28

277 14 20
                                    

Mała odmiana!
Daję wam jeszcze dzisiaj rozdział!
Wiem, jestem czasami kochana!

Pov. Aiden

Wyszedłem na zewnątrz wraz z Alucardem, aby się z nim pożegnać. Może nie pomógł mi jej tu spowrotem ściągnąć, ale przynajmniej mam pewność, że jest cała i zdrowa. 

— Dziękuję, że poświęciłeś mi tyle czasu... Alucard... — Podziękowałem mu, a przy tym uścisnąłem jego prawą dłoń. 

— W końcu jesteśmy przyjaciół... — Zaciął się i nagle złapał za swój medalion, z wyraźnie widocznym bólem na twarzy. 

— Alucard? — Podszedłem do niego nieco bliżej i położyłem rękę na jego ramieniu. 

— Jest w niebezpieczeństwie... — Powiedział bardziej do siebie, a ja uniosłem zaskoczony brwi. — Kiedyś ci przedstawię Abigail... — Uśmiechnął się, co również i ja zrobiłem, a następnie zniknął z mojego pola widzenia, ze swoją wampirzą szybkością. 

Chwilę tak jeszcze stałem, a przy tym włożyłem ręce do kieszeni. Spojrzałem na niebo, które powoli zaczynało ciemnieć, po czym oblizałem usta i wróciłem do środka. Minąłem kuchnię, gdzie znajdowali się raczej wszyscy, po czym ruszyłem na piętro, aby wejść do pokoju. Podszedłem do łóżka, które nadal było przesiąknięte jej zapachem, a następnie usiadłem obok mebla na podłodze. Oparłem się o materac, a przy tym do mojej głowy wróciło to, jak ona wyglądała, gdy ją zobaczyliśmy. 

Koszulka na cienkich ramiączkach w świecie, który jest w całości pokryty śniegiem. Wojskowe spodnie, z kilkoma kieszeniami po bokach. Buty wiązane powyżej kostki. Naszyjnik jej matki na szyi. Te znamiona na jej dłoniach. Białe włosy, z ciemno brązowym odrostem, który miał z centymetr, może więcej. Widziałem to, jak jej ramiona drżą od zimna. Chciałem móc jej wtedy dotknąć, aby ją ogrzać. Mogę się z kimś założyć, że była przemarznięta. Oparłem się łokciami o moje kolana, a w kolejnej chwili złapałem się za moje włosy. 

— Usychasz z tęsknoty... — Podniosłem wzrok na drzwi. 

Stała przy nich Meghan, która już po chwili do mnie podeszła i usiadła obok mnie. Pchnęła mnie lekko ramieniem, a ja cicho westchnąłem. 

— Wiesz w co najbardziej na świecie nie mogłam uwierzyć? — Spojrzałem na nią, dzięki czemu zobaczyłem, jak bawi się swoimi palcami.

— W co? — Zapytałem smętnie. 

— Jedną rzeczą było to, że udało mi się znaleźć mojego mate przed osiemnastką... A drugą było to, że twoją mate okaże się być tak wspaniała dziewczyna, jaką jest Nika... Jak ją znam, nie miała szczęścia do facetów i każdy zwracał u niej uwagę na dwie rzeczy... Na wzrost i charakter... Skoro ktoś tam zadecydował, że ma być ona twoją bratnią duszą, to chyba dobrze, że miała aż takiego pecha do płci przeciwnej... Bo w końcu trafiła na najlepszego faceta pod słońcem... — Znowu mnie szturchnęła ramieniem. — Też jestem na nią w jakimś stopniu zła, bo nawet nie porozmawiała z nami odnośnie swojej decyzji i przez to straciłam na jakiś czas przyjaciółkę, z którą mogę porozmawiać o czymkolwiek innym, niż mate, wataha i wogóle, ale... — Przerwałem jej. 

— Nie jestem zły na nią... Tylko na siebie, bo nie zauważyłem tego, że traktowanie jej jak jajka, może spowodować coś takiego... Jej ojciec nawet się o nią tak nie martwi, jak ja... — Zatkała mi usta, zakrywając mi je przy tym dłonią. 

KrągWhere stories live. Discover now