Rozdział XVII

2.3K 222 359
                                    

Czekoladowe oczy powoli otworzyły się, spoglądając na śnieżny sufit. Osamu przetarł piąstką zaspane oczy, po czym przeciągnął się delikatnie, mrucząc cicho. Z rozbiegu opuścił ręce wokół siebie. Zdziwił się, gdy lewa dłoń nie zanurzyła się w ciepłej pościeli, a w miękkich, rudych lokach. Spojrzał lekko z ukosa na spokojną twarz rudzielca, łagodnie unosząc kąciki ust do góry.

Zdążył już zapomnieć gdzie jest i z kim. Powoli odwrócił się twarzą w stronę Nakahary, by móc wygodniej go poobserwować. Z bliska wydawał mu się jeszcze piękniejszy niż zazwyczaj. Zatrzymał wzrok na bladej cerze i okalającej jej kosmykach rdzawych włosów, które zaraz potem delikatnie założył za ucho. Po tym geście mógł popatrzeć na ciemne rzęsy rzucające delikatne cienie na zaróżowione poliki. Dazai z czułością przejechał po ciepłej skórze rudzielca, nieznacznie zahaczając kciukiem o nieco spierzchnięte wargi.

Na ten gest Chuuya z lekka się spiął, po czym obrócił się i jeszcze mocniej wtulił twarz w poduszkę. Wtedy brunet nie miał już szans na obserwacje jego twarzy, dlatego wyciągnął dłoń, by znów zanurzyć je w miękkich włosach i móc lekko za nie pociągać. Uśmiechnął się jeszcze szerzej i na powrót zamknął oczy.

- Chcesz mi powyrywać te kłaki?

- Jak zawsze musisz popsuć wszystkie piękne chwile, Chuchu - Dazai cicho mruknął pod nosem, wciąż nie otwierając oczu. Poczuł jak jego dłoń jest spokojnie odpychana, przez co warknął pod nosem, wtulając się w ciepłą kołdrę. Jednak gdy usłyszał szelest jedwabnej pościeli, uchylił delikatnie powieki, by zaraz móc wpatrywać się w bławatkowe oczęta.

- Dzisiaj idziemy na zakupy - Nakahara cicho wyszeptał te słowa, wciąż patrząc na bruneta.

- Zakupy?

- Tak - po tym krótkim słowie nastąpiła minutowa pauza, by oboje mogli się z rana nacieszyć swoim widokiem. Chwila ta została gwałtownie przerwana przez rudzielca, który energicznie wyskoczył z łóżka i podszedł do szafy. - Ozaki da nam listę zakupów. Będziemy pewnie musieli kupić jakieś rzeczy do sałatek czy coś. I muszę załatwić jeszcze jedną rzecz.

- Nie możesz iść sam? Mi jest dobrze tutaj - na dowód swoich słów Dazai przykrył się cały kołdrą, zwijając się przy tym w kłębek.

- Za dziesięć minut widzę cię na śniadaniu, gnido.

Brunet jeszcze usłyszał z zewnątrz swojego kokonu ciche westchnienie, a potem już tylko odgłos zamykanych drzwi i dźwięk wody, puszczanej z prysznica. Uśmiechnął się sam do siebie. Takie poranki mógł mieć już codziennie.

~*~*~*~*~*~

- Pójdziecie jeszcze do tego kiosku za rogiem.

- W tym kiosku jest coś na święta? - Chuuya uniósł brwi znad miski, wypełnionej po brzegi czekoladowymi płatkami.

- Nie. Ale powinien być nowy numer mojego ulubionego magazynu - uśmiechnęła się do podopiecznego, rzucając w jego stronę mokrą ściereczkę, by ten mógł wytrzeć rozlane mleko wokół swojego śniadania.

- Zajmie nam to dużo czasu - rudzielec znów zerknął na listę. - Najwcześniej wrócimy tak przed piątą.

- Ale potem macie całe wolne popołudnie, bo wątpię, że zrobicie coś produktywnego.

- I z tym się zgadzam - Chuuya mruknął, wstając od stołu. - Gotowy? - zwrócił się w stronę bruneta, który także skończył już śniadanie.

Soukoku//Hogwart AUWhere stories live. Discover now