Wywiad

69 4 2
                                    


Kazu obudził się, zjadł śniadanie i zaczął się pakować. Dr Sho wypisał i wręczył mu wszystkie potrzebne dokumenty. Furgonetka czekała przy tylnym wejściu od podwórza. „Ale smród... Będę musiał wziąć porządny prysznic w hotelu"- spostrzegł od razu, kiedy wyszedł z budynku. Do mieszkania nie mógł pojechać, bo nie było wjazdu od tyłu i śmieci zawsze wystawiano od frontu. Paparazzi już czyhali w tamtym miejscu. Kupił zatem zwykły komplet - białą koszulę, czarne spodnie i marynarkę. Uświadomił sobie, że musi umyć się myjką, żeby nie zalać bandaży. Na szczęście nie nasiąkły aromatem śmieci, jednak śmierdział szpitalem. To z kolei dodatkowo przypomniało mu o zapachu doktorka. „Serio, odbija mi totalnie i nikt z tym nic nie robi... Nikogo nie obchodzą moje słowa. Tylko te zaplanowane przez Misako." – pomyślał i wtedy właśnie usłyszał pukanie do drzwi.

Pan doktor śnił tej nocy o muzyku, który brał prysznic... takim nagim i ociekającym wodą... Obudziłem się: „Co się ze mną dziej?....To przez to, że mnie pocałował..." Budzik ma zadzwonić za 30 minut, więc nie opłacało mu się dalej spać. Wziął prysznic, wypił kawę i zrobił kanapki do pracy, po czym wyruszył na swoja ostatnią nocną zmianę. Kiedy chciał wejść do samochodu, okazało się, że ktoś przebił mu oponę. Postanowił iść na piechotę, by nie spóźnić się zbytnio. „Na policję zadzwonię później..."-pomyślał. Zerknął na zegarek, zrobił zdjęcie i ruszył w drogę.

Misako weszła, jak zwykle energicznym krokiem, do pokoju.

-Masz tu wydruk odpowiedzi na pytania, tu masz jakby coś poszło nie tak, a tu proszę, Twój ulubiony kubełek z GFC. Jak się czujesz?

- Jak nowo nagrodzony! - odpowiedział jej, żeby nie zaczęła drążyć. A ona jednak zaczęła:

- Stary, nie spodziewałam się takiego sarkazmu. Rozumiem, że dasz radę? Będę niestety gdzieś załatwiać inne sprawy, więc wybacz, że znowu zostawiam Cię z tym samego.

- Przywykłem. - rzekł obojętnie, ale dodał - I tak swoją robotę wykonałaś śpiewająco.

- Od śpiewania, to tu jesteś Ty. Ale dzięki za komplement. Jedz i jedź prosto do radia.

- A gdzie miałbym jechać? -zaskoczyła go jej uwaga.

- Po prostu martwię się, że spotkasz jakiegoś przystojniaka na ulicy i rzucisz się na niego, a wtedy już na pewno nie wyjdziesz ze szpitala tak szybko. Bez numerów, zrozumiano?

- Hai. - odpowiedział z pełną buzią kurczaka i frytek. Był tak głodny, że zjadłby i ten kartonowy kubełek. Misako wyszła, a on znowu zaczął myśleć o tym doktorku „Co robi? Gdzie teraz jest? Czy jest sam? Czy myśli o mnie..."Wyjrzał przez okno i wydawało mu się, że go widzi. „Pewnie to nie on, ale gościu podobny jak kropla wody. Powiewające jasne włosy, nonszalancki chód... Eh... ". Dostał sms-a od kierowcy, że czeka na dole. Zebrał się i wybiegł. Będąc już na dole, rozglądnął się i zauważył w oddali Hajime. To jednak był on. Bez wahania pobiegł za nim. Chwycił go za ramię i obrócił lekko w swoją stronę:

- Doktorku, coż za zbieg okoliczności, że widzimy się akurat tutaj. – powiedział, szczerząc swoje białe zęby.

Hajime natychmiast wyrwał rękę i powiedział podniesionym głosem:

- Puszczaj! Zostaw mnie w spokoju! – po czym zbliżył się trochę i zapytał z gniewnym spojrzeniem – To ty przebiłeś mi oponę?

