ɪᴛ'ꜱ ᴍʏ ꜰᴀᴜʟᴛ

221 17 4
                                    

  Po przygotowaniu wszystkich rzeczy, jeszcze raz obmyśliliśmy plan. Po długiej sprzeczce, kto z kim, gdzie idzie, skończyło się na tym, że Mark, ChenLe, RenJun i HaeChan idą do oprawców MinAh, a ja, JeNo i JiSung po dziewczynę. Każdy wziął swój tzw. "ekwipunek".

- Chłopaki. - spojrzałem na Marka, ChenLe, RenJuna i HaeChana. Cała czwórka również spoglądnęła w moją stronę. - Uważajcie na siebie. - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym udałem się za JeNo oraz JiSungiem. Bałem się, jak cholera o to, że może coś im się stać. Nie dopuściłbym do siebie myśli, że któremuś coś się stało przez tych kolesi.

- Jak myślicie? Znajdziemy ją tam..? - zapytał najmłodszy spoglądając to na mnie, to na JeNo. Razem z czarnowłosym spojrzeliśmy na siebie. - Hyungowie? - zatrzymał się dalej na nas patrząc. Głęboko westchnąłem.

- Musimy. - szedłem dalej. Nie chciałem nawet myśleć o tym, że możemy jej nie znaleźć. Nie dopuszczałem do siebie nawet takiej myśli. Idąc tak się zamyśliłem, że nie zauważyłem kiedy dotarliśmy. Rozglądnąłem się trochę aby upewnić się, że nikogo nie ma. - Pójdę na tyły zobaczyć czy nikogo nie ma. - rzekłem i poszedłem za starą kamienicę. Wszedłem do lasku tam też się rozglądając. Po krótkiej chwili podszedłem do chłopaków. Weszliśmy do budynku. Cała trójka wyciągnęła małe pistolety.

Każdy z nas miał Berettę M9A3 o kalibrze 9x19. JeNo wszedł do jednego z pomieszczeń, a ja z JiSungem poszliśmy poszukać MinAh. Po jakichś dwudziestu minutach usłyszałęm dzwonek mojego telefonu. Wyciągnąłem go i nie patrząc kto dzowni, odebrałem.

- JaeMin, wychodźcie stamtąd szybko. Czekamy na nich już jakieś pół godziny i mamy karteczkę, na której pisze, że tam jej nie znajdziemy. - był to Mark. Nie odpowiadając nic rozłączyłem się. Złapałem JiSunga za rękaw i poszedłem po JeNo. Zeszliśmy schodami na dół.

- JeNo! Idziemy! - krzyknąłem kierując się w stronę wyjścia, ale nie dostałem odpowiedzi. Zatrzymałem się i zmarszczyłem brwi. Jeśli bawi się z nami w chowanego to dostanie z tego pistoletu, przysięgam. - JeNo! - znowu krzyknąłem i to tak, że najmłodszy wystraszył się. - JiSung, poczekaj na dworze. - puściłem jego rękaw. Poszedłem poszukać JeNo, ale żadnych rezultatów.

Wszedłem na jakiś stary i zniszczony balkon, z którego widok był na podwórko tylnej części budynku. Nie zauważając chłopaka nigdzie zacząłem chodzić po całym domu rozglądając się. Po jakichś dziesięciu minutach wyszedłem z budynku podchodząc do JiSunga. Martwiłem się i to bardzo. Jeżeli coś mu stało to będzie moja wina. Niepotrzebnie mieszałem chłopaków w to wszystko..

***

Cześć wszystkim! Po dość długim czasie w końcu opublikowałam rozdział do tej książki hah. Chcę was przeprosić za to, że rzadko - aż za bardzo - pojawiają się rozdziały, ale przez tą kwarantannę szare komórki nie chcą ze mną współpracować. Do tego dobija mnie fakt, że muszę nadrobić dwa miesiące notatek, bo wcześniej miałam problemy z e-dziennikiem..
Do końca książki zostało trochę rozdziałów, więc piszcie w komentarzach co chcielibyście bądź też sobie wyobrażacie co będzie dalej!

My PrincessWhere stories live. Discover now