7

522 27 12
                                    


Tak wiem. Długo nie było rozdziału. Przepraszam, nie miałam weny na pisane kolejnego, ale ostatnio mi wróciła, a jako iż zakończyłam kolejną z moich historii (No nie do końca, bo kolejna część będzie, ale mniejsza) to postanowiłam napisać trochę do przodu.
Miłego czytania!!



- Dlaczego uciekasz? - Zapytała gdy wbiła mi swój obcas w miejsce nad obojczykiem. - Dlaczego się nie bronisz? - Zadawała dalej pytania kręcąc przy tym dziurę swoim butem w mojej skórze. Nie mam tyle siły żeby ją z siebie zrzucić. - Nie mów mi, że nie umiesz używać magii... - Zaczęła rechotać w niebo głosy. Nigdy nie sądziłam, że od czyjegoś śmiechu będę miała dreszcze i gęsią skórkę na całym ciele.

Aiden! Pomocy! Proszę! Ktokolwiek! Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Nagle coś skoczyło na kobietę zrzucając ją ze mnie. Odwróciłam się w tamtym kierunku i szerzej otworzyłam oczy widząc kto mnie uratował.

****

- Tiana!? - Krzyknęłam zaskoczona.

Tiana warczała a z jej pyska leciała piana zmieszana z jej śliną. Jej oczy żarzyły się na ostry czerwony kolor. Eleanor spojrzała z takim wzrokiem i wyrazem twarzy jakby coś ją obrzydzało. Dotknęłam swojego ramienia w które kilka chwil wcześniej kobieta wbijała mi swój obcas. Poczułam jakąś substancje a gdy spojrzałam co to zamarłam. Moja dłoń była umazana krwią.

- Kundel... - Wycedziła przez zęby a następnie strzeliła w Tianę kulą ognia. Już chciałam krzyczeć gdy nagle moja przyjaciółka pożarła jej zaklęcie. Co się właśnie stało?

Byłam tak samo zdziwiona jak rudowłosa. Zacisnęła zęby zdenerwowana a na jej czole powstały zmarszczki. Nagle ciało Tiany się rozerwało i zmieniła się w ogromną, czarną bestię. Miała dziewięć ogonów wyglądających jak gałęzie obrośnięte cierniami, na szyi miała czarne pióra a jej głowa była czaszką jakiegoś zwierzęcia. Ona była dosłownie od przodu szkieletem obrośniętym czarną skórą a od tyłu wyglądała jakby można było na nią spokojnie wsiąść i jechać jak najdalej stąd. Miała chude długie łapy z których wyrastały pazury. Czyli Tiana... Naprawdę jest demonem? Spojrzałam na kobietę. Była chyba przerażona.

- Aamon?! Ja.. jakim sposobem ujarzmiłaś markiza Piekieł?! Przecież to niemożliwe! - Krzyczała po czym stworzyła za sobą jakieś bodajże przejście. - Jeszcze się spotkamy, Niko... I następnym razem... Nikt nie przyjdzie ci z pomocą... - Wycedziła po czym zniknęła w tym co stworzyła.

Tiana odwróciła się w moim kierunku po czym zaczęła się zbliżać. Zaczęłam się odsuwać gdy nagle natrafiłam na drzewo. Zamknęłam oczy a po chwili poczułam jak coś uwaliło mi się na nogach. Otworzyłam oczy i ukazała mi się moja kochana suczka. Podniosła łeb i wywaliła jęzor na lewą stronę przechylając przy tym głowę. Uśmiechnęłam się na ten widok po czym przytuliłam moją czteronożną przyjaciółkę. Może i jest demonem ale to nadal moja kochana Tiana.

- Wszyscy napewno się martwią... - Powiedziałam odsuwając się od niej a następnie wstałam z ziemi i otrzepałam się z podłoża oraz liści. Mamy początek jesieni a wokół już od groma liści. - Powinnyśmy wracać... - Zwróciłam uwagę po czym ruszyłam w kierunku posiadłości. Tiana szła zaraz obok mojej nogi i co jakiś czas trącała mnie swoim pyskiem.

Uśmiechnęłam się do niej a następnie ucisnęłam ranę przy moim obojczyku. Będzie blizna. Westchnęłam na tą myśl. Po kilku sekundach usłyszałam ciężkie dyszenie a gdy podniosłam wzrok aby sprawdzić co to, ktoś wziął mnie w ramiona. Po chwili się odsunął a ja spojrzałam w górę i zobaczyłam zmartwioną twarz Aidena. Nie wiem czemu ale popłakałam się a następnie mocno się do niego przytuliłam.

KrągDonde viven las historias. Descúbrelo ahora