4

1.3K 86 13
                                    

O szóstej trzydzieści bruneta obudził budzik. Jęcząc cicho pod nosem wyłączył irytujace urządzenie i podniósł się z pozycji leżącej. Przeczesał włosy palcami i wstał czując mroczki przed oczami, dlatego ponownie usiadł. Już po kilku chwilach zniknęły, a on mógł ruszyć do łazienki, żeby wziąć prysznic i przygotować się na kolejny dzień szkoły, której nie lubił.

Jego wybawieniem było to, że w Busan miał swojego przyjaciela - Jisunga i kuzyna Changbina, którzy zawsze starali się przerwy spędzać z chłopcem. Wiedzieli, że Yang nie czuje się dobrze w swojej klasie  zwłaszcza, że młodszemu trudno przychodziło zaprzyjaźnienie się z rówieśnikami. Chłopiec był zamknięty w sobie i jedynie z starszym od siebie Hyunjinem rozmawiał tak jak z Jisungiem i Changbinem. Poznanie Yanga i Hana było bardzo spontaniczne. Do teraz Jeongin nie wie dlaczego Han się go uczepił. Może ze względu na jego kuzyna? Changbin potrafił być przerażający jeśli chodziło o młodszego.

Otóż zderzyli się na korytarzu, a młodszy zdarł sobie łokieć. Starszy chłopak panikując i przepraszając przyczepił się do niego, a Jeongin po kilku tygodniach w końcu otworzył się na starszego. I tak oto ich przyjaźń przetrwała przez cały pierwszy rok liceum, gdzie aktualnie Jisung jest w czwartej klasie, a Jeongin w drugiej. I mimo, że matura i zaliczenia semestralne zbliżają się wielkimi krokami, a starszy blondyn woli spędzać czas z młodszym od siebie niż z nauką. Może to wyjaśnia jego wyniki w nauce? Jedyne z czego starszy był dobry jest wf, który ma łączony z klasą Yanga.

Jeongin nie lubił ćwiczyć na lekcji wychowania fizycznego z kilku powodów.
Pierwszym było to, że nie lubił przebierać męskiej szatni. Drugim była jego słaba kondycja, a ostatnim astma, którą zdiagnozowano u niego dwa lata temu.

Codziennie miał przy sobie inhalator, który pomagał mu w sytuacjach awaryjnych. Dokładniej mówiąc kiedy zaczyna się dusić. Yang Jeongin jest pełny niespodzianek. 

- Jeongin? - pukanie do drzwi wyrwało go z zamyślenia. Dopiero teraz zauważył, że wszystko robił mechanicznie, umył zęby i wszedł pod prysznic - Wszystki dobrze?

- T-tak! - powiedział i odchrząknął zakręcając kurek i wychodząc spod prysznica. Związuje na biodrach ręcznik i wychodzi z łazienki wpuszczając do niej swoja mamę. Kobieta tylko spojrzała na swoje jedyne dziecko z zmartwieniem nim zniknął w swoim pokoju. Widziała te siniaki, ale nie wiedziała jak o nie zapytać. Najpewniej Jeongin nie powiedział by. dlaczego je ma

Sypialnia Yanga nie różniła się niczym od innych, no może poza tym, że miała duży parapet i okno z widokiem na Busan, które jego matka specjalnie przebudowała na prośbę chłopaka. Nastolatek lubił patrzeć na gwiazdy, które niezbyt często były widoczne na nocnym niebie. Wtedy zwyczajnie patrzył w niebo wiedząc, że gdzieś tam jest Hyunjin i młodszy z nich wyobrażał sobie jak to jest czuć jego ramiona wokół siebie. 

Pod lewą ścianą stało duże biurko z białego drewna, a obok niego ciemna szafa. Dookoła rozwieszone były lampki, na których chłopak klamerkami przypięte miał różne zdjęcia z wartością dla niego. Były to zdjęcia z swoim kuzynem i jego przyjaciółmi sprzed kilku lat, zdjęcia z rodzicami przed wypadkiem, a także wydrukowane zdjęcie Hyunjina, które kiedyś starszy mu wysłał. Jednak największą wartość miało zdjęcie jego ojca, powieszone centralnie na środku sznurka lampek. 

