Rozdział IV

3K 282 284
                                    

POV. Chuuya Nakahara


Powoli zacząłem otwierać zmęczone oczy, jednak po chwili znów je zamknąłem, gdy moje źrenice spotkały się z jasnymi i ciepłymi promieniami słońca.

- Chuuya? Chuuya?! Wszystko w porządku?!

- Nie powinieneś tak od razu na niego naskakiwać.

- Przepraszam! Chuuya, już nie będę naskakiwać... Przepraszam. Naprawdę!

- Po prostu się ucisz - poczułem chłodny dotyk na czole. - Hej, Chuuya? Żyjesz?

- Ta...

- Możesz otworzyć oczy?

-Słońce...

- Ej, Nagisa, zasuń rolety. Nadal będzie jasno, ale powinno mu być łatwiej otworzyć oczy. Spróbuj teraz, Chuuya - Na te słowa, znów próbowałem podnieść ciężkie powieki, tym razem z lepszym skutkiem. Pomimo lekkiego bólu, zobaczyłem przed sobą trzy sylwetki. W dwóch z nich rozpoznałem Nagisę i Atsushi'ego. Trzecią osobą była wysoka dziewczyna z krótko obciętymi włosami, która wciąż trzymała dłoń na moim czole.

- Nie przejmuj się, będziesz żył - dziewczyna uśmiechnęła się. - To tylko lekkie stłuczenia. Tył głowy może cię boleć przy gwałtowniejszych ruchach. Z twoją ręką jest gorsza sprawa, bo wygląda na to, że masz skręcony nadgarstek. Ale to też przejdzie i od tego się nie umiera. Poza tym, masz trochę obite plecy i tyłek.

- Sprawdzaliście czy mam obity tyłek?

- To jedyne co zrozumiałeś z tego co powiedziałam?

- Nie, wszystko ogarniam. Gwałtowne ruchy to ból głowy. Skręcony nadgarstek. Obity tyłek. Nie jest źle - uśmiechnąłem się pod nosem.

- Faktycznie, wyszedłeś z tego całkiem nieźle, jak na kretyna, który bez namysłu rzucił się na dwóch, dwukrotnie większych od siebie gości! - Nagisa zbliżył się do łóżka, z wyrzutem wpatrując się w moją twarz.

- Przecież żyję. Wszyscy żyją. Ty jesteś tą dziewczyną, która mnie stamtąd wyniosła, co nie?

- Tak. Yosano Akiko. Ravenclaw.

- Nakahara Chuuya, ale to już chyba wiesz. Co z Kunikidą?

- Też żyje. Na szczęście. Dostał w żuchwę, przez co ma wielkiego siniaka na ryju. Oprócz tego jest trochę poobijany.

- Sprawdzałaś tyłek?

- Nie - dziewczyna westchnęła. - Jak tylko poczujesz się dobrze, to możesz stąd wyjść. Nagisa, Atsushi, wy musicie już iść do dormitoriów. Jest już dosyć późno, nie możecie tu przebywać.

- A ty?

- Ja jestem tutaj jakby... Zatrudniona? Zostałam pomocniczką pielęgniarki, dlatego mogę tutaj być - Yosano odwróciła się na pięcie i odeszła.

- Cześć, Chuuya. Jak tylko wydobrzejesz to przyjdź do nas - białowłosy pomachał mi na odchodne, po czym podszedł jeszcze do Akiko, pytając o szczegóły stanu Doppo. Spojrzałem pytająco na Nagisę, który wciąż stał obok mnie i chyba nie zamierzał jeszcze iść.

- Ja... Przepraszam! - wydyszał na jednym tchu.

- Znowu? Nagisa, to się robi już nudne. Za co tym razem przepraszasz?

- Nie pomogłem ci. Ja tam po prostu stałem , gdy ty się narażałeś. Nawet ranny Kunikida ci pomógł, a ja nie zrobiłem nic.

- Tak samo jak Atsushi. I widzę, że on też ma wyrzuty sumienia, ale wie, że nie ma sensu mnie przepraszać. Sam popełniłem błąd, działając pod impulsem. Dobrze, że ty tego nie zrobiłeś, bo wtedy mogło by się to źle skończyć. Pewnie byś leżał na sąsiednim łóżku.

Soukoku//Hogwart AUDonde viven las historias. Descúbrelo ahora