22

317 21 18
                                    

Miłego czytania!

Minęły trzy dni, od kiedy to dowiedziałam się na czym polega oznaczenie swojej partnerki. Czy ja na coś takiego jestem gotowa? Jakkolwiek by na to nie spojrzeć, to byłby mój pierwszy raz. Bardziej się skuliłam i zakryłam swoją czerwoną twarz książką, którą wzięłam z półki. Podniosłam wzrok na Aidena. Siedział przy biurku, gdzie zajmował się jakimiś dokumentami. Przez ostatnie dni, praktycznie nie odchodzę od niego na mniej niż pięć metrów. On też stwierdził, że w ten sposób będzie lepiej. 

Oczywiście do łazienki chodzimy osobno, bo to już by było niezręczne. Poprawiłam nieco bardziej koc, pod którym siedziałam zawinięta, ponieważ było mi zimno, po czym wróciłam do czytania książki, na której niestety, ale nie potrafiłam się skupić. Udało mi się wykombinować sposób na to, aby nikt nie zauważył znamion na moich dłoniach. Wystarszczyły bluzy, które posiadają zdecydowanie dłuższy rękaw i dziurkę, przez którą przekłada się kciuk. Narazie jeszcze nikt jej nie zauważył, więc miałam naprawdę sporo szczęścia. 

— Zauważ, że im dłużej będziesz przed nimi ukrywała fakt tego, że już w jakimś stopniu przebudziła się twoja moc, tym większe będzie ich zdenerwowanie, kiedy w końcu im to powiesz... — Zauważył demon, a ja spojrzałam na Aidena. 

— Przecież nie pójdę do nich i tak o nie powiem, że umiem tworzyć jakieś porąbane iskierki wokół moich dłoni... — Powiedziałam, a on sapnął zrezygnowany. 

— Do tego nie nosisz tamtego naszyjnika... Miałaś go nosić, a ty sobie w srólki lecisz... Jak coś się komuś stanie, to nie przychodź do mnie z płaczem, bo ja cię jak coś ostrzegałem... — Odwrócił łeb w inną stronę. 

— Tiana, nie rób fochów... — W tym momencie zauważyłam, jak Aiden spojrzał w moim kierunku. 

— Coś się stało? — Wzdrygnęłam się na jego pytanie.

Tiana, ty mendo jebana, zakończyłaś połączenie w takim momencie! Przez najbliższy tydzień będziesz żyła tylko o chlebie i wodzie! Zero mięsa! Zaskomlała na moje myśli, a Aiden spojrzał na owczarka. 

— Tiana chce iść na spacer... — Powiedziałam, a on się lekko uśmiechnął. 

— Jeśli masz ochotę, to możemy iść... — Zaproponował, a ja zamknęłam książkę. 

— A... Twoja praca? — Zapytałam, a on spojrzał na kartki. 

— Zostały mi dwa punkty do rozpatrzenia... Zajmie mi to jakieś dwadzieścia minut, a potem możemy pójść... — Kiwnęłam głową na jego słowa. 

— Suka... — Spojrzałam na owczarka. 

— Chcesz mieć dwa tygodnie diety? — Wzdrygnął się, a następnie spojrzał na mnie błagalnie. 

— Zabierz wszystko, tylko nie mięsko... — Zaśmiałam się pod nosem, po czym ponownie się skuliłam i zaczęłam czytać dalej. 

Po chwili poczułam na swoim pasie ciężar, dlatego spojrzałam co to takiego. Okazał sie być to właśnie mój biedny demonek, który patrzył na mnie z maślanymi oczami. 

— Będzie mięsko na obiad? — Pogłaskałam go po głowie. 

— Będzie, będzie... Co nie znaczy, że nie wprowadzę ci diety, bo ostatnio przytyłeś... — Na moje słowa, aż jej uszy podskoczyły ze strachu. 

— Tylko błagam, nie brokuły... — Uśmiechnęłam się podejrzanie. 

— Zastanowię się... — Powiedziałam, a następnie wróciłam do czytania. 

Po jakimś czasie zostały mi zakryte oczy. Odłożyłam książkę na kolana, po czym położyłam dłonie na rękach winowajcy. Gdy odkryłam swoje blade tęczówki, zobaczyłam Aidena. 

— Idziemy? — Kiwnęłam głową, a on dał mi całusa w czoło, po czym się odsunął. 

Wyplątałam się spod koca, który odrazu złożyłam. Po chwili ruszyłam z chłopakiem na zewnątrz. Szliśmy w miarę równym krokiem, a w czasie tego cały czas ze sobą rozmawialiśmy. Przez ostatnie trzy dni stało się to naszą codziennością. Od początku naszej znajomości dużo ze sobą rozmawialiśmy, ale teraz jest dwa razy tyle. W pewnym momencie objął mnie ramieniem, a ja uśmiechnęłam się na jego ruch. 

— Wiesz co? — Odezwałam się nagle, kiedy między nami zapanowała na moment cisza. 

— Tak? — Zapytał zaciekawiony. 

— Chyba nigdy nie sądziłam, że spotka mnie tyle rzeczy w zaledwie tydzień... Ale było też kilka dobrych... A w szczególności jedna... — Podniosłam na niego wzrok, a on natychmiastowo zrozumiał o co mi chodzi. 

Pochylił się w moim kierunku, aby w kolejnej chwili mnie pocałować, ale przerwało nam to warknięcie ze strony Tiany. Oboje tam spojrzeliśmy, ale zauważyliśmy tylko tyle, że zaczęła gonić wiewiórkę. Zaśmiałam się na taki rozwój zdarzeń, po czym spojrzałam na chłopaka. Schowałam ręce do kieszeni, a następnie opuściłam głowę rumieniąc się. Po chwili położył mi palec na podbródku, po czym uniósł moją twarz. 

— Na czym to stanęliśmy? — Zapytał, a ja się ponownie zaśmiałam. 

Już po paru sekundach przyłożył swoje usta do moich. Gdy się odsunął, chciałam ponownie go pocałować, ale przerwał mi to huk, niczym wybuch jakiejś bomby. Oboje spojrzeliśmy w tamtym kierunku, dzięki czemu zauważyliśmy zbliżający się do nas ogromny podmuch wiatru, który unosił w powietrze nawet kamienie. Nim się obejrzeliśmy, ta wichura w nas uderzyła. Po chwili leżeliśmy na ziemi. 

— Nika...! — Doczołgał się do mnie brunet, a w kolejnej chwili znalazła się przy nas Tiana. — Nika, twoje... — Dotknęłam mojej głowy w miejscu, które pulsowało tępym bólem. 

Gdy odsunęłam dłoń, palce zdobił kolor głębokiego szkarłatu. Aiden się lekko uniósł, aby w kolejnej chwili pomóc mi wstać. Zakręciło mi się w głowie, przez co prawie natychmiast poleciałam w jego ramiona. 

— Muszę cię szybko zanieść do punktu medycznego. To może być coś poważnego... — Już miał mnie podnosić, ale usłyszeliśmy głośny śmiech. 

— Oh, jakie to urocze... Wiedźma i wilkołak, na spacerku w lesie, z pieskiem u boku... Tylko gromadki wokół latających dzieci i kolejnego w drodze brakuję... — Spojrzeliśmy skąd dochodził głos, a tam dostrzegliśmy kobietę o blond włosach. 

Były związane w luźnego kucyka, który wychodził na bok i sięgał pod żebra. Na głowie miała wielki kapelusz, który swoim czarnym kolorem, kontrastował do reszty ubrań, które były odcienia różowego. Gdy uniosła wzrok, zauważyliśmy, że jej oczy również miały taką barwę. 

— Coś za jedna?! — Zapytał Aiden, a do tego osłonił mnie własnym ciałem. 

— Linea Torret, trzecia wiedźma Kręgu... — Wyciągnęła w naszym kierunku rękę. — Pozdrowienia od Eleanor... A teraz żegnam... — Wystrzeliła czymś z dłoni. 

Aiden zakrył mnie własnym ciałem, ale byłam w stanie dostrzec to, że zarówno jego, jak i mnie ochronił ktoś jeszcze. 

— TIANA! — Wydarłam się na całe gardło, kiedy to co wystrzeliła kobieta, uderzyło w suczkę, a ona sama padła na ziemię bez ruchu. 

 

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
KrągWhere stories live. Discover now