Prawdy o nim samym

25 1 1
                                    


Kazu siedział z laptopem na kolanach. Ta pozycja nie była dla niego pozytywna, bo gips ograniczał jednak ruchy. Ale wena, jaka go dopadła, sprawiła, że zatracał się w pisaniu kolejnej piosenki.

Druga noga dała mu o sobie znać. Postawił zrobić przerwę i odłożył laptopa. Spostrzegł, że zmierzcha za oknem. Już dawno było po obiedzie, ale nie spodziewał się, że dopracowywanie melodii w programie tak długo mu zajmie. Szukał odpowiednich dźwięków, a jak na złość ciągle coś zgrzytało. Zastanawiał się jak może coś zmienić, by brzmiało to tak, jak to ciepło w jego duszy.

Powiercił się na łóżku. Czuł się znacznie lepiej. Usłyszał jak pielęgniarki przechodzą z sali do sali – rutynowe procedury dbałości o higienę...

- Dzień dobry, Panie Kasai! Jak pan się dzisiaj czuje? – zapytała miła pielęgniarka przygotowująca wszystko do obmycia jego ciała.

- Świetnie, siostro. Ale dziwię się, że jeszcze mnie nie odłączono.

- Musi pan wytrzymać do końca tygodnia. Miał pan bardzo osłabione ciało. Musimy mieć pana pod stałą kontrolą. Słyszałam, że pan zasłabł na korytarzu. To standardowe postępowanie w takich przypadkach. Pana rana też dosyć intensywnie krwawiła, więc niech pan się nie dziwi, że tak krótko pana trzymamy – zażartowała.

Poprawiła tym nieco dziwną atmosferę. Był wdzięczny, że będzie lepiej pachniał. Chociaż wiele by oddał za prawdziwą kąpiel. W tym stanie było to jednak niemożliwe.

Doktor Sonzai rozpoczął kontrolny obchód. Wszedł do sali Kazuhiro akurat w momencie, kiedy pielęgniarka kończyła zabiegi.

To, co ukazało się jego oczom, było wspaniałe: mięśnie, napięte teraz przez chęć założenia koszulki, rozczochrane włosy i ten błysk w oku... Ich spojrzenia się spotkały.

Sonzai stał sparaliżowany z kartami pacjentów w dłoni. Wpatrywał się namiętnie w swojego pacjenta. Pielęgniarka jednak nie zauważyła nic szczególnego. Ot lekarz przygląda się pacjentowi.

- Czy zrobiłam coś nie tak? – spytała pielęgniarka, zaniepokojona milczeniem i dziwnym wyrazem twarzy lekarza.

Hajime odchrząknął po czym odpowiedział z pokerową twarzą:

- Wszystko w najlepszym porządku. – i zatopił wzrok w kartę pacjenta.

Kazu prychnął, po czym zorientował się, że mógł tym wprawić swojego lekarza w jeszcze większe zakłopotanie. Spuścił wzrok, ale w głębi serca bawił się całą sytuacją. Założył koszulkę, po czym obserwował dalszy rozwój wypadków.

Pielęgniarka natomiast odetchnęła z ulgą:

- Uff, cieszę się. Pozwolą panowie, że udam się do kolejnego pacjenta. – opuściła salę z wyraźną ulgą.

Po zamknięciu za sobą drzwi Sonzai wypuścił z siebie powietrze i odpiął guzik koszuli, co nie umknęło uwadze Kazu...

Postanowił napawać się stanem zakłopotanego doktorka.

- Ostatnio dziwnie się pan zachowuje, doktorze Sonzai – wysłał cwaniackie spojrzenie doktorkowi.

Hajime podszedł do drzwi i przekręcił zamek.

- Skoro już wiesz, co się dzieje, nie będę się hamował. – powiedział nadal odwrócony do drzwi. Kazu wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. Zastanawiał się, czy dobrze usłyszał. W tym momencie doktorek znalazł się przy jego łóżku. Odłożył karty na stoliczku, zaczął pochylać się nad Kazu. Oparł się jedną ręką o zagłówek, a drugą chwycił jego podbródek. Jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko twarzy pacjenta. Kazu patrzył na niego z wybałuszonymi oczami. Teraz to on był sparaliżowany, wybity totalnie z pantałyku. Oczy Hajime błyszczały pożądaniem. Niemal słyszał bicie jego serca – galopowało szaleńczo. Rumieniec na policzkach wyglądał jak objaw gorączki. Patrzył głęboko w jego oczy, po czym odezwał się wreszcie, tchnąc tym samym ciepłe powietrze w jego twarz:

Ukryte obliczeOnde histórias criam vida. Descubra agora