Rozdział IX

2.5K 215 434
                                    



Nadszedł listopad, a wraz z nim pierwsze wyjście pierwszoklasistów do Hogsmeade. Na całe szczęście opiekunowie z sierocińca Kunikidy wyrazili zgodę, by ich podopieczni udali się do Miodowego Królestwa lub Sklepu Zonka. Dzięki temu, blondyn stał u szczytu marmurowych schodów, czekając na swoich przyjaciół.

Zamglonym wzrokiem obserwował jak kolorowe liście wykonują w powietrzu najróżniejsze akrobacje, by potem ze spokojem opaść u jego stóp. Z niecierpliwością poprawił okulary na nosie i popatrzył wgłąb korytarza, prowadzącego do szkoły.

Jeszcze ich nie było. Nie słyszał wesołego głosu Nagisy, nie rzucił mu się w oczy pstrokaty płaszcz Atsushi'ego ani ponury Akutagawa, który coraz częściej rozmawiał z białowłosym. Ale co najważniejsze, nie zobaczył tych błękitnych oczu w odcieniu czystego nieba.

Westchnął. Żałował, że te oczy nie obdarzają go już tak często spojrzeniem. Większość z nich została mu zabrana. Dazai ukradł większość spojrzeń. To brunet mógł częściej przyglądać się tej bławatkowej barwie.

Blondyn nie rozumiał czemu. Odkąd kilka miesięcy temu puścił Nakaharę z Osamu do pokoju pielęgniarek, ta dwójka zaczęła spędzać ze sobą więcej czasu. Być może wpływ na to miało także ciągłe towarzystwo Akutagawy, który teraz rzadko odchodził od Nakajimy choćby na krok.

Kunikida czuł, że traci wszystkich przyjaciół. Nie chciał znów zostać sam. Ale co mógł zrobić? Ostrzeganie rudzielca przed Osamu nic nie dało, Atsushi nie mógł wytrzymać dnia bez rozmowy ze swoim emo - koleżką, z kolei Yosano zaczęła się genialnie dogadywać z siotrą ponuraka - Gin.

- Hej! Kuniś! - blondyn spojrzał na grupkę przyjaciół, idących w jego stronę. Nie ucieszył się. Dlaczego z zamyślenia musiał wyrwać go akurat ten głos? Ten znienawidzony głos bruneta, który szedł jak gdyby nigdy nic, opierając się jednym ramieniem o Nagisę, a drugim o Chuuyę. O jego przyjaciół.

- Cześć - chłopak mruknął pod nosem, po czym podejrzliwie spojrzał na obcego chłopaka, który rozmawiał z Akiko. Dziewczyna szybko wyłapała to spojrzenie.

- To Ranpo Edogawa. Też jest pierwszorocznym z Ravenclawu.

- Miło poznać. Jesteś Kunikida, prawda? - chłopak uśmiechnął się do blondyna.

- Ta.

- Rampo jest moim przyjacielem, więc zaproponowałam, żeby poszedł z nami - Yosano przyjrzała się wyrazie twarzy swojego przyjaciela. - Nie masz nic przeciwko?

- Nie. Niby dlaczego? Tym nas więcej, tym lepiej - blondyn uśmiechnął się do chłopaka, po czym grupka przyjaciół ruszyła kamienną ścieżką, prowadzącą do Hogsmeade.

Pomimo zapewnień Kunikidy, Yosano doskonale wiedziała, że blondyn nie ucieszył się na widok Rampo. Widziała ten wzrok jakim obdarzył chłopaka. Wzrok pełen podejrzliwości i niechęci. Takim samym spojrzeniem Kunikida codziennie rano witał Osamu.

Dziewczyna, znając przeszłość chłopaka, doskonale zdawała sobie sprawę czym to jest spowodowane. Doppo bał się, że wszyscy się od niego odsuną. Tak jak wcześniej zrobił to Dazai. I nie martwi się też o siebie. Na pewno widzi, że brunet zżył się z Nakaharą. Przecież gdyby Osamu skrzywdził rudzielca, to Kunikida nigdy by mu tego nie wybaczył.

To było najważniejsze w życiu Doppo - przyjaciele. Blondyn cholernie bał się samotności. Niestety, zaznał jej smaku niezwykle dotkliwie i gwałtownie. Jeden raz była to wina Dazaia. Dlatego boi się, że Osamu skrzywdzi jego przyjaciół - najważniejsze osoby w jego życiu - którzy potem zostaną skazani na ten sam gorzki smak samotności.

Soukoku//Hogwart AUWhere stories live. Discover now