno i wymsknęło mu się głośne :
- Kuso! Nie udało mi się!- walnął pięścią w łóżko.
- Panie Kasai, proszę zachować spokój i nie krzyczeć. Jest Pan w szpitalu, nie na scenie. - zreprymendował go Hajime.

W oczach Kazuhiro pojawił się błysk. Zdziwiło go, że młody dr nadal był opanowany. W co on gra? Dopiero teraz przyjrzał mu się dokładniej- doktor miał poważną minę; stał i wyczekiwał kolejnego ataku; nie ruszała go złość pacjenta. Kazu spojrzał centralnie w oczy doktora i wycedził przez zęby :

- Panu łatwo mówić, doktorze. Domyśliłem się, że jestem w szpitalu. Ale z tego co wiem, tutaj też potrafi być głośno.

Hajime, niewzruszony słowami Kazu,
rzekł :
- Musi pan bardziej uważać na swoich koncertach, bo kiedyś może się to dla pana źle skończyć. Teraz ma pan tylko zlamania, ale mogło się wydarzyć coś gorszego. Dostanie pan środki przeciwbólowe. I prosiłbym o zachowanie ciszy, są tu też inni pacjenci, nie jest pan tu sam. Skoro nie ma Pan już więcej pytań, przepraszam, zajrzę do pana wieczorem.
Kazu leżał oniemiały i wściekły.
"To, jak suche było jego podejście, jak twarde i stanowcze znów mnie zirytowało." - pomyślał Kazu. Dla niego dr poruszał się w nonszalancki sposób. Włosy zakołysały się, dało się słyszeć szelest kitla, a dźwięki kroków, które stawiał, wywołały w muzyku dziwny lęk..."Znowu zostaję sam. Sam na sali, sam w pomieszczeniu, sam ze swoim bezsensownym życiem..."
- Moment! - zawołał, desperacko wyciągając dłoń w jego kierunku. Nie wiedział co się z nim dzieje. Przeszedł go dreszcz...

Gdy  Hajime usłyszał wołanie, obrócił się, spoglądając na niego, już trzymając klamkę od drzwi.
- Słucham? Czy jeszcze coś pan by chciał wiedzieć? - zapytał.

Dopiero teraz Kazu zauważył jego oczy. Wzrok mówił CZEGO?! Nie mógł przecież pokazać takiej słabości. Chciał podtrzymać jakoś tę rozmowę. "Włączył" swój oficjalny charakter.
- Panie doktorze... Jak długo będę tu leżał? Czy poinformowano moją menadżer? Co z moimi rzeczami?

- Cóż mogę powiedzieć... z dwa tygodnie napewno pan tu poleży, potem pana wypiszemy do domu. Niemniej jednak z koncertowania nici  przez 2 miesiące do całkowitego zrośnięcia się kości. Jeśli chodzi o pana rzeczy są w szatni, poproszę aby panu je dostarczyli. Niestety do menadżerki musi pan zadzwonić sam. Jeśli to wszystko, pozwolę sobie odejść... - powiedziałem odpowiadając na jego pytania...
Kazu powiedział tylko "Arigato", ale świdrował wzrokiem doktorka.

Ukryte obliczeOnde histórias criam vida. Descubra agora