🔱15🔱

2.3K 54 11
                                    

Najszybciej jak tylko potrafiły moje nogi, biegłem do Zayna. Nie miałam pojęcia czego oczekiwać, do jakiego stopnia posunęła się Rose.
Przewracałem oczami po salonie w poszukiwania ciała lub jakiegoś śladu, który wskazywałyby na jego obecność.
Bałem się, serio się bałem że go zabiła. Chłopaki są dla mnie najważniejsi, bardzo nie chciałbym żeby stała się im jakakolwiek krzywda.

- zabije - usłyszałem ciche jęki.

Odetchnąłem z ulgą słysząc jego głos. Żyje, najważniejsze.
Szybko znalazłem się przy nim. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, bo Malik wcale nie wyglądał tak źle i nawet bym powiedział, że wyglądał normalnie.

- nóż mi wbiła w plecy suka - zaśmiał się - mam nadzieję, że po tym co zrobiła pozwolisz mi w końcu ją przelecieć i zabić - zapytał drwiąco - chociaż mało brakowało - dodał.

Zayn gada o tym samym, czyli wszystko w porządku.

Nie wiem, co musiało się tu wydarzyć, że dziewczyna ma rozwaloną głowę, a Zayn dziurę w plecach.

- zostawiłem was tylko na kilka dni, gdzie jest Louis do cholery?

Czułem jak tętno mi przyśpiesza. Zachowują się jak dzieciaki, których nie można pod żadnym pozorem zostawić samych, bo się w najlepszym przypadku pozabijają.

- pojechał gdzieś - jego głos był zachrypnięty i ledwo było go słychać, co świadczyło jedynie o tym, że zabalował sobie wczoraj. 

- ogarnij siebie i ten syf

Powiedziałem do mulata i wróciłem na podjazd.
Dziewczyna siedziała przy kole samochodu skulona w panice. Myślała, że go zabiła i wiedziała, że zaraz ją też taki los spotka.
Gestem ręki dałem znać chłopakom, że wszystko jest git, więc dłużej nie stojąc zaczęli wypakowywać bagaże i zanosili je do domu. Podszedłem do Rose i kucnąłem przy jej małym rozdygotanym ciele.

Rose

Przywarł mnie swoim potężnym wzrokiem do drzwi samochodu. Mój wzrok próbował uciec z jego pułapki. Patrzyłam wszędzie, dosłownie wszędzie tylko nie na niego. Czułam przy nim niesamowity dreszcz, jego wzrok wybijając się we mnie powodował lekki zawrót głowy, dodatkowo rana, którą miałam na głowie potęgowała większy kołowrotek.

Modliłam się, żeby przestał powodować we mnie te niesamowite dreszcze. Zostawiam się, czy przypadkiem to nie jest chore? To uczucie do niego? Jest niesamowicie przerażające, a zarazem podniecające.

Były między nami tak duże różnice. Harry jest bardzo doświadczonym mężczyzną życiowo i  seksualnie, widać to na pierwszy rzut oka. To jak rozmawia z kobietami, to jak na nie patrzy. Jestem przy nim taka malutka, taka nic nie wiedząca na te tematy. Mój ostatni szkolny chłopak trzymał mnie tylko za rękę i ewentualnie buziak w policzek. Oczywiście pomijając sytuację w których byłam prawie gwałcona i na siłę dotykana przez osobę która nawet na mnie nie patrzyła. Nie umiem zachowywać się w takich sytuacjach, dlatego to, że Harry na mnie tak patrzy było bardzo krępuje. Nawet słowo krępujące mało tu pasuje.

- nie zabiłaś go - zaśmiał się szyderczo.

Prawie zapomniałam o sytuacji chwilę przed przyjazdem Harrego. Próbowałam się trochę otrząsnąć i odgonić od siebie myśli związane z mężczyzną z na przeciwka.
Zayn żyje. Zayn żyje. Zayn żyje.
Nie wiem, czy teraz powinnam się cieszyć, czy płakać? Przecież, to oznacza tylko jedno
Zayn żyje = Rose nie żyje.
PROSTE.

- nie cieszy mnie to - powiedziałam cicho pod nosem.

- co ja mam z Tobą zrobić?

Nie wiedziałam co mam w tym momencie powiedzieć. Musiałam kontrolować swoje słowa, nie wiedziałam, które mogłyby rozzłościć jeszcze bardziej Harrego. Atmosfera już sama w sobie była bardzo napięta.

Patrzył mi w oczy i oczekiwał odpowiedzi. Coraz większe czułam zakłopotanie. Może go przytulę, może go złapie za rękę, może go pocałuje...w sensie chodziło mi, że może ucieknę.
O czym ja w tym momencie myślę. Błądzę przy nim, gubię się i nie wiem co się dzieję w moim umyśle.

Wybawienie.

Na podjazd wjechał samochód Louisa.
Idealnie. Nie mam pojęcia ile to wszystko trwa.
Uwaga Styles'a została automatycznie odwrócona.

- do domu - ostatni raz na mnie spojrzał i ruszył wkurzony w stronę auta.

Salon wyglądał jak pole bitewne. Nie wiedziałam gdzie jest krew tego idioty, a gdzie moja. Zastanawiałam się, czy to kiedyś się skończy. Zaakceptowałam fakt, że jestem tu i raczej już nigdy nie wyjdę. Naprawdę, zrozumiałam to.
Ale dlaczego on, dlaczego ten człowiek nie daję mi spokoju? Wiecznie muszę przed nim uciekać i chować się.

Ruszyłam w stronę swojego pokoju w celu zmycia z siebie wszystkiego co wydarzyło się ostatnio.

Nie mam na to już żadnego wpływu.

Powtarzałam w głowie.

Krople spływały po moim ciele powodując kałuże krwi.
Nic nie jestem już w stanie zrobić. O niczym nie decyduję, na nic nie mam wpływu.

Wyszłam z prysznica i spojrzałam w lustro.

- jesteś tylko kobietą - powiedziałam do swojego odbicia.

A może aż kobietą? Mogłabym urobić Harrego swoją kobiecością, ale na myśl że mogłabym bym być dotykana robi mi się słabo. Strach jest silniejszy niż chęć walczenia o swoje prawa. Moje ciało potrzebuję delikatności, a on nie wie co to znaczy.
Jestem dziewicą i tak to oznacza, że jestem niewinna.
Harry zrobi mi krzywdę. Pragnę go, ale boję się, że nie wyjdę z tego cała.

Najgorsze w tej sytuacji jest to, że tyle wydarzyło się ostatnio, a moje myśli błądzą tylko wokół Jego osoby.  


Chciałabym, żeby mnie przytulał, delikatnie dotykał, muskał po policzku i ustach, może nawet głaskał. Czy to tak wiele?
Być może właśnie dla Niego tak.

Ciągle zapominam, że są złymi ludźmi.
Harry szczególnie, nie zabija fizycznie kobiet jak sam stwierdził ale zabija je w inny sposób. Tak, czuję się zabita przez Styles'a, zabił mnie psychicznie.

Harry

Postanowiłem ogarnąć cały syf w kuchni i wszędzie gdzie był zrobiony. Nie chciałem już wykorzystywać tej dziewczyny.
Dzisiaj jej już odpuszczę. 

Dzwonek do drzwi przerwał moje sprzątanie.
W futrynie pojawiła się piękna blond włosa.
Nie miałem pojęcia, dlaczego pozwoliłem tej kobiecie wejść do mojego życia, tak szybko. Namieszała w nim trochę.

Nic nie mówiła. To było dla mnie nowością, Taylor zawsze mówiła.
Stała w cieniu. Ale nawet przez to dało się zauważyć jej fioletowe zdobienie pod okiem.

Delikatnym ruchem ręki pogłaskałem fioletową skórę. Czułem że płonę ze złości. Toczyłem walkę z samym sobą.
Dziewczyna z którą łączyło mnie coś więcej niż seks jest pobita.

- wiem gdzie jest Scott - odezwała się nagle.

Abducted || H. S.Where stories live. Discover now