29

292 15 36
                                    

Rano obudziłam się cała obolała. Bolały mnie całe plecy, nogi, ręce, wogóle to wszystko. Ledwo byłam w stanie się podnieść z łóżka, a gdy to zrobiłam, to miałam wrażenie, jakby wszystko dookoła mnie było nieco mniejsze, niż wcześniej. Po chwili ruszyłam w kierunku drzwi, a następnie wyszłam do salonu, który był łączony z kuchnią i jadalnią. Cały domek był drewniany, a do tego wszędzie w nim pałętały się najróżniejsze i do tego bardzo niepokojące rzeczy, do których już zdążyłam się przyzwyczaić. 

— Jak się czujemy? — Zapytała Ava, która stała już przy blacie, a w dłoniach trzymała filiżankę. 

— Eee... Czuję się masakrycznie obolała i jakbym autentycznie była na kacu... — Zaśmiała się, a ja podeszłam do niej bliżej, jednak zatrzymałam się, kiedy zauważyłam to, że jestem z nią równa wzrostem. — Co się zadziało, do cholery? — Zapytałam, a ona ponownie się cicho zaśmiała. 

— Można tak jakby powiedzieć, że użyłam pewnego zaklęcia, aby twój wzrost był taki, jaki być powinen... — Krzywo się uśmiechnęła. — To nie było normalnie, że jesteś najniższą osobą w naszej rodzinie od wszystkich pokoleń, dlatego przeskanowałam twoje ciało. Hormon wzrostu był w normie, ale dla osoby, która powinna mieć nieco ponad metr siedemdziesiąt, a skoro jesteś ze mną równa, a nawet nieco wyższa, co zapewne jest sprawą genów, które dostałaś od swojego ojca, to masz teraz mniej więcej metr siedemdziesiąt sześć. Tak na oko wnioskuję. — Kiwnęłam głową średnio rozumiejąc. 

— Bardziej jestem humanistką, aniżeli ścisłowcem, więc średnio zrozumiałam co do mnie mówiłaś, ale ok. Ciekawi mnie jedna rzecz... — Spojrzała na mnie uważnie. — Skoro powinnam mieć taki wzrost od początku, to dlaczego tak nie wyrosłam? Piłam za mało mleka? — Roześmiała się na moją uwagę. 

— Wytłumaczę ci to tak. W twoim ciele, znajduje się źródło... — Zmarszczyłam brwi nierozumiejąc. 

— Źródło? Jakie znowu źródło? — Zapytałam, a ona się lekko uśmiechnęła. 

— Źródło twojej mocy. Ono pobiera energię z zasobów pierwotnych, takich jakimi są wiatr, woda, ogień, ziemia, błyskawica, lód, światło, mrok i tak dalej. Przez te wszystkie lata, kiedy naszyjnik blokował twoją moc, cała ta energia kumulowała się w twoim ciele. Tiana ją pobierała tylko w jakimś stopniu, bo w tej postaci, w jakiej widzimy ją najczęściej, nie jest w stanie pobrać jej aż tyle, ile by mogła. Wracając, ilość tej energii, blokowała twój wzrost. Było jej tak dużo, że nie rosłaś. Gdy tylko to zauważyłam, zaczarowałam kieliszek, dzięki czemu się to odblokowało. Tu się kłania nasze wczorajsze picie... — Wzruszyła jednym ramieniem, będąc przy tym lekko zakłopotana. 

— Aha... Tak właściwie, to gdzie jest Tiana? — Spojrzała na kanapę, a ja się odwróciłam razem z nią. 

— Tak jakby, gdy poszłaś spać... Tiana się przyłączyła do mojego picia... — Kiwnęłam głową, na jej słowa, a przy tym cały czas przyglądałam się psu, który leżał na plecach, a przy tym miał wywalony na bok jęzor. 

— Inaczej rzecz ujmując, dzisiaj mamy na głowie demona na kacu? — Kiwnęła głową. 

— Trzeba będzie zostawić naprawdę sporo wody, skoro pilnuję domu... — Spojrzałam na nią. 

— Może nalać wody do wanny? — Zaproponowałam, a ona się tylko zaśmiała na moje słowa. 

Po chwili ruszyłam spowrotem do pokoju, gdzie w kolejnej chwili zaczęłam się zastanawiać nad tym, co ja na siebie do cholery włożę, skoro urosłam i teraz się prawdopodobnie w nic mojego nie zmieszczę. Usłyszałam za sobą otwieranie drzwi, a tam zobaczyłam moją ciotkę.

KrągWhere stories live. Discover now