6

9.6K 423 186
                                    

Nadszedł dzień w którym miał się zacząć jego nowy, jeszcze gorszy koszmar.

Ze strachu, aż mu się słabo zrobiło.

On nie chce! -coś krzyczało w nim.

Tu ledwo tolerował sytuację w jakiej się znalazł, a tam to już całkowicie psychicznie, a już na pewno fizycznie nie wytrzyma.

Może ten cały Connor będzie jednak wspaniałomyślny i ukróci jego nędzne życie, nim na dobre zacznie się ta gehenna?

Ale przecież nie po to go kupił, wydając na niego kupę kasy, żeby go teraz zabić...

Zresztą prędzej czy później, pewnie podzieli los poprzednich "zabawek" Connora i też skończy w piachu.

A jeśli nie, to może sam znajdzie sposób, żeby to zrobić...

Drzwi się otworzyły i do środka wszedł Yamato.

- Rusz się śliczny! -podszedł do niego, podniósł za ramiona, bo ręce miał związane.

- Ale ja nie chcę! -próbował się wyszarpnąć, jednak mężczyzna zmrużył gniewnie oczy i zacieśnił mocniej uścisk.

- Kociak, znowu zaczynasz?! Poza tym z tego co wiem, to nie masz nic do gadania, więc się rusz z łaski swojej! -syknął mu ze złością w twarz.

Ma zacząć krzyczeć? Wołać o pomoc? Zresztą, kto go tu uratuje. Czym on się łudzi... Naiwniak.

Nie stało się to przez ten czas co tu był, więc i teraz to nie nastąpi. Zresztą zdążył przez ten czas nauczyć się, że tu każdy z porwanych myślał o sobie, nie obchodził go los innego porwanego. Nie dziwił się. Sam się cieszył, gdy kimś innym "zainteresował" się Yamato, wtedy on miał spokój.

Gdy zobaczył w korytarzu dwóch napakowanych osiłków, którzy byli bardziej umięśnieni niż sam Yamato, momentalnie się zatrzymał.

- No co jest? Rusz się! -powiedział ze złością brązowowłosy i popchnął go do przodu - nie mam na ciebie całego dnia!

Teraz wiedział dlaczego mężczyzna nie chciał zadzierać z Connorem i z jego ludźmi.

Sam też wolał tego nie robić, bo pewnie dochodził by do siebie przez miesiąc, albo i dłużej.

- Tu są jego papiery -Yamato podał teczkę jednemu z nich.

Drugi zaś złapał Shosuke za ramiona i obejrzał dokładnie z każdej strony, jakby był prezentem świątecznym.

- Nie martw się jest w jednym kawałku -zaśmiał się brązowowłosy, próbując obrócić to w żart.

Mięśniaki spojrzeli groźnie na niego.
Nie zauważyli w tym nic zabawnego.

- Ja myślę -burknął ten co go oglądał -wiesz, że Connor nie płaci tak sowicie za uszkodzony towar.

Jaki towar, barany! -pomyślał wystraszony chłopak -jestem człowiekiem jakby nikt tu nie zauważył!

- Tylko bądź grzeczny, kociak, jeśli chcesz przeżyć -mrugnął do niego mężczyzna na pożegnanie.

Ten spojrzał na niego przerażony.

Widać sprawia mu satysfakcję z dręczenia go, nawet na sam koniec. Co za typ!

Zapakowali go na tył czarnej furgonetki i ruszyli.

Brunet bał się ruszyć, bał się cokolwiek zrobić, nie wiedział co i tym dwóm może odpieprzyć.

Spuścił głowę, a łzy popłynęły po jego policzkach.

Jak ma być twardy? Przecież jego życie właśnie się skończyło, teraz będzie tylko ból...
Próbował sobie wyobrazić co się będzie z nim działo, ale nim to zrobił z jego gardła wyrwał się głośny szloch.

Ten co siedział z boku, szybko się obrócił i spojrzał na niego groźnie.

