25

5.4K 236 188
                                    

- Czyli chcecie mi powiedzieć, że wciąż go nie znaleźliście, czy tak mam to rozumieć? -mężczyzna wbił w nich uważne spojrzenie granatowych oczu.

Ci od razu skulili się w sobie, bo ton jego głosu, nie wróżył nic dobrego, a to dopiero był początek, bo gdy przejdą do sedna sprawy, to już na pewno rozniesie ich w drobny mak! To było niemal pewne. Zwłaszcza, że nie mają dla niego dobrych wiadomości...

Connor był z natury dość porywczy, określić można by było, że lepiej wtedy zejść mu z pola rażenia. Gdy był w złym humorze, a w tym był prawie zawsze, to jego "ofiary" gorzko żałowały wpadnięcia w jego ręce.
W światku gangsterskim, był dobrze znany z tego, że ludzi pozbywał się dość szybko, a otaczał się nieliczną grupką tylko tych, którzy byli bardzo zaufani i świetnie sprawdzeni, reszta to były nic nie znaczące pionki...

Pracując dla niego, niczego nie można było być pewnym, bo w każdej chwili, mógł wyciągnąć spluwę i wpakować kulkę w łeb, gdyby uznał, że jego cierpliwość wyczerpała się. Albo, że kawa jest za mocna, rogaliki na śniadanie nie te, garnitur nie w tym kolorze...
Ale odkąd dowiedział się, że chłopak zniknął, to było jeszcze gorzej, bo teraz darł się bez przerwy i jedynym bezpiecznym wyjściem, było schodzić mu z drogi. Tylko, że to nie zawsze było możliwe.

Na pewno byłoby łatwiej, gdyby tak bardzo nie upierał się na niego, ale oczywiście nikt nie był na tyle odważny, a raczej głupi, żeby wspomnieć o tym chociaż słowo. Nawet sam Yamato, nie śmiał mu proponować w zamian kogoś innego, gdy trafiła do niego wiadomość o zniknięciu dzieciaka...

- Ogłuchliście czy jak? Zaraz mnie tu szlag trafi! -wrzasnął głośno, tracąc powoli panowanie nad sobą -jeśli w tej chwili żaden z was nie odpowie, to...

- Więc... -szybko odezwał się ten, który stał najbliżej -jakby to powiedzieć...

- Do rzeczy matole, nie mam czasu na twoje gierki! -przerwał mu znieciepliwiony i dodał -ale ostrzegam, lepiej uważaj co powiesz, bo możesz nie wyjść z stąd żywy!

Mężczyzna przełknął głośno ślinę, bo nagle stracił resztki odwagi. Zresztą, co by teraz nie powiedział i tak nie będzie to dla nich korzystne...

- Ślad urwał się tuż przy aucie i... -zaczął niepewnie.

- Co ty nie powiesz... -przerwał mu z ironią -kurwa jebana mać, patrzcie Scherlock Holmes się znalazł!

- Ale wciąż go szukamy! -szybko dokończył ten drugi, gdy zobaczył, że szef mocno zacisnął pięści, a to był znak, że jeszcze chwila dzieli go od wściekłości.

- Czy nie słyszę to ciągle od jakiegoś czasu?! -wycedził, przenosząc wzrok na niego -myślicie, że ile jeszcze będziecie mi mydlić oczy, co? Czy ja wam wyglądam na pierwszego naiwnego?!

- No... nie... -próbowali złagodzić jego gniew.

- To nie pierdolcie mi tu głupot! -wrzasnął -dzieciak ma się szybko, powtarzam, ale to bardzo szybko znaleźć, w przeciwnym razie, dołączycie do tamtych dwóch idiotów! Zrozumiano?!

No bo ile to już minęło dni? I ile jeszcze minie, zanim go znajdą?!!!

Chłopak przeżył wypadek to jest pewne i po sprawdzeniu wszystkich możliwych szpitali, było też pewne, że tam nie trafił, choć w samochodzie były jego ślady krwi. Zniknął, a jakby tego było mało, wraz z nim dokumenty i to z nazwiskiem Connora w papierach! Jeśli trafią w niepowołane ręce... zresztą chuj z tym, tak naprawdę to był jego najmniejszy problem. Największym był chłopak, a raczej jego ciągły brak, bo ta banda durni nie mogła go znaleźć, jakby był jakąś pieprzoną igłą w stogu siana!

Miłość podszyta Kłamstwem [yaoi18+] Where stories live. Discover now