Rozdział VI

2.8K 261 399
                                    

POV. Trzecioosobowy


Chuuya powoli zmierzał w kierunku gabinetu profesora Moriego. Z tego co mu powiedziano miał się tam stawić razem z wszystkimi, którzy brali udział w bójce. Oprócz niego, miał tam też przyjść Dazai, który został w tą sprawę sprytnie wplątany przez Orochiego. Chuuya był z tego zadowolony. W końcu Osamu może następnym razem ugryzie się w język, zanim wyjawi kolejne tajemnice dawnych przyjaciół.

Nakahara spojrzał na dwuskrzydłowe, dębowe drzwi. Wziął kontrolowany wdech i wydech, po czym stanowczo nacisnął na klamkę i popchnął drzwi. Jego oczom ukazał się spory gabinet, utrzymany w kolorze ciemnego brązu. Na środku stało biurku, przy którym znajdował się profesor Mori. Złączył swoje dłonie, a łokcie położył na biurku, dzięki czemu mógł oprzeć brodę o palce. Gdy usłyszał skrzypienie drzwi, zwrócił swój wzrok w ich kierunku.

- Witaj, Nakahara. Możesz usiąść - Ougai uśmiechnął się.

Rudzielec zamknął drzwi, po czym spojrzał na osiem czarnych foteli stojących przed dębowym biurkiem. Wszystkie były jeszcze puste, przez co Nakahara domyślił się, że jest pierwszy. Powoli podszedł do Mori'ego. po czym usiadł w najbardziej oddalonym miejscu od profesora.

- Chcesz może herbaty, Nakahara? - Chuuya już chciał zaprotestować, kiedy profesor zbył go machnięciem ręki i podszedł do imbryczka, pełnego parującej herbaty. Nalał powoli brązowej cieczy do jednej z niebieskich filiżanek. - Słodzisz?

- Nie, dziękuję - chłopak odpowedział słabym, zachrypniętym ze stresu głosem, po czym spojrzał na naczynie przed sobą i wziął je w ręce, zaczynając delikatnie dmuchać w spokojną taflę.

- Nie chce tracić czasu, dlatego zadam ci parę pytań, zanim twoi koledzy tu przyjdą. Zgadzasz się?

- Oczywiście - po tym stwierdzeniu Mori zaczął zadawać stosunkowo łatwe pytania, jednak po paru minutach rudzielec poczuł lekki ból głowy, dlatego odłożył już prawie pustą filiżankę na biurko i dotknął dłonią czoła, by sprawdzić czy nie jest ono zbyt gorące. Z ulgą stwierdził, że temperatura wydaje się być odpowiednia.

- Zaczęło już działać? - Mori uniósł jedną brew. - W takim razie, przejdźmy do konkretów. W herbacie znajduje się Veritaserum. Eliksir Prawdy. Niezwykle trudny do wykonania. Pomimo tego, postanowiłem go użyć. Teraz będę mieć pewność, że powiesz tylko prawdę.

Profesor Mori pytał o rzeczy oczywiste, takie jak przyczyna bójki, jej przebieg oraz co dokładnie mówili wszyscy zgromadzeni tam chłopacy razem z Yosano. Chuuya nie miał innego wyboru jak odpowiadanie zgodnie z prawdą. Po kilkunastu minutach stwierdził, że jego świadomość powoli wraca, a mózg zaczyna działać na pełnych obrotach, analizując to, co dzieje się wokół.

- Dobrze. Tylko tyle chciałem wiedzieć. Dziękuję ci Chuuya, za poświęcony czas i przepraszam za to utrudnienie. Po prostu chciałem mieć całkowitą pewność podanych przez ciebie informacji. Do zobaczenia - Mori znów uśmiechnął, ale tym razem rudzielec od razu wyłapał sztuczność tego gestu. Pomimo tego nie zadawał pytań. Chciał jak najszybciej opuścić to pomieszczenie.

- Do widzenia - tylko tyle dał radę wymamrotać, zanim dębowe drzwi zamknęły się zanim, zostawiając czarnowłosego mężczyznę samego ze swoimi myślami.

Mori nie był zadowolony z obrotu spraw. Wykorzystał swoje ostatnie krople Veritaserum, by poznać prawdę, która okazała się być błaha. Oczywiście, nie planował tego od samego początku. Zamierzał przepytać chłopców bez niepotrzebnych komplikacji. Jednak gdy usłyszał od tego głąba Orochi'ego, że młody Dazai miał w tej sprawie swój udział, to musiał poznać prawdę. Ten chłopak go fascynował. Oczywiście, słyszał dużo plotek na jego temat, jednak chciał dowiedzieć się czegoś o nim ze sprawdzonego źródła. Niestety, tym razem nie wszystko poszło po jego myśli, nawet jak zdecydował się na nielegalne środki.

Soukoku//Hogwart AUTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang