22

5.3K 229 157
                                    

Przepraszam słoneczka za mały poślizg, ale skasowały mi się wszystkie robocze rozdziały na wattpadzie... i mało mnie szlag nie trafił! A już wczoraj rozdział miał iść do publikacji...:-( :'(
Trochę się napracowałam, żeby zdążyć dodać go w święta... a tu takie coś. Odechciało mi się pisać, ale postanowiłam spiąć się i napisałam jeszcze raz rozdział, który obiecałam przecież❤️

- Rzuć to!!! -Kazuhiro z zimnym tonem przystawił broń do głowy Hayato, nim ten strzelił -i ostrzegam, że jeden ruch i twój mózg, o ile go w ogóle masz, będą zeskrobywać ze ściany!

Ten znieruchomiał na te słowa, a po chwili powoli uniósł ręce wysoko nad głowę, więc Kazuhiro szybko wyszarpnął mu broń.

Dwóch ludzi Hikaru wpadło z pistoletami w rękach do pokoju, a dwóch pozostałych została na dole.

- Rozwiąż go -polecił jednemu z ochroniarzy, wskazując na Ichiro i nie przestając mierzyć w "nieproszonego" gościa.

- W porządku szefie? -mężczyzna nachylił się nad zielonookim.

- A jak myślisz? -spojrzał na niego, gdy rozwiązywał mu ręce, ale zaraz przeniósł wściekły wzrok na przerażonego Hayato.

Widać było, że już nie był taki odważny, pieprzony sukinsyn! Bez swojej spluwy, za to z inną przyłożoną do łba, stracił swoją pewność siebie i odwagę.

Podniósł się, rozmasował bolące nadgarstki, ubrał koszulę i podszedł szybko do łóżka, gdzie leżał Shosuke, dla którego to było za dużo i po prostu zemdlał.

Nachylił się nad nastolatkiem i klepnął go w policzek.

- Shosuke, słyszysz mnie?

Chłopak skrzywił się, mruknął coś niewyraźnie, a potem powoli otworzył oczy i spojrzał na mężczyznę.

- Powiedz, że... że to był tylko zły sen... -wyszeptał, patrząc na niego uważnie.

Mężczyzna jednak zaprzeczył ruchem głowy i pomógł mu się podnieść. Zgarnął leżący obok koc, zarzucił mu na nagie plecy i kazał zostać na miejscu, a potem obrócił głowę i spojrzał na klęczącego Hayato.

- A teraz jeśli do tego doszło -wycedził zimno podchodząc do niego i złapał mocno za koszulę -to pozwól, że ci coś wytłumaczę. Nie ma żadnych nas i nigdy nie będzie! Wbij to sobie do tego zakutego łba! -uderzył go z całej siły w twarz, a krew, która po chwili spłynęła z jego niedawno złamanego nosa, zaczęła brudzić mu koszulę, jednak jasnowłosego to nie powstrzymało.

Jego ludzie trzymali go za ramiona, a on wściekły zadawał mu cios za ciosem.

- Mówiłem, żebyś ze mną nie zadzierał, żebyś zniknął dla własnego dobra! -cedził przez zęby, coraz bardziej się nakręcając -i nie dotykał tego, co nie jest twoje, bo...

- Nie! -nagle poczuł szarpnięcie za rękę i zaskoczony obrócił głowę w tamtą stronę -przestań... proszę... przestań już... wystarczy...

Shosuke patrzył na niego przerażony, a z jego oczu płynęły łzy. Przerażała go cała ta sytuacja w której się znaleźli, ale jeszcze bardziej widok wściekłego blondyna.

- Odsuń się -odezwał się mężczyzna, próbując odepchnąć go jak najdalej -musi dostać to na co zasłużył! Nie daruję...

- Proszę... nie rób tego... -złapał go znów za rękę, ale tym razem znieruchomiał na ten gest.

- Proszę... przestań... -brązowooki upadł bezradnie na kolana -chcę wrócić do domu... już... -zanosił się płaczem coraz bardziej.

Starszy popatrzył na chłopaka i zaklął w myślach. Po chwili jednak przyszło opamiętanie, że faktycznie zabicie tego idioty na na jego oczach, nie byłoby dobrym rozwiązaniem.

Miłość podszyta Kłamstwem [yaoi18+] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz