Wątpliwości

2.3K 151 6
                                    


Bee 

Obudziło ją czyjeś pochrapywanie. Otworzyła oczy i spięła się. Leżała w ramionach Phila. Kiedy pomyślała o tym, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru, poczuła jak gorąco wstępuje jej na policzki. Przez jej głowę przeleciało tysiące myśli i pytań, a głównym z nich było - co teraz powinna zrobić? Wstać, pozbierać ciuchy i uciec na inny kontynent? To  wydawało się najbardziej rozsądne. Tylko jak to zrobić, kiedy jego ręka tak mocno oplata ją w talii?  A co będzie kiedy się obudzi? Co powinna mu powiedzieć? Że to była pomyła? Tylko, czy faktycznie była? Powinna wstać, wyjść i udawać, że nic się nie stało. Tylko... Tylko czy jej klucz wciąż będzie pasował do zamka w mieszkaniu? Po wizycie matki i jej słowach miała co do tego spore wątpliwości. Musi zadzwonić do Eda. Czas, żeby spłacił swoje długi, wobec niej. 

Zatopiona w myślach, nie zauważyła, że mężczyzna, który jeszcze przed chwilą spał i chrapał, teraz przygląda jej się uważanie i delikatnie gładzi jej ramię. 

-Dzień dobry! - usłyszała jego ciepły głos, a  usta musnęły jej skroń. 

-Oh! - spięła się. Plany o tym, żeby uciec spełzły na niczym. 

Phil

Była spięta jak postronek. Leżała obok niego, a wydawało się jakby była miliony kilometrów od Nowego Jorku. Delikatnie pogładził jej ramię, ale nie zareagowała. Dopiero gdy powiedział dzień dobry i musnął jej czoło w pocałunku spojrzała na niego...i spięła się jeszcze bardziej.  Jej oczy uciekły w bok, a mina wyrażała zawstydzenie.  Chciała się wywinąć z jego uścisku, ale jej na to nie pozwolił. 

-Co robisz? - W jej głosie zabrzmiało napięcie, kiedy przytulił ją mocniej.

-Odpręż się - mruknął w jej włosy.

-Nie mogę kiedy mnie tak trzymasz- niemal na niego warknęła. Uśmiechnął się, ale w momencie gdy chciała wstać, przytrzymał ją. Leżała koło niego jak sopel lodu. Ciekawe kiedy odpuści, pomyślał, zastanawiając się czy nie powinien przypadkiem przypomnieć jej o oddychaniu. Nie zrobił tego jednak. Jego księżniczka, jego królowa śniegu musiała się jeszcze wiele nauczyć.  Myśl, że to on będzie jej nauczycielem sprawiła, że na jego wargach zadrgał uśmiech.

-Co cię tak cieszy? - spytała, a on widząc jak mocno się stara, żeby nie patrzeć mu w twarz niemal nie roześmiał się na głos. 

-Ty - odparł 

-Jestem śmieszna?

-Nie - odparł ciepło,  a potem przytrzymał jej twarz, tak że już musiała na niego spojrzeć. 

-Więc co?

-Po prostu cieszę się, że tu jesteś. Ze mną - odparł. Spojrzała mu w oczy uważanie. Tak, jak gdyby szukała w nich jakiegoś fałszu, jakiegoś kłamstwa. Jednak nic takiego w nich nie znalazła. Poczuł triumf, gdy jej drobne ciało wreszcie się rozluźniło. Co prawda nie zupełnie, ale trochę. Pomyślał, że przyjdzie jeszcze na to czas, a on poczeka. 

***

Emily 

Patrzyła jak pracuje. A pracował ciężko. Ona zresztą również. Zagonieni przez starszą kobietę, która miała chyba w sobie pary za pięć, dużo młodszych od siebie ludzi, nie mieli czasu nawet, żeby na siebie spojrzeć. A musiała przyznać, że szukała go wzrokiem. Kiedy wczoraj nie przyszedł, pomyślała, że odpuścił. W końcu mógłby to zrobić. Był królem. Zgodnie z prawem, w które wierzył, jej rodziców należało ukarać.  Mógł ją zostawić i zająć się swoim życiem. Jednak tego nie zrobił. Dzisiejszego dnia stawił się dużo wcześniej w ogrodzie niż inni. 

OdnalezionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz