6-Strata czasu.

208 18 4
                                    

DAMIAN:
Zniknęła? Jak to zniknęła?
-Kiedy?-Spytałem obojętnie. Chciałem ukryć zmartwienie. Nie musi wiedzieć że się przejmuję.
-Batman zniknął miesiąc temu.
-Pytałem o Roth.-Zmrużyłem oczy.-Miesiąc temu? I dopiero teraz go szukacie?-Parsknąłem.
-Rae zniknęła jakieś dwa tygodnie po zaginięciu Bruce'a.-Odpowiedział, ignorując moją poprzednią złośliwość.-Podejrzewamy że mogła mieć jakieś ustalenia w kwestii sprawy Batmana.
-Skąd takie przypuszczenia?-Uniosłem brew.
-Pewnie ten, kto porwał Twojego ojca dowiedział się że Raven ma jakieś informacje i chciał po prostu dopilnować żeby nie został wykryty.
-Dlaczego sądzisz że to porwanie?-Zapytałem.
-Wayne nie jest Tobą. Nie zostawiłby całego Gotham i Ligę, na głowie innych, by zniknąć bez słowa.-Powiedział z przekąsem.
-Miałem swoje powody.-Burknąłem
-Jasne.
Zmierzyliśmy się pełnym odrazy wzrokiem.
-Pomożesz nam?-Nie wytrzymał.
Przysięgałem sobie że nie wrócę. Że nie wbiję się w ten głupi kostium i nigdy już nie zobaczę ojca. Ale Raven...
-Widzę że nasza przyjaciółka niewiele dla Ciebie znaczy.-Westchnął Blue.
-Skąd taki pomysł?-Wkurzył mnie tymi słowami.
-Wahasz się.
-Mam prawo się wahać! Obiecywałem sobie że nigdy nie wrócę!
-Jesteś taki jak wtedy, gdy dołączyłeś do drużyny!-Wykrzyknął.-Arogancki, wredny i bezczelny! Nikt Cię nie obchodzi!
-Zmieniłem się od tego czasu.-Warknąłem.
-Dzięki Rachel.-Zgasił mnie.
Przypatrywałem mu się intensywnie.
-Dobra. Wracam do San Francisco. Wiedziałem że to tylko strata czasu...-Mruknął pod nosem i odwrócił się w stronę drzwi.
-Ciągle boli?-Podszedłem do Azaratki, która trzymała się za głowę.
-Okropnie. Trigon naprawdę musi mnie nie znosić...-Westchnęła i spojrzała na mnie. Jej ametystowe oczy były takie piękne.
-Przyniosłem Ci tabletkę.-Podałem jej pudełko leków przeciwbólowych.
-Dziękuję.-Uśmiechnęła się wdzięcznie.-Wiedziałam że jesteś dobry.
Moją twarz oblał rumieniec.
-Bez przesady...-Powiedziałem.
-Wiem że zawsze mogę na Ciebie liczyć.
Zawsze... Zawsze ja mogłem liczyć na nią, a ona na mnie.
Westchnąłem.
-Beetle, czekaj.-Rzuciłem w jego stronę.
Latynos odwrócił się i spojrzał na mnie wyczekująco.
Podszedłem do komody w swoim pokoju i wyciągnąłem ukrytą pod ubraniami walizkę. Przyłożyłem kciuk do czytnika. Po chwili trzymałem w rękach strój Robina.
-Nie pozbyłeś się kostiumu?-Zapytał Reyes.
-Przymknij się.

I co, Damian, koniec życia w cywilu, nie?

|DAMIRAE| Przeszłości nie da się zgubić... حيث تعيش القصص. اكتشف الآن