Rozdział VII

2.4K 230 466
                                    

POV. Chuuya Nakahara


- Wingardium Leviosa!

Piórko, które dotychczas leżało na biurku profesora Dostojewskiego, teraz unosiło się w powietrzu. Wszyscy uczniowie z zainteresowaniem wpatrywali w lewitujący przedmiot, przelatujący po kolei na głową każdego z nich.

- Wszyscy zrozumieli? Spróbujcie to powtórzyć. Jak będzie trzeba, to mnie zawołajcie, pomogę wam.

Chwyciłem swoją różdżkę w rękę i nakierowałem ją na śnieżne piórko. Gdy już chciałem wymówić zaklęcie, ubiegł mnie czyjś głos. Spojrzałem na Atsushi'ego, którego piórko właśnie wylądowało na głowie Nagisy.

- To piórko jest zepsute. Dajcie mi nowe - Nakajima odwrócił się i zdjął zgubę z głowy Shioty, po czym szybko podmienił ją z moim piórem.

- To nie wina piórka, po prostu nie umiesz tego zrobić - westchnąłem, ale zgodziłem się na tę bezsensowną wymianę.

- Po prostu źle to wymawiasz, Atsushi - Doppo odwrócił się do przyjaciela.

- Tak? A co niby mówię źle?

- Słuchaj i patrz uważnie - Kunikida bez problemu zastosował czar, po czym przyjął białowłosego jako swojego ucznia.

- To jest najprostsze zaklęcie - Nagisa ze znudzeniem kreślił w powietrzu ósemki, poruszając przedmiotem. - A ty, Chuuya? Rozumiesz to?

- Zaraz się dowiem - nakierowałem różdżkę we właściwym kierunku. - Wingardium Leviosa!

Z ulgą przypatrywałem się jak delikatny przedmiot zaczyna swobodnie wirować w powietrzu.

- Gratulacje, wygląda na to, że wszystkim się udało - Fyodor zaklaskał, po czym rzucił okiem na chłopaka przede mną. - Nakajima, potrzebujesz pomocy?

-Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku, profeso-

Jego wypowiedź została gwałtownie przerwana przez dosyć głośny wybuch, a po chwili wszyscy mogli obserwować jak już na wpół spalone piórko powoli spada spod sufitu. Z lekkim rozbawieniem spojrzałem na zszokowanego Nakajimę, do którego dopiero dochodziły fakty z zewnątrz. Po chwili jego lekko zasmolone brwi zmarszczyły się w skupieniu, a oczy z przerażeniem spojrzały na profesora, który lekko się uśmiechnął.

- Prawie wszystkim się udało. To nic. Twoi koledzy ci pomogą to opanować.

- Rozumiem - lekko zawstydzony Atsushi obserwował swoje buty, bojąc się podnieść wzrok na rozbawioną klasę.

Po chwili poczułem jak coś delikatnie ląduję na mojej głowie. Sięgnąłem rękę w stronę rudych loków, gdzie pod palcami poczułem szorstką powierzchnię. Zacisnąłem palce, ściągając małą karteczkę na biurko. Rozejrzałem się ze skupieniem po uczniach, jednak nikt nie przykuł szczególnie mojej uwagi. Zacząłem odginać papier, ale po kilku sekundach miałem wrażenie, że ktoś specjalnie zwinął to tak skomplikowanie, żeby otwarcie tego cholerstwa zajęło mi dużej niż potrzeba. Po chwili mogłem już przeczytać wiadomość.

Chodź ze mną do pokoju pielęgniarek po lekcji

~ D. O.

Dazai Osamu. Po co mam to robić? Spojrzałem na niego z zapytaniem w oczach, jednak ten nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem. Nie podoba mi się wizja pójścia gdzieś z tą gnidą. Szczególnie do pokoju pielęgniarek. Pewnie ma to związek z poprzednią bójką, ale przecież jestem już prawie zdrowy. Nie ma takiej potrzeby, bym gdzieś z nim szedł. Tak mówiła racjonalna część mnie.

Soukoku//Hogwart AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz