Rozdział 13

703 22 12
                                    

"Adaś nie żyje" nie docierało do mnie. Za chwilę usłyszałam kroki na schodach. Chyba stamtąd dobiegał ten głos.

- Co...?

Zobaczyłam go. Poobijany, poobdzierany szedł w moją stronę.

- Wojtek...

- Chodź tu maleńka. - Nie zastanawiałam się dwa razy. Podbiegłam do niego i mocno ścisnęłam.

- Wojtek... - Łzy leciały mi z oczu jak z odkręconego kranu. Nie mogłam się od niego oderwać. Miałam takie poczucie że zniknie jak tylko go puszczę.

- Przepraszam kochanie... - Szepnął mi we włosy. Jeszcze dłuższą chwilę stałam tak w niego wtulona. Cały świat i wszystkie problemy odeszły. Byliśmy tylko my wciśnięci w siebie.

- Jak to Adaś nie żyje? Co się stało? Ty podobno siedzisz, jakim cudem tu jesteś? Dlaczego mi to zrobiłeś? - Powiedziałam jak oderwałam głowę od jego klatki, ale cały czas mocno go przy sobie trzymałam. Wyrzucałam z siebie słowa z prędkością karabinu.

- Miał wypadek... Było trochę strzelania... Michał nie zdążył... - Nie mógł pozbierać słów. Przeżywał to. - To moja wina...

U mnie pojawiła się kolejna fala łez. Jak to Adasia już nie ma..?

- I co teraz? - Spytałam niepewnie.

- Teraz muszę zadbać o to, żebyście byli bezpieczni. - Mówiąc to położył mi rękę na brzuchu. - Wiem że zareagowałem w najgorszy możliwy sposób, przepraszam. Dobrze wiesz jak jest u nas z dziećmi... Bałem się.

- A myślisz że ja się nie boję? - Powiedziałam zapłakana.

- Powinienem być przy Tobie. Nie powinienem Cię nigdy zostawiać. Już niedługo to się zmieni. Chłopaki zabiorą Cię w bezpieczne miejsce, a ja niedługo do was dołączę. - Mocno mnie przytulił.

- Niedługo? To znaczy kiedy?

- Jak tylko najszybciej będę mógł. - Pocałował mnie w czubek głowy. - Kocham Cię najmocniej na świecie skarbie.

- Ja Ciebie też kocham... - Staliśmy tak kilka minut. Chciałam tak zostać...

- Idźcie już. - Powiedział bardziej do chłopaków niż do mnie.

- Czyli znowu chcesz mnie zostawić?

- Myślisz że tego chcę? Nie mam wyboru. Chcę żebyś była bezpieczna razem z dzieckiem. I nie chcę żeby ktoś jeszcze przeze mnie zginął. - Mówiąc to spojrzał na chłopaków. - Kocham Cię. - Mocno mnie ścisnął i pocałował. - Jedźcie już, proszę...

- Kiedy się zobaczymy?

- Najszybciej jak to będzie możliwe, obiecuję...

Nie chciałam się żegnać. Miałam wrażenie, że widzę go po raz ostatni. Zapłakana odeszłam kilka kroków do tyłu i podeszłam do chłopaków zgłaszając gotowość do drogi. Moja obstawa już była spakowana. Kazali mi zostawić mojego mustanga i wsiadać do czarnego suva. Usiadłam z tyłu, razem z Rafałem i od razu się w niego wtuliłam. Damian usiadł za kierownicą a Michał na miejscu pasażera. Patrzyłam jeszcze chwilę na oddalający się dom. "Już go nie zobaczę" miałam w głowie.

Wycieczka 2حيث تعيش القصص. اكتشف الآن