- Jaką oponę? – zdziwił się Kazu – Nie wiem, o czym mówisz.

- Jasne... Udawaj niewiniątko...

-Ktoś przebił Ci oponę w furze? O ja cie!- zaśmiał się, ale po chwili spoważniał i chwycił go za kołnierz – To nie ja przebiłem Twoją oponę. – odparł stanowczo – A jeśli masz kłopoty, to mogę pomóc Ci dojść do tego, kto to zrobił. – puścił kołnierz, jednocześnie mrużąc oczy.

- Nieźle to rozgrywasz. Czego Ty ode mnie chcesz? Co ja Ci zrobiłem? Mścisz się za kogoś, czy co? – mówił kompletnie skonfundowany.

Kazu na to ścisnął pięść i zęby. – Czy ja Ci wyglądam na przestępcę i stalkera?

- Tak – odpowiedział bez wahania Hajime.

- Aha... - zrobił krok do tyłu, a potem usłyszał trąbienie furgonetki. – Cóż... mogę Cię tylko ustnie zapewnić, że to nie byłem ja. Był ze mną kierowca tej furgonetki, a w hotelu Misako. Mam świadków. Przykre, że mi nie wierzysz...Na mnie czas - wskazał na pojazd i odszedł odwracając się na pięcie.

Sonzai stał jeszcze przez chwilę, marszcząc brwi i zastanawiając się, co jest grane. Przecież nie miał wrogów, no chyba, że jakiś członek rodziny zmarłego pacjenta nagle zaczął wariować. A ostatnio zmarłych przybywało na jego konto... Otrząsnął się i zmierzał dalej do pracy.

Kazu tymczasem, siedząc w furgonie, zamartwiał się o doktorka. Jego bezpieczeństwo było wyraźnie zagrożone. Zawsze zaczyna się od błahej dziury w oponie, a kończy na morderstwie... Bał się nie na żarty. Zadzwonił do znajomego porucznika, opisując mu całą sytuację.

*

Wywiad przebiegał spokojnie. Miał wszystkie odpowiedzi w głowie, także te, na trudne pytania.

Gdy nagle dziennikarz wyskoczył, jak Filip z Konopii, z pytaniem:

- Jakiej jesteś orientacji?

Kazu parsknął mimowolnie, nie mógł opanować śmiechu.

- A jak pan myśli, panie redaktorze?

- Myślę, że skoro jesteś jeszcze do wzięcia, to nie jesteś pan hetero. – odpowiedział bezpośrednio redaktor. Byli ze sobą na „ty", ale Kazu lubił mówić „panie redaktorze".

- Oho! No, no, no. Odważne stwierdzenie. Niech to pozostanie moją tajemnicą. Rozumiesz – marketing, zyski – po co się ograniczać? – odpowiedział pół żartem, pół serio.

Dalsza część wywiadu przebiegła pomyślnie. Do hotelu wracał już taksówką. Po rozpięciu i ściągnięciu marynarki, zauważył na koszuli czerwoną plamę. A że wina w tym dniu nie pił, to to mogło być tylko jedno - KREW! Poprosił taksówkarza o zmianę kursu na szpital. Kierowca nagle przyspieszył, widząc odbicie w lusterku. Kasai do bólu był już chyba przyzwyczajony. Od razu napisał Misako, jaka jest sytuacja. Nie odpisała. Z resztą zawsze była zajęta. Przecież nie był jej rodziną... Kiedy trafił na Izbę przyjęć, dr Sho akurat przyniósł jakieś papiery i natychmiast się nim zajął. Wylądował na tej samej sali. Znów sam. Ale teraz przynajmniej miał przy sobie laptopa i inne potrzebne rzeczy. Znów rozpisał się na blogu: 

"Myśl moja do Ciebie lgnie
Do Ciebie serce uciec chcę
To z Tobą miło czuję się
Myśl znów wędruje w ciepły sen
A we śnie - jawa myśli trwa
I mnie w ten sam sen porywa
I wtedy czuję dotyk, smak
Lecz to tylko ułuda..."

Ukryte obliczeWhere stories live. Discover now