- Co jest szczeniaku? Czego ryczysz?! -wrzasnął, a ten rozpłakał się jeszcze głośniej.

- Uciszysz się, czy ja mam to zrobić! Nienawidzę mazgaji! Morda w kubeł i to już! -wrzasnął ten drugi, co prowadził.

Shosuke zaczął się cały trząść i nie mógł przestać. Chciał, ale nie mógł. Jego ciało w ogóle nie chciało go słuchać.

- Ale on mnie wkurwia! Ucisz go, bo nie mogę prowadzić! -krzyknął ten za kierownicą.

Chłopak pomyślał o mamie i o babci, która od śmierci jego rodzicielki zaopiekowała się nim.

Mama...

Mama była dla niego prawdziwym przyjacielem, od zawsze miał z nią świetny kontakt.

Tak bardzo jej brakowało...

Gdy dowiedział się, że w jej auto uderzył inny samochód, cały świat mu się zawalił. Miał wtedy 13 lat...

Wpadł w depresję, opuścił się w nauce, odsunął od kolegów, których od zawsze miał wielu.

To był taki jego sposób na bunt przeciwko temu co się stało.

Babcia zaniepokojona jego stanem, woziła go po psychologach. Nic to jednak nie dało, bo Shosuke zamknął dostęp do swojego świata i odciął się grubym murem nie do przebicia.

Z psychologiem nie chciał rozmawiać, przecież nie będzie się spowiadał jakiejś obcej osobie z tego co czuje.

Dopiero rok temu, gdy podjął pracę w barze, wszystko pomału zaczęło się układać. Na nowo zaczął składać swój świat.

Zawsze, gdy było mu źle lub miał jakiś problem, jechał na cmentarz.
Siadał na ławce i wylewał z siebie żale i smutki.

Ojciec?

Tak naprawdę go nie znał.

Odszedł gdy miał cztery lata. Nie, nie umarł.
Po prostu pewnego dnia nie wrócił do domu.
Po kilku latach został formalnie uznany za zmarłego.

Od tamtej pory w jego mamie coś pękło. Chyba miała jeszcze nadzieję, że wróci i będzie jak dawniej.
Przeszła załamanie nerwowe.

Aż pewnego dnia to się skończyło...

Czy miał żal do ojca?

Najpierw za nim tęsknił, potem dopiero zmieniło się to w żal, by na końcu dać miejsce złości.

Mama, gdy jeszcze żyła opowiadała, że był dobrym i czułym ojcem, byli szczęśliwi, więc tym bardziej nie mógł zrozumieć dlaczego odszedł i nigdy się z nimi nie skontaktował?

Widocznie nie kochał ich na tyle, żeby to zrobić.

Nauczył się żyć bez niego, choć nie do końca chyba się z tym pogodził. Ale które dziecko może pogodzić się z tym, że jego ojciec ma go gdzieś?

W przyśpieszonym tempie dojrzał, by móc jako jedyny mężczyzna (za takiego się uważał) w domu zaopiekować się mamą.

Gdy stracił i ją, jego życie straciło sens. Gdyby nie babcia już by go na tym świecie nie było.

Chociaż raz był bliski ze skończeniem ze sobą. Chciał sobie podciąć żyły, gdy był sam w domu i właśnie wrócił z kolejnego spotkania z psychologiem.

Doszedł do wniosku, że to nie ma sensu, że nikt mu nie pomoże.
Stał z żyletką w ręce w łazience, wciąż się wahając...

Jednak nie miał odwagi, żeby to zrobić...

- No nie, ja zaraz normalnie nie wytrzymam i ukatrupię tego gówniarza zanim dojedziemy! -usłyszał brunet i momentalnie ucichł.

- W końcu... -mruknął ten drugi.

Z tego wszystkiego nie zauważyli nadjeżdżającego z ich prawej strony samochodu i z impetem wbili się w niego!

Chłopaka z całej siły rzuciło na przeciwległą ścianę furgonetki.

Poczuł okropny ból i nastała ciemność...

Miłość podszyta Kłamstwem [yaoi18+] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz