Rozdział I

6.4K 364 518
                                    


POV. Chuuya Nakahara


- Będę za tobą tęsknić, skarbie - Kouyou po raz kolejny przytuliła mnie do swojej piersi, a jej słone łzy wtapiały się w miękką bluzę , tworząc na niej ciemniejszy wzór.

- Tak mamo, ja za tobą też - pomimo tego, że Ozaki nie była moją biologiczną matką, kochałem ją z całego serca. Na te słowa Kouyou zaszlochała jeszcze bardziej. - Ej, przecież wiesz, że wrócę, nie ma co płakać. Zobaczymy się w święta.

- To nie jest pocieszenie, t-to tak dużo cz-czasu....

Weschnąłem, po czym rozejrzał się jeszcze raz po okolicy. W tym momencie stałem razem z Ozaki na peronie 9 i 3/4, a za 10 mim  pociąg do Hogwartu miał odjechać. Wkoło kręciło się wielu podobnych do mnie osób - z wielkimi wózkami, wypchanymi torbami i walizkami, na szczycie których zazwyczaj stała klatka z sową. Wszystkie te osoby żegnały się z rodzinami, płacząc lub tylko dyskretnie smarkając w rękaw.

Pomimo tego, że nie chciałem zostawiać Kouyou samej, bardzo się ekscytowałem. To mój pierwszy rok. Mam nadzieję spotkać tam naprawdę niezwykłych i wartościowych czarodziejów, dzięki czemu moje umiejętności wzrosną. To nie tak, że zamierzam tam zakuwać dnie i noce, jednak chcę stać się prawdziwie silny, by w przyszłości móc zostać aurorem.

- Chuuya - głos opiekunki wyrwał mnie z zamyślenia. - Wróć zdrowy.

- Tak. Też się trzymaj mamo - ostatni raz przytuliłem się do kobiety, po czym wziąłem swój bagaż i ruszyłem w stronę pociągu.

Gdy znalazłem się w środku, przywitała mnie duszność i wielki tłum uczniów, przepychających się jak najdalej. Postanowiłem znaleźć przedział, który będzie jak najbardziej oddalony od piskliwych nastolatek czy ludzi trzymających w rękach głośniki. Po paru chwilach zorientowałem się, że to niemożliwe przejść przez ten tłum spokojnie, dlatego wybrałem szybszą metodę.

- Jak ty kurwa chodzisz?! Suń się ty gruby cwelu! Zajmujesz całe przejście! - tak. To zdecydowanie była lepsza i szybsza metoda.

Po zdecydowanie za długim czasie ocierania się o spocone ciała innych uczniów, odnalazłem wolny przedział z dala od niepożądanego hałasu. Westchnąłem krótko, po czym otwarłem drzwi i gdy tylko miałem rzucić się na całe siedzenie, spostrzegłem chłopaka wpatrującego się we mnie. Jednak ten przedział nie był pusty. Chwilę się wahałem, ale nie było sensu w szukaniu całkowicie wolnego miejsca po całym pociągu. Spojrzałem jeszcze raz w czekoladowe tęczówki nieznajomego, po czym lekko się uśmiechnąłem.

- Cześć. Mogę tu zostać?

- Pewnie. Szczerze to myślałem, że nigdy nie ruszysz się z tego wejścia - chłopak tylko prychnął pod nosem, po czym zwrócił swój wzrok za szybę.

- Dzięki - odpowiedziałem krótko. Nie było sensu się z nim sprzeczać.

Zamknąłem drzwi, po czym usiadłem na przeciwko chłopaka przy szybie, by spróbować wypatrzeć Kouyou. Jej rudych włosów nie było tak łatwo przeoczyć.

- Uprzedzam, że niedługo przyjdą tu jeszcze moi przyjaciele - czekoladowe tęczówki znów zaszczyciły mnie wzrokiem. - Ale to raczej nie problem.

- Dopóki nie będą drzeć ryja to mi to nie przeszkadza - chłopak tylko parsknął pod nosem.

- Dazai Osamu - spojrzałem na wyciągnięta przede mną dłoń, którą zaraz uścisnąłem.

- Nakahara Chuuya.

- Wyglądasz na pierwszorocznego.

- Bo nim jestem, mam 15 lat.

- Jesteś pewien? Patrząc na wzrost dałbym ci co najwyżej 7 - Dazai uśmiechnął się po nosem, po czym szybkim ruchem zerwał z mojej głowy ukochaną fedorę. - Oszukujesz kapeluszem. Teraz już tylko 5 lat.

- Ty idioto! - chciałem jak najszybciej zabrać swoją własność. Jednak Osamu sprytnie stanął na siedzeniu.

- Za wolno ślimolu - zaakcentował ostatni wyraz. Nie miałem szans zabrania mu kapelusza skoro był tak wysoki. Dodatkowo ta gnida weszła jeszcze wyżej.

- Hej, Osamu - odwróciłem się w stronę nieznanego głosu. W drzwiach stała dwójka uczniów. - Dobrze się bawisz?

- Nawet bardzo dobrze. A ty, Chuuya?

- Oddaj ten kapelusz gnido!

- Uznam to za tak - powiedział, po czym rzucił we mnie fedorą. Wróciłem na moje miejsce, a nowi towarzysze usiedli razem z nami.

- Osamu, może nas przedstawisz?

- Och, jasne. To są moi przyjaciele, Akutagawa i Gin. Ryu, Gin to jest mały rudy krasnal, który próbuje mnie zabić od naszego pierwszego spotkania.

- To ty pierwszy zacząłeś mi przeszkadzać - krzyknąłem, po czym zwróciłem się do nowej dwójki. - Nakahara Chuuya.

- Miło cię poznać, Nakahara - Gin uśmiechnęła się przyjaźnie. Coś czuję, że czeka mnie długa podróż.



-*-*-*-*-*-


Uprzedzam, że doskonale zdaję sobie sprawę, że Harry gdy zaczynał swój pierwszy rok miał 11 lub 10 lat, jednak na potrzeby książki pozwoliłam sobie zmienić wiek pierwszorocznych na 15.

Soukoku//Hogwart AUWhere stories live. Discover now