27

293 15 34
                                    

Miesiąc później... 

Miałam opaskę na oczach, a w dłoniach trzymałam długi kij. W tym momencie usłyszałam szmer z prawej strony, dlatego odrazu ustawiłam się w pozycji, aby odbić kamień, który rzuciła we mnie Ava. Usłyszałam to jak skałka trafiła w drewniany kij. Wypuściłam powietrze, które przez kilka ostatnich sekund wstrzymywałam, a następnie zaczęłam odbijać salwę kilkudziesięciu kolejnych kamieni. Po chwili wróciłam do pierwotnej pozycji, kiedy to stałam prosto z wyproatowanymi rękoma. 

Po chwili usłyszałam zbliżające się kroki, dlatego odrzuciłam kij na bok i stanęłam w pozycji do walki wręcz, której kobieta mnie uczyła. Już po chwili doszedł do mnie dźwięk tego, jak jej prawa noga odrywa się od ziemi. Obroniłam się, krzyżując ręce z lewej strony. W kolejnym momencie spróbowałam ją zaatakować brzegiem prawej ręki, którą wykęciła mi za plecy. Starałam jej się wyrwać, ale to jedynie powodowało ból w moim ramieniu.

— Skup się na tym, co masz zrobić... Jest wyjście z tej sytuacji, ale musisz się uspokoić...— Powiedziała przy moim uchu, a ja wzięłam głęboki oddech. 

Wypuściłam powietrze z płuc, po czym zrobiłam obrót w prawą stronę i kopnęłam ją lewym kolanem w bok, tym samym powodując to, że straciła równowagę. Nim spowrotem stanęła na równe nogi, zaczęłam ją atakować. Na początku dawała radę unikać moich ciosów, ale w pewnym momencie podciąłam jej nogi, tym samym powodując to, że wylądowała na ziemi. Nim się podniosła, złapałam za materiał jej koszulki i zamachnęłam się ręką. 

— Jesteś gotowa... — Powiedziała, czym mnie zaskoczyła. 

Podciągnęłam z oczu opaskę, aby w kolejnej chwili spojrzeć na moją ciotkę. Podniosłam się, po czym podałam jej rękę, aby wstała. 

— Pora na naukę zaklęć... — Uśmiechnęła się, a ja tylko kiwnęłam głową. 

Pov. Aiden

Rzuciłem kolejną książkę na stos, kiedy to szukałem sposobu, aby otworzyć portal do świata magii. Nic w nich nie ma. Spojrzałem na Alucarda, ale głównie zwróciłem uwagę na to, że jego medalion w kształcie krzyża, a dokładniej to kamienie na nim zaczęły się delikatnie mienić. 

— Alucard... Twój medalion... — Odezwałem się, a on na niego spojrzał. 

— ... — Zmarszczył lekko brwi. 

— Co się dzieję? — Zapytałem, ale pokręcił głową. 

— Nic co powinno zaprzątać ci głowę... Musimy się skupić i szukać dalej sposobu otwarcia portalu w książkach... Wiem, że jest to możliwe, ale nie wiem w jaki sposób to zrobić... Mój ojciec powiedział mi kiedyś, że przejście może otworzyć każda istota, która nie urodziła się zwykłym człowiekiem... Czyli istota nadnaturalna... — Powiedział, a przy tym podał mi kolejną książkę. 

Nie mam bladego pojęcia ile czasu przeglądałem kartki tej książki w naszym poszukiwaniu, ale po jakimś czasie nie wytrzymałem i rzuciłem książką w ścianę. Oparłem się i lekko odchyliłem na krześle biurowym, przy okazji łapiąc za kąciki swoich oczu. Ja już dłużej nie dam rady. Nigdzie jej nie wyczuwam. Nie wiem nawet czy żyje, a jeśli tak, to czy jest bezpieczna. 

— Gdyby nie żyła, odrazu byś to poczuł... — Odezwał się Alucard, który podniósł na mnie wzrok znad książki. 

— Alucard ma rację... — Powiedział ojciec mojej mate, który wszedł do mojego gabinetu. — Gdy Stephanie, matka Niki ruszyła do walki z Eleanor, zdawała sobie sprawę z tego, że może nie wyjść cało. Walczyły w naszym świecie. Ruszyłem w tamto miejsce, a Nikę zostawiłem pod opieką Avy. Gdy tam dotarłem, wydawałoby się, że walkę wygrała moja żona, ale tak nie było. Eleanor użyła czarnej magii, aby przebić Stephanie na wylot jakimiś kolcami z mrocznej energii. Gdy to się stało, sam poczułem jej ból, który jej wtedy towarzyszył. Eleanor zabrała jej jeden z pięciu kryształów, które trzeba zebrać jako dowód, że pokonało się wszystkie wiedźmy Kręgu, a następnie zniknęła. Zarówno ja, jak i Stephanie kajaliśmy się z bólu tak długo, dopóki moja żona nie wyzionęła ducha. Poczuł byś odrazu, gdyby mojej córce coś się stało i cierpiał byś równie mocno, co ona sama. Ja wtedy miałem wrażenie, jakby ktoś rozrywał mi ciało. Nigdy nie zapomnę tamtego bólu, więc jeśli nie chcesz tego poczuć, to nie wyładowuj swojej złości na wszystkim dookoła i szukaj sposobu, jak otworzyć ten portal. — Podał mi książkę, którą rzuciłem. — Jesteś Alfą watahy, więc się tak zachowuj. Nikt nie ruszy do boju za wilkołakiem, który daję się tak łatwo wyprowadzić z równowagi... — Dopowiedział, a następnie wskazał na coś w książce. 

Spojrzałem na to, dzięki czemu zauważyłem coś, co zwało się „Kręgiem Przywołania”. Alucard natychmiast znalazł się po drugiej stronie, aby zobaczyć co to takiego. 

— Może nie będziemy mogli się do niej odezwać, ale przynajmniej będziesz mieć pewność, że nic jej nie jest... — Powiedział wampir, a ja kiwnąłem głową. — Znajdziemy tu te wszystkie potrzebne rzeczy? — Zapytał, a ja spojrzałem na to, co jest potrzebne. 

Krew młodego pokolenia, święcona kreda, rzecz osoby, którą chcemy przywołać, woda święcona, smoła, korzeń mniszka lekarskiego i suszone płatki kwiatów krwawnika. Już po chwili przekazałem kilku wilkołakom to, aby zdobyli potrzebne rzeczy. Spojrzałem na kolejną stronę, gdzie znajdował się rysunek tego, co trzeba narysować, aby się nam ona pokazała. Minęło pół dnia, zanim zdobyliśmy wszystko, co było nam potrzebne. 

— Dobra, mamy wszystko, to co teraz? — Zapytała Meghan, ale nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, Alucard ze swoją niesamowitą prędkością obrobił się ze wszystkim. 

— Teraz wystarczy tylko położyć jakiś jej przedmiot w tym miejscu... — Wskazał na jeden z czterech okręgów, który znajdował się na jednym wielkim kole. — ... I powiedzieć to, co było podkreślone w książce... „Przyzywam cię...” i jej imię oraz nazwisko... — Kiwnąłem głową na jego słowa, a następnie spojrzałem na jedną z jej bluzek. 

Położyłem ją w miejscu, gdzie znajdował się pusty okrąg, a następnie spojrzałem na środek kręgu. 

— Przyzywam cię, Niko Black... — Powiedziałem cicho, a w tym samym momencie zobaczyłem nadal białowłosą dziewczynę, która upada na ziemię. 

Chciałem jej dotknąć, ale Alucard mnie zatrzymał. 

— Możemy ją tylko widzieć i słyszeć, Aiden... Jej tu tak naprawdę nie ma... To jest tylko coś ala hologram... — Kiwnąłem głową i spojrzałem na dziewczynę, która podniosła się ze śniegu. 

— Nawet ja bym zmarzła, gdybym stanęła na dworze w koszulce na ramiączkach, a wokół mnie byłby śnieg... — Powiedziała Meghan, a moja matka, Yana i Carla kiwnęły głowami. 

— Nika nienawidzi zimna... — Powiedziałem cicho, a wszyscy spojrzeli na mnie. 

— Nika... Twoje ręce... — Usłyszeliśmy głos Avy. 

— Co się dzieję? — Spojrzała na swoje dłonie, ale dla nas było to całkiem niezrozumiałe o co im chodzi. 

 Ktoś w świecie ludzi cię przywołuje... — Nika uniosła lekko głowę. 

— Aiden... — Poczułem, jak serce w mojej piersi z całej siły uderzyło w moje żebra. 

W tym momencie spojrzała w moim kierunku, a przy tym się uśmiechnęła. 

— Jestem cała i zdrowa. Nie musisz się martwić. Nie wiem kiedy wrócę, ale postaram się to zrobić jak najszybciej. W końcu mam ci coś ważnego do powiedzenia... — Po jej słowach, hologram zniknął, a ja poczułem, jakby kamień spadł mi z serca. 

KrągNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