The only home I know is my bed

126 15 2
                                    

Nie miałem pojęcia, ile czasu minęło. Nie mogłem określić, czy weekend się już zaczął, czy może już skończył. Właściwie to nie byłem w stanie jednoznacznie stwierdzić o czymkolwiek, co się działo w moim życiu. Wiedziałem tylko jedno - nie miałem najmniejszego zamiaru opuszczać mojej ciemnej jamy, którą inni zwą podobno pokojem. A tym bardziej nie miałem zamiaru wspominać o czymkolwiek co dotyczyło Andy'ego czy szkoły, o której myślenie sprowadzało mój umysł na tory tyczące się właśnie niego.

Miałem ochotę krzyczeć. Ale nawet, gdy otwierałem usta i byłem już do tego gotowy znikały moje wszelkie chęci, więc po prostu przewracałem się na drugi bok i znów zasypiałem. By znów obudzić się z tym wrażeniem braku kontroli. By znów pod zamkniętymi powiekami widzieć te oczy.

Sięgnąłem po telefon. Przeglądałem strony i portale. Przez chwile chciałem wpisać jego imię w wyszukiwarkę. Szybko skarciłem się za ten pomysł. W końcu przecież chciałem, by opuścił me myśli. Czy nie o to mi chodziło? Na pewno nie o to, że nie znałem nawet jego nazwiska. Odrzuciłem urządzenie i ukryłem twarz w dłoniach. Poczułem bandaż, wciąż owinięty wokół ran. Wyciągnąłem dłoń w górę, przed siebie, by spojrzeć na nią jednym okiem. Zgiąłem palce, nie poczułem nic. Powoli rozwiązałem supełek i odwinąłem materiał. Odkleiłem gazę, która przykleiła się do ran. Gdzieniegdzie znów poleciała krew. I moje myśli znów powróciły do tamtego mieszkania. Do chwil, gdy po przebudzeniu widziałem go przy sobie. 

Westchnąłem ciężko. Nie rozumiałem, co się ze mną działo. Nie znałem powodu, z którego nawiedzały mnie te myśli. Może wcale nie chciałem go poznać, może łatwiej było po prostu tego nie wiedzieć. 

Nie wstałbym z łóżka, gdyby nie fakt, że musiałem pójść do łazienki. Ledwo się wyprostowałem, a zawroty głowy znów posłały mnie na łóżko. To było cięższe niż sądziłem. Jednak przy którejś próbie udało mi się wstać prosto, jak i skorzystać z łazienki. W spękanym lustrze nad umywalką widziałem twarz tak martwą, że dziwne było, że nie leżała zakopana na trzy metry pod ziemią. Oczyściłem ranę spoglądając, jak woda łączy się z krwią i znika w odpływie, by następnie z apteczki wyciągnąć gazę. Opuściłem rękawy za dużej bluzy tak, że spod nich ledwo wystawały mi opuszki palców. 

- Wyglądasz, jakby ktoś cię wyłowił dwa tygodnie temu z rzeki - oznajmił naruszający moją prywatność siedzący na moim łóżku Sebastian. Oczywiście uśmiechający się wesoło, jakby nie rozumiał spojrzenia, które mu rzucałem, a mówiło one w skrócie:

- Spieprzaj stąd. 

- Auć! - Złapał się za serce. - Ranisz mnie, braciszku.

- A ty mnie dobijasz. - Rzuciłem w niego pierwszą rzeczą która leżała pod moją ręką.

- "Zmierzchem" we mnie rzucasz? - Uniósł brwi. 

- Wydaje ci się. - Wtedy dostał również "Przed Świtem". - Teraz rusz ten swój tyłek i podręcz kogoś innego. Pewnie Em się ucieszy na twój widok. 

- On tylko siedzi i rysuje. 

- Nic nowego.

- A ty jesteś nie miły.

- To też się nie zmieniło. 

- Więc dam ci szansę na zreflektowanie się. Zaśpiewaj mi. - Wstał i wyciągnął w moją stronę złapane książki. - Tę piosenkę, którą pokazałeś Emersonowi. Chcę jej wysłuchać, Remi. Zrobisz to dla mnie? - spytał, sprawiając, że zupełnie oniemiałem. Spoglądał pewnie w moje oczy z prośbą i wyczekiwaniem. Z cieniem ciekawości. Chciałem odmówić, lecz w sumie co mi szkodziło. Gdybym go przegonił wróciłbym do łóżka i pewnie przespał kolejnych parę dni. 

Wyminąłem go bez słowa i skierowałem się w drugą część pokoju do znajdującej się w kącie gitary. Usiadłem na fotelu stojącym obok, omijając brata wzrokiem. I zacząłem śpiewać. Co jakiś czas uderzając w pojedynczą strunę. Dałem się pochłonąć nie podnosząc wzroku znad mojej ręki. Nie zauważyłem momentu, w którym podszedł do mnie i wyjął gitarę z mych rąk by przysiąść na przeciwko. Zaczął grać do śpiewanych przeze mnie słów.

Czułem, jak przepływają przeze mnie te wszystkie tłumione emocje. I co najważniejsze, wiedziałem, że on też je czuł.

_____________✞ ✞ ✞______________

Specjalnie dla was taki mały przedświąteczny bonus 🖤

too lazy for a suicide (Remington x Andy B)Where stories live. Discover now