Po przeciwnej stronie stało łóżko z kolorową pościelą i kilkoma misiami, między innymi dosyć dużą i wyróżniającą pandą koalą, nie zgadniecie od kogo. Hyunjina. Starszy chłopak co rusz wysyłał upominki chłopcu z uroczymi liścikami, które Jeongin chował pod łóżkiem w pudełku po butach. 

Jednak nie miał teraz czasu, żeby czytać wszystkie od nowa dlatego, że zbliżała się godzina, w której powinien zejść na dół, żeby zjeść wspólne śniadanie z matką, a później wyjść do szkoły.  Ubrał się w bluzę i zwykłe czarne jeansy, których miał od groma w szafie. Do swojego plecaka szybko wpakował kilka zeszytów nie patrząc nawet na plan, który znał na pamięć. Schował jeszcze dwa czy trzy podręczniki i odpiął swój telefon od ładowarki idąc do drzwi. Wyszedł z pokoju i ruszył do kuchni. Wszedł do pomieszczenia i usiadł na krześle przy małym stole, dwuosobowym. 

Pomieszczenie nie było duże, jak reszta pomieszczeń w mieszkaniu, ale za to przytulne. Ściany miały odcień beżu, a wszystkie meble kuchenne były z jasnego drewna, najpewniej z brzozy. Okno, które wychodziło z pomieszczenia pokazywało całodobowy sklep naprzeciwko ich bloku. 

- Jak się spało? - zapytała matka chłopca pojawiając się nagle w pomieszczeniu. Chłopak wzdrygnął się i spojrzał jak kobieta zaczyna przygotowywanie śniadania - Co do tej wizyty u psychologa jest za tydzień. Nie pójdziesz wtedy do szkoły. 

Jego mama jest dosyć wysoką kobietą z brązowymi oczami i włosami, z typową koreańską urodą i sylwetką. Ma trzydzieści sześć lat, a mimo to wygląda na najwyżej trzydzieści. Pracuje w dosyć dobrze usytuowanej firmie na pozycji jakiegoś doradcy. Pani Yang Seonya jest szanowaną i dobrą kobietą. Nie zdziwi was kiedy dowiecie się, że chce jak najlepiej do swojego syna. Zwłaszcza, że od kilku lat coraz mniej czasu spędza ze swoim synem.

- Dobrze - odpowiedział, a pani Yang nie była pewna czy odpowiadał na pytanie o śnie czy może jednak na informacje o psychologu - Nie jestem głodny - mruknął i sprawdzając godzinę wstał otwierając lodówkę i zabierając na śniadanie jabłko. Pewnie w szkole kupi coś innego na lunch lub Jisung mu kupi.

- Uważaj na siebie -  mówi kobieta i patrzy jak jej dziecko kiwa głową i uśmiecha się lekko do telefonu. Tylko takie uśmiechy przez ostatnie miesiące goszczą na twarzy Jeongina. 

- O której kończysz prace? - pyta Jeongin i zatrzymuje się chowając telefon do kieszeni spodni i spogląda na kobiete już bez uśmiechu.

- Nie czekaj dzisiaj na mnie słońce - odpowiada brunetka i podchodzi do niego całując środek jego czoła i przeczesując jego włosy - Mamy dzisiaj dużo pracy i wrócę późno

Jeongin nie odpowiada i kiwa głową odsuwając się od swojej rodzicielki i ubiera buty. 

- Do zobaczenia - mówi cicho i nie czekając na odpowiedź wychodzi z domu. 

Kolejny dzień zaczyna od wymuszonej w sobie siły, żeby nie zmartwić swojego przyjaciela.  

~~~~~
Nie wiem czy opisywać tą wizytę u psychologa czy nie

pleaѕe don'т goWhere stories live. Discover now