19

348 19 11
                                    

Miłego czytania! ❤

Jest osiemnasta. Tiana powiedziała, że muszę się pożegnać z moim starym naszyjnikiem, bo jest już za słaby i nie daję rady trzymać mojej całej mocy. Aktualnie się przyglądam oby dwóm wisiorkom. Przejechałam palcami po zdobieniu na wieczku, które było w postaci wskazówek zegara. Wskazywały jakieś znaczki, nad którymi nigdy wcześniej się nie zastanawiałam. Tym razem jednak było inaczej. Zmarszczyłam lekko brwi, kiedy zauważyłam bardzo znajomy znak. Przyjrzałam się swojej dłoni, na której był identyczny. 

Złapałam za laptopa, który leżał zaraz obok, po czym wpisałam w wyszukiwarkę „znaczenie run”. Szybko wzięłam się za czytanie ważnych informacji i innych wiadomości. Po chwili znalazłam to, czego szukałam. Spojrzałam na swoją dłoń i ponownie na to, co udało mi się wyszukać. 

— To ten sam znak... — Usiadłam po turecku, aby w kolejnym momencie przeczytać to, co udało mi się znaleźć. — Runa „Thurisaz”... Najpotężniejsza runa ochronna, jednak w sposobie działania, bardzo agresywna... Budzi ukrytą w nas moc... — W tym momencie przypomniałam sobie co czułam, gdy tamta wiedźma zerwała łańcuszek. 

Byłam wściekła, ale czy ten gniew aby napewno był spowodowany tym? 

— Instynkt przetrawnia... — Spojrzałam zaskoczona na owczarka. 

— Instynkt przetrawnia? Co masz na myśli? — Zapytałam, a przy tym podniosłam się do siadu. 

— Czułaś niebezpieczeństwo... Strach to bodziec, dzięki któremu twoja moc w końcu mogła się obudzić. Przez to, że Kua-Mi zerwała ci naszyjnik, zdjęła z ciebie pieczęć, która blokowała twoją moc... To spowodowało kolejną sytuację, którą był twój szał. Ava uratowała cię, naprawiając naszyjnik. Gdy zbyt długo go na sobie nie masz, twoja moc robi się bardziej niestabilna i zaczyna powoli wyciekać z twojego ciała. Musisz nauczyć się kontrolować swoją moc i powoli ją wypuszczać. Przez całe twoje życie się ona w tobie kumulowała, a ja pobierałem ją w małych ilościach, którą wypuszczał naszyjnik... Gdybyś spróbowała przez kilka dni nie nosić naszyjnika lub ponownie wpadłabyś w szał... Twoje ciało mogłoby nie wytrzymać takiego obciążenia.... A wtedy... — Spojrzałam na Tianę ze zmarszczonymi brwiami. 

— Co? Co by się stało? — Zapytałam, chociaż byłam w stanie przeczuwać najgorsze. 

— Bum... Ilość magii rozsadziłaby twoje ciało... — Na jej słowa poczułam ucisk w klatce piersiowej. 

— Jestem tykająca bombą? — Zadałam kolejne pytanie. 

— Tak jakby... Nie martw się. Tak długo jak nosisz naszyjnik, a ja jestem przy tobie i pobieram twoją moc, nic nikomu nie grozi... — Kiwnęłam głową. 

— Tiana... — Podniosła łeb. — Mam dość samotności.... Może... Może jesteś obok, ale... Ja za nim tęsknię i boli mnie to, kiedy codziennie słyszę jego smutny ton... — Sapnęła głośno, a następnie kiwnęła głową w kierunku drzwi. 

Zaskoczyła mnie tym gestem. 

— Siedzi w gabinecie i pracuje... Skoro udało Ci się otworzyć szkatułkę, nie powinno być problemu z tym, abyś mogła się przenieść spowrotem do jego pokoju... Naszyjnik będzie zatrzymywać twoją magię, więc nic się nikomu nie stanie... — Zauważyła, a ja szybko zeszłam z łóżka, przy okazji zawalając z niego kilka rzeczy. Tylko cicho, Słonico w składzie porcelany! — Sapnęła załamana, a ja podrapałam się po głowie. 

Po chwili szybko zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy do torby i walizki, którą tu zaciągnęłam, kiedy to trzy dni wcześniej przeniosłam się do tego pokoju. Cicho uchyliłam drzwi, a następnie wyjrzałam na korytarz. Nikogo nie ma. Szybko przeniosłam swoje rzeczy do pokoju Aidena. Z pozostałymi rzeczami zrobiłam to samo. Gdy to wszystko było zrobione, zamknęłam drzwi do pokoju, a następnie weszłam do sypialni Aidena. 

Nic się nie zmieniło. Wszystko jest na swoim miejscu. Westchnęłam przeciągle. Muszę się przygotować na to, że Aiden się na mnie wkurzy. W końcu na niego nakrzyczałam. Ma prawo zrobić to samo. Podeszłam do łóżka, ale nim się na nim usadowiłam, wzięłam do rąk laptopa i założyłam duży, rozpinany sweter. Zaczęłam czytać mój artykuł odnośnie wilków w USA. Poprawiałam wszystkie błędy, które się okazjonalnie pojawiły, a których wcześniej nie zauważyłam. 

Po jakimś czasie udało mi się to skończyć. Spojrzałam na godzinę, która pokazywała mi się w dolnym prawym rogu. Była za pięć ósma. Aiden nadal nie wrócił do pokoju. Tiana się ukryła w moim cieniu. Ostatnio mi pokazała, że jest do tego zdolna. Powiedziała, że teraz już mnie nigdzie samej nie puści. Westchnęłam zrezygnowana, a w tym samym momencie drzwi do pokoju się otworzyły. Do pomieszczenia wszedł brunet, który szedł z opuszczoną głową. 

Gdy zamykał drzwi, jego nozdrza się poruszyła. Gwałtownie się do mnie odwrócił, a gdy mnie zobaczył, miałam wrażenie, jakby odżył na mój widok. Przełknęłam ślinę, po czym zamknęłam laptopa, którego następnie odłożyłam na szafkę obok. Wstałam z łóżka, a w kolejnej chwili złapałam za swoje palce, które zaczęłam lekko wykręcać. 

— Nika... — Odezwał się cicho, a przy tym chciał do mnie podejść, ale mu przerwałam. 

— ... Możesz na mnie nakrzyczeć... — Wyraźnie go zaskoczyłam. — Należy mi się za tamto zachowanie... — Odwróciłam wzrok. 

Usłyszałam jak ruszył w moim kierunku. Lekko się skuliłam, kiedy to zatrzymał się przede mną i podniósł rękę. Zacisnęłam swoją lewą dłoń na prawym przedramieniu. Przełknęłam ślinę delikatnie przerażona, że na mnie nakrzyczy, ale on zamiast to zrobić, objął moją twarz w dłonie, a następnie uniósł. Spojrzałam na niego zaskoczona, a on się do mnie uśmiechnął. W jego oczach dostrzegłam ulgę. 

— Jak mógłbym się gniewać, skoro to ja zawiniłem? — Założył mi włosy za uszy, po czym się pochylił i przycisnął swoje usta do moich. 

Pisnęłam zaskoczona, kiedy to zrobił. Gdy powoli docierały do mnie informację, zamknęłam oczy. Nie gniewa się na mnie? Ale przecież na niego nakrzyczałam, zrobiłam tamto przedstawienie na parterze i nie chciałam się do nikogo odezwać. Wolałam być sama i wszystko sobie przemyśleć, a mimo to, on nawet się na mnie nie gniewa. Powoli podniosłam dłonie, które położyłam na jego klatce piersiowej, kiedy to zaczęłam oddawać pocałunek. 

Stanęłam na palcach, ale nim się spostrzegłam Aiden trzymał mnie na rękach, jak księżniczkę. Powoli przeniósł mnie na łóżko, gdzie następnie mnie położył i zawisnął nade mną. Na moment się od niego odsunęłam, a on ode mnie, aby w kolejnej chwili patrzeć sobie nawzajem w oczy. Czułam pieczenie na twarzy, które po części było również spowodowane tym, że jego prawe kolano znajdowało się między moimi nogami. Już po chwili ponownie do siebie przylgnęliśmy. Objęłam jego kark ramionami, a jego prawa dłoń zaczęła jeździć po mojej talii i brzuchu, aż w pewnym momencie zatrzymała się na moim biodrze. 

Wiem, dużo osób mnie zajebie za przerwanie w takim momencie 😅

Krągजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें