Rozdział 7

811 26 4
                                    

Dzisiejszy dzień zapowiadał się na prawdę świetnie. Wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie, spędziliśmy czas na zewnątrz. Pojeździliśmy motorami po lesie. Jak się okazało, nie było tam tylko jednej ścieżki, ale cała masa, ciągnących się w najróżniejszych kierunkach, różne bajora i pagórki. Wieczorem wybraliśmy się na przechadzkę pod lasem, dookoła domu. Gdy byliśmy niedaleko drogi wjazdowej, zobaczyliśmy czarne audi. Zatrzymało się pod jednym z budynków roboczych i wysiadł z niego Adam.
- Siema, co u was? - Zapytał, kiedy podeszliśmy dość blisko.
- Tak se spacerujemy. - Wzruszył ramionami Wojtek. - A Ty co?
- A przywiozłem kolejną niunię. Całkiem dobra, chcesz zobaczyć?
- Pokaż co tam masz. - Zaśmiał się. Nieraz dziwiły mnie ich rozmowy...
Adam otworzył tylne drzwi i wyciągnął ze środka pojazdu dziewczynę. Dość młoda, całkiem ładna, cała zapłakana, przerażona, trzęsła się i coś mamrotała. Myślę, że była sporo warta. Już trochę zaczęłam ogarniać w jakich kategoriach je oceniają.
Do tej pory staliśmy z Wojtkiem objęci, więc poczułam, jak nagle sztywnieje. Wyplątał się z mojego uścisku i podszedł do dziewczyny. Adam, który do tej pory trzymał ją za rękę wygiętą pod dziwnym kątem, szybko się odsunął. Wojtek odgarnął jej włosy z twarzy, delikatnie złapał za szczękę i skierował jej głowę do góry, tak, żeby na niego spojrzała. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy i jeszcze bardziej zaczęła się trząść i zanosić płaczem. Wtedy mój chłopak zrobił coś, czego bym się nie spodziewała. Jedną ręką złapał ją za jej rękę, drugą objął w talii i przyciągnął do siebie. Zamknął ją w uścisku, a ona dopiero po dłuższej chwili odwzajemniła delikatnie uścisk.
- Wojtek..? - Zapytałam, jednak uciszył mnie gestem dłoni.
- Idź stąd, proszę. - Powiedział tylko, łagodnym głosem, po czym znów stał nieruchomo przy dziewczynie. Adam patrzył na to nie mniej osłupiały jak ja.
Ruszyłam biegiem w stronę domu. Miałam wrażenie, że biegnę tam całą wieczność. Zobaczyłam chłopaków na kanapie, w tym Michała, więc po prostu rzuciłam się na niego, chowając twarz w jego szyi i zanosząc się płaczem.
- Ej, maleńka, co się stało? - Spytał zaskoczony, otaczając mnie ramieniem
- Wojtek... - Odpowiedziałam szeptem. Długo nie czekałam na jego reakcję. Wstał i wyniósł mnie z salonu, zaniósł po schodach na górę i zamknął nas w swojej sypialni.

<Wojtek>

Kiedy Adam otworzył drzwi i wyjął ze środka przerażoną Adę, zamarłem. Nie winię go za porwanie mojej kuzynki. Nie zna mojej rodziny. Ale musiałem jakoś zareagować, jakoś ją uspokoić. Podszedłem do niej i zmusiłem, żeby na mnie spojrzała, żeby sobie uświadomiła, że to ja, i że już jest bezpieczna. Zawsze jej broniłem. Za dzieciaka mieliśmy dość dobry kontakt, później przez moje szaleństwa to się trochę urwało. Mimo wszystko, poznała mnie. Delikatnie odwzajemniła mój uścisk, zanosząc się łzami. Nie wiedziałem, czy się odezwać, czy być cicho. Kazałem tylko małej iść do domu, a Adam stał jak słup i się na nas gapił. Z bólem serca widziałem, kiedy Emilka biegnie do domu, ale musi to zrozumieć.
- Adam. - Powiedziałem, na co Ada podskoczyła przerażona. - Idź stąd. - Powiedziałem, na co posłusznie się oddalił. - Ej, Marchewka... - Powiedziałem do niej, jak za dzieciaka. Miała wtedy okropnie rude włosy. Teraz mocno ściemniały. Albo przefarbowała. Ścisnęła moje boki. - Już... Jestem tu... - Delikatnie ją podniosłem tak, że oplatała mnie nogami w pasie. Niesamowite, jak dużo się nauczyłem dzięki Emilce. Kiedyś od razu bym zrobił wielką awanturę, a teraz... Cicho i spokojnie zaniosłem ją do domu. W salonie spotkałem się z piorunującym wzrokiem chłopaków. Nie wiedziałem o co im chodzi.
Zaniosłem Rudą do jednego z nieużywanych pokoi na parterze. Kiedy posadziłem ją na łóżku, nie chciała się ode mnie odkleić. Ciągle płakała.
- No już, Marchewa... Spokojnie.
- Jak mam być spokojna, jak on mnie prawie zgwałcił... - Zapłakała.
- Nie zgwałciłby Cię... Tego jestem pewien.
- Skąd to wiesz? - Spojrzała na mnie swoimi pięknymi, niebieskimi oczami. Przetarłem twarz dłonią.
- Nie łapiemy dziewczyn po to, żeby je gwałcić. - Odparłem cicho.
- Łapiecie... Dziewczyny... Co..? - Oderwała się ode mnie przerażona.
- Mh, kiedyś Ci to wytłumaczę... Muszę iść na górę...
- Co? Nie zostawiaj mnie tu... Ilu ich tu jest..?
- To nie istotne, żaden Cię nie skrzywdzi. - Zapewniłem ją. - Zaraz wrócę, obiecuję. - Pocałowałem ją w czoło. - Licz do 5ciu minut. - Opuściłem pokój.
Poszedłem czym prędzej na górę, do mojej jaskini, jednak nie było tam małej. U Michała? Kiedy otworzyłem drzwi jego pokoju, stanąłem jak wryty. Moja mała księżniczka tam siedziała, płakała w ramię Michała, obok nich siedział Rafał, a Adam, Damian i Dominik stali też gdzieś blisko niej. Wszyscy spiorunowali mnie wzrokiem.
- Co jest..? - Spytałem zdezorientowany.
- Ty już dobrze powinieneś wiedzieć co. - Warknął Dominik.
- Co do kurwy? Co się tu dzieje? - Zrobiłem krok w ich stronę, jednak chłopaki zagrodzili mi drogę. - Halo, chcę przejść do mojej dziewczyny. - Powiedziałem poirytowany. Zrobiłem kolejny krok w ich stronę, jednak zatrzymał mnie mocny cios pod żebra, przez co aż jęknąłem.
- Wojtek, wypierdalaj stąd. - Powiedział groźnie Damian. On mnie walnął. Zapamiętam to...
- I zabierz to. - Rafał wstał, wysuwając przed siebie zaciśniętą pięść. Kiedy wysunąłem swoją dłoń, otworzył pięść, z której wypadł mały pierścionek. I zamarłem.
- Co..? - Nie byłem w stanie nic więcej powiedzieć.
- Nie rozumiesz, że masz stąd wypierdalać, czy mam Cię stąd wynieść? - Zaczął się sapać Rafał. Spiął się i próbował pokazać swoją przewagę, którą w tym momencie miał.
- Dajcie mi z nią porozmawiać... - Poczułem dwie silne ręce na swojej klatce piersiowej, po czym gwałtownie poleciałem do tyłu. We czwórkę na mnie ruszyli, a ja nie potrafiłem na to zareagować. W innych okolicznościach bym ich poskładał, ale teraz bezceremonialnie wyrzucili mnie z pokoju. Stałem jeszcze chwilę pod tymi drzwiami, próbując przetrawić to, co się właśnie wydarzyło. Teraz to ja byłem tym słabszym...
Podniosłem rękę z zaciśniętą pięścią, w której był pierścionek. Patrzyłem na niego, a przez głowę przetaczały mi się tysiące myśli. Zacisnąłem znów mocno rękę i poszedłem do Rudej.






Przepraszam za moje zniknięcie i brak rozdziałów! Za to jest jeden dodatkowy ^^

Wycieczka 2Where stories live. Discover now