15

343 22 11
                                    

Zaczęłam się cofać, kiedy to kobieta zaczęła iść w moim kierunku. Zacisnęłam pięści, chociaż średnio wiedziałam, co chce zrobić. Przecież nie rzucę się na nią. Jest ode mnie wyższa o ponad głowę. Co bym jej niby mogła zrobić? A już tym bardziej, kiedy weźmie się pod uwagę to, że ona umie używać magii! Nie mam z nią szans! 

— Uciekasz? — Zaśmiała się. — Twoją matką była Królowa, a ty kulisz ogon i się wycofujesz? Gdzie wola walki twojej matki przepadła? A może jej nie odziedziczyłaś? Taki tchórz ma rządzić światem magii? Nikt nawet nie weźmie cię na serio, skoro boisz się wiedźmy, która jest niżej od ciebie. — W tym momencie wycelowała we mnie dłoń, z której strzeliła błyskawica. 

Odskoczyłam na bok, a atak uderzył o ziemię. Spojrzałam na wiedźmę, a ona się tylko szerzej uśmiechnęła. 

— Czy ty naprawdę nie umiesz używać magii? — Ponownie się zaśmiała. — Trzęsiesz się jak Oblivion... A, no tak... Ty nawet nie wiesz co to jest... — Pochyliła się nade mną. — To taki wielki, swór niezdolny do zrobienia jakiejkolwiek krzywdy, bo jest wielką kupą śluzu... — Stanęła nade mną, po czym padła na kolana i złapała za moją szyję. — Może i jesteś praktycznie bezbronna, ale nie zmienia to faktu, że w przyszłości możesz być zagrożeniem dla wiedźm, która starają się zasiąść na tronie... — Złapałam jej chude nadgarstki, kiedy zacisnęła swoje dłonie na mojej krtani. 

Ścisnęła moje gardło w żelaznym uścisku, a ja zaczęłam wierzgać nogami, starając się jakoś ją z siebie zrzucić. Przycisnęła mnie do podłoża, tym samym sprawiając, że uderzyłam w nie głową. Coraz bardziej nie byłam w stanie złapać oddechu, co kończyło się harczącym dźwiękiem, który wydobywał się z moich ust. Powoli zaczynałam się dusić własną śliną, która przez jej uścisk, nie miała jak przejść przez przełyk. Z każdą sekundą widziałam gorzej, miałam coraz to mniej siły, aby jakkolwiek ją zrzucić, czy próbować jakoś zedrzeć jej ręce z mojego gardła. 

Moja wola życia zmniejszała się, kiedy tylko czułam, jak moje mięśnie przestają pracować, przez niewystarczającą ilość tlenu, którą im dostarczam. Już nie miałam siły, aby jej wbijać paznokcie w nadgarstki. Czułam jak moje serce coraz wolniej biję. Ledwo co byłam w stanie zobaczyć, kiedy moje pole widzenia zmniejszyło się do ciężkiego, rozmazanego paska. 

— Kua-Mi! Co ty robisz?! — Ktoś krzyknął, a sądząc po głosie, była to jakaś kobieta, o bardzo znajomym mi głosie. 

Usłyszałam to wszystko jak przez mgłę. Coraz mniej kontaktowałam. 

— Pozbywam się problemu... — Powiedziała czarnowłosa, a w kolejnej chwili mnie puściła i odskoczyła, bo prawie uderzył w nią jakaś biała wiązka energii. 

Gwałtownie nabrałam powietrza, którym przez moment zaczęłam się dusić. Miałam wrażenie, jakbym od nowa nauczyła się oddychać. Kaszlałam tak przez moment, aż w pewnym momencie zauważyłam postać, która stanęła przede mną. Nadal miałam lekko zamazany obraz, ale tym razem przez łzy, które zebrały się pod moimi powiekami. Oparłam oczy, dzięki czemu mój wzrok ponownie się wyostrzył. Czułam jak po całej mojej głowie rozchodzi się ból. Prawie zostałam uduszona, a za tym idzie, że mogłam mieć niedotleniony mózg. Kobieta miała na sobie białą szatę, a jej głowę w całości okrywał kaptur, przez co nie mogłam zobaczyć, jak wygląda. 

— Uciekaj i nie oglądaj się za siebie... — Zwróciła się do mnie, a ja natychmiast to zrobiłam. 

Prawie odrazu spowrotem upadłam, przez moje mięśnie, do których nadal nie doszła wystarczająca ilość tlenu, ale po chwili mi się to w końcu udało. Jak najszybciej byłam teraz w stanie, ruszyłam w kierunku górki, na którą zaczęłam się wspinać. 

Pov. Aiden

Biegłem i biegłem. Spody moich łap aż bolały, kiedy uderzały o podłoże, pokryte warstwą liści i gałęzi. Moje mięśnie już powoli nie wyrabiały, ale musiałem biec dalej. Muszę znaleźć Nikę! Po kolejnych kilku sekundach zobaczyłem ją w oddali. Wyłoniła się z rowu, w którym pojęcia nie mam co się działo. Widziałem tam tylko błyskawice i jasne światło. Ruszyłem w jej kierunku, ale nie zdążyłem do niej dobiec. Z rowu wybiegła wiedźma, której Nika się bała. Biegła za nią, a ja nie byłem wystarczająco blisko, aby odgryźć jej głowę. 

Za sobą słyszałem głos jej ojca, który cały czas powtarzał, żebym przyśpieszył, ale już nie byłem w stanie. Spojrzałem w kierunku Niki, kiedy usłyszałem jej krzyk z bólu. Wiedźma złapała ją za włosy i pociągnęła, a w kolejnej chwili obie zniknęły. Zatrzymałem się w miejscu, gdzie były dosłownie sekundę wcześniej, a następnie zacząłem się rozglądać. Ponownie nie mogłem jej wyczuć. 

— Ava! — Usłyszałem jej ojca który wrócił do ludzkiej postaci. 

Odwróciłem się, a dzięki temu zobaczyłem wiedźmę w białym ubraniu. Miała ranę na boku. 

— Próbowałam pokonać Kua-Mi, ale coś się w niej zmieniło... Jest silniejsza, niż była... Prawdopodobnie stało się z nią to samo, co z Eleanor... — Skrzywiła się, kiedy Yana dotknęła jej rany, aby ją opatrzeć. — Powinnam dać radę jeszczę znaleźć Nikę i tu przenieść... Ale do tego, muszę mieć coś, co należy do niej... — Wszyscy na siebie spojrzeli, aż nagle Isaac otworzył szerzej oczy. 

Wyjął swój portfel, a z niego jakąś pękniętą bransoletkę. 

— Tę bransoletkę Stephanie dała Nice na czwarte urodziny... Nika ją zerwała, kiedy dowiedziała się o jej śmierci... — Ava wyciągnęła w jego kierunku rękę, a on jej ją dał. 

— Musi wystarczyć... — Powiedziała, a przy tym podniosła na niego wzrok. 

KrągOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz