Rozdział szósty

2K 90 3
                                    

Było już grubo po drugiej, a ja razem z Shanty i Desiree siedziałam na plaży, plotkując w najlepsze, jakbyśmy się znały od zawsze. Oczywiście nie mogłam tu pominąć dużej pomocy alkoholu, dzięki któremu mocno się rozluźniłam, jednak i tak sądziłam, że w większości była to zasługa kompatybilności naszych charakterów.

— Podróż po wszystkich stanach od zawsze była moim marzeniem — wyznała Desiree, gdy zeszłyśmy na temat tegorocznych wakacji. — Dlatego nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę, że w tym roku w końcu uda mi się je spełnić! Pracowałam przez dwa lata, żeby uzbierać na wynajęcie tego cholernego kampera.

Uśmiechnęłam się pod nosem, słuchając wyznań ciemnoskórej. Opowiadała tak zacięcie o swoich marzeniach, że aż sama nabrałam ochoty, by je spełnić.

— Od razu po przyjeździe do domu, ja i Chuck zbieramy manatki i wybywamy na kolejne dwa miesiące na naszą wielką podroż — ciągnęła.

— Całe wakacje razem — zauważyłam. — Nie pogryziecie się tam?

— Nie znasz ich, Kate — trąciła mnie ramieniem roześmiana Shanty. — Chuck i Desiree to bratnie dusze. Oni praktycznie czerpią energię i chęci do życia ze spędzania czasu w swoim towarzystwie.

Ciemnoskóra głośno się zaśmiała, bynajmniej nie ironicznie, jak również nie zaprzeczyła. Była wyraźnie dumna ze słów brunetki i, jak przypuszczałam, ich prawdziwości. Miło było widzieć kogoś tak mocno zakochanego, lecz po wydarzeniach dnia dzisiejszego jakoś nie chciało mi się wierzyć w ten cały mit o bratnich duszach, który jak dla mnie został doszczętnie obalony przez zerwanie Lesley i Douglasa. Przeżywałam je chyba bardziej niż sami zainteresowani, co było przecież nienormalne, ale skoro ich miłość, która była tak szczera i prawdziwa, nie przetrwała, to co w tym świecie przetrwa?

— A ty, Kate? — zwróciła się do mnie Desiree. — Jakie masz plany na te wakacje?

Nie musiałam się nawet zamyślać, bo jeżeli chodziło o lato, to dla mnie od zawsze był, jest i będzie priorytetem totalny odpoczynek i relaks. Stąd też moja odpowiedź nie była zbytnio imponująca, gdy wyznałam dziewczynom:

— Oprócz tego wyjazdu to nie mam nic zaplanowanego. Muszę skupić się na rekrutacji na studia, a tak poza tym to raczej liczę na jakieś spontaniczne decyzje.

Desiree uśmiechnęła się, choć łatwo spostrzegłam, że ją – osobę z zorganizowaną każdą płaszczyzną życiową – moja odpowiedź średnio usatysfakcjonowała.

— A wiesz już, na jakie studia idziesz?

Moja mina od razu zrzedła, gdy tylko usłyszałam to pytanie. Ciągnęło się już ono za mną od ładnych paru miesięcy, jak nie nawet lat. Jak nie w szkole, tak w domu przez rodziców, a teraz jeszcze nowi znajomi. A prawda była taka, że nie miałam zielonego pojęcia. Nie wiedziałam, kim chciałam być w przyszłości, ani nawet jaki kierunek powinnam obrać. Egzaminy, od których zależało dostanie się na studia, wcale nie poszły mi śpiewająco, tak samo jak nie miałam co liczyć na wsparcie moich ocen końcowo-rocznych. Nie było w ogóle mowy o dostaniu się na jakieś topowe uczelnie w kraju, a jak miałam być szczera, to nie byłam nawet pewna miejsca na jakimś średnio-prestiżowym uniwersytecie.

— Cofam to pytanie — powiedziała nagle Shanty, widząc moją nietęgą minę. — Wszyscy przez to przechodziliśmy i wiem, że to trudna decyzja.

Uśmiechnęłam się do niej z wdzięcznością. Pomimo dopiero co poznania brunetki, czułam w niej wsparcie i zrozumienie. I mimo że nadal uważałam, że z takim wyglądem dziewczyna była wyciągnięta prosto z czerwonego dywanu, to teraz przekonałam się, że była po prostu... ludzka. Dobrze wiedziała, co się wokół niej działo, świetnie prowadziła konwersację i była niebywale empatyczna, co kazało mi się zastanowić, czy w ogóle miała jakieś wady.

BAD LOVERSWhere stories live. Discover now