Prawda

2.2K 165 14
                                    

Dzień dobry Wszystkim, po bardzo długiej przerwie. Mam nadzieję, że nie straciliście nadziei i czekaliście na dalsze rozdziały. Dobra wiadomość jest taka, że od Listopada będą pojawiać się regularnie. Dziś jednak, w ramach deseru zostawiam Wam małą zajawkę, tak żebyście wiedzieli na co czekacie ;) Przepraszam, że tak długo zajął mi powrót do tego projektu, ale... ostatnim czasem pisałam trochę na konkursy literackie,  ( w efekcie czego  już niedługo dwa moje opowiadania pojawią się drukiem :D) oraz otworzyłam  instabookowe konto na IG - zapraszam do obserwowania wartka_akcja 

Zapraszam! 

*** 

Emily 

Siedziała w pociągu i co róż spoglądała w lusterko. Nigdy nie była próżna i nie spędzała godzin przed lustrem, ale teraz wpatrywała się w nie przez ostatnie trzydzieści minut i wciąż ledwie docierało do niej to, że jest elfem. Mimo, że wszystko się zgadzało. Oczy, uszy, eteryczna budowa, zgrabny nos i wysokie kości policzkowe. Czemu jej nie powiedzieli? Czy to dlatego całe życie spędzili poza miastem, nie narzucając się nikomu swoją obecnością? Najpierw pomyślała, że powinna do nich zadzwonić. Poprosić by spakowali najpotrzebniejsze rzeczy i wyjechali. Nie mogła jednak tego zrobić. Nie wiedziała, czy przypadkiem jej telefon nie jest na podsłuchu. Zdawała sobie sprawę, że Edward ma możliwości i, że zacznie ją szukać. Na samą myśl o nim poczuła złość. Na to, że nie powiedział jej prawdy. Oszust jeden! Król, prychnęła pod nosem. To pewnie dlatego tak bardzo denerwowała go jej niesubordynacja i to dlatego wszyscy byli na jego usługach. Boże, jak mogła być taka głupia? 

Edward 

Czekał pod jej drzwiami miotając się niczym lew w klatce. Spojrzenie jakie posłali mu ochroniarze, sprawiło, że jednym gestem odesłał ich do domu. Przyglądali mu się... i nawet tego nie ukrywali. A on nie był pieprzonym eksponatem, któremu można by się było przyglądać jakby się oglądało muchę pod mikroskopem. Co prawda wiedział, że zazwyczaj mieli do czynienia z chłodnym, opanowanym królem, a nie szaleńcem, ale nic go to nie obchodziło. Nie powinni go irytować. Powinni szukać teraz Bee, namierzać Emily. Dziewczyna jest w końcu w niebezpieczeństwie. Groził jej jakiś szaleniec. Czemu, czemu musi mu tak wszystko utrudniać?  Nie mogąc usiedzieć w miejscu wyszedł przed budynek i pożałował, że nie jest nałogowym palaczem, tak jak gość stojący obok niego i spokojnie zaciągający się fajką. Może to by go odstresowało? Kiedy zobaczył nadchodzącą ze strony podziemnego parkingu Bee niemal do niej doskoczył.

-Coś ty kurwa zrobiła? - spytał łapiąc ją za ramię. 

-Ja? - zapytała dziewczyna otwierając szeroko oczy.

-Tak ty! - wykrzyczał z trudem nad sobą panując. 

-Może lepiej zapytaj co ty jej zrobiłeś, co? - Bee nigdy nie należała do uległych kobiet. - Oszukałeś ją, trzymałeś w niewiedzy... Mam wymieniać dalej, panie? 

-Milcz!

-Jak sobie chcesz - odparła wyswobadzając łokieć z jego uścisku. 

-Chwila! - oprzytomniał i rzucił się za nią. Ponownie zagrodził jej drogę. Spojrzała na niego z ukosa. 

- Co takiego, królu? 

-Co jej powiedziałaś? - spytał. 

-Prawdę - odparła Bee, patrząc mu w oczy - Powiedziałam jej prawdę. A teraz mnie przepuść. To był długi dzień - rzekła mijając go i idąc w kierunku windy. 


OdnalezionaWhere stories live. Discover now