Rozdział 4

839 28 0
                                    

Kiedy wróciliśmy, nie byłam w stanie się ruszać. Bardzo rzadko jadaliśmy w takich miejscach, więc jeśli już się zdarzało, korzystałam ile mogłam. Dotarliśmy do domu i zostawiliśmy samochody w garażu. Położyłam się na kanapie w salonie, ignorując chłopaków.
- Co Ci się stało? - Zapytał Rafał.
- Umiera z przejedzenia. - Odpowiedział za mnie Wojtek.
- Oh, to nie dobrze. - Udawał smutek. - A miałem Ci dzisiaj proponować, żebyś z nami w coś pograła...
- W co? - Zapytałam zdziwiona.
- A ja wiem... Nożna, siatka, tenis, basen... Jest świetna pogoda, nie marnujmy jej! - Powiedział z entuzjazmem.
- Wiesz, że jeśli chodzi o sport to jestem kaleką... - Przewróciłam oczami.
- Możesz nam po prostu kibicować. Każda minuta z Tobą, w której Twój chłopak nam Cię nie zabiera jest świetna, nie ważne w jakiej formie. - Zaśmiał się.
- No dobra, więc bardzo chętnie popatrzę jak się przede mną popisujecie. - Powiedziałam z uśmiechem.
Po chwili już byliśmy z tyłu domu pod lasem, gdzie było prowizoryczne boisko. Chłopaki podzielili się na dwie grupy po 5 osób, Wojtek siedział na kocyku obok mnie. Nasi piłkarze standardowo pozakładali piłkarskie koszulki, z motywem FC Barcelona i Real Madryt, tylko że mieli na nich swoje imiona. Ja, jako wierna fanka Rafała i Michała, którzy grali w jednej drużynie otrzymałam koszulkę FCB, przez co Adam się trochę obraził, bo on grał w drużynie "Reala".
Mecz się zaczął i szło im na prawdę nieźle. Moim głównym zadaniem było pilnowanie czasu i liczenie punktów. W 40 minucie nadal nie było żadnego gola.
- Skarbie, zaraz wrócę. - Powiedział Wojtek.
- Gdzie idziesz? - Nie odrywałam wzroku od piłki. Musiałam cały czas bacznie obserwować sytuację na boisku.
- Na chwilę do domu, zaraz wrócę. - Odpowiedział, po czym wstał i ruszył w stronę domu.
Nagle zegarek obwieścił koniec pierwszej połowy, to znaczy 45 minut. A Wojtka dalej nie było..?
- Jak Ci się podoba moja gra? - Spytał Rafał, który akurat do mnie podszedł i usiadł obok.
- Jesteś najlepszy. - Uśmiechnęłam się, rozglądając nerwowo.
- Gdzie Twój chłopak?
- W zasadzie to... Nie wiem... - Odpowiedziałam szczerze, zerkając za siebie w kierunku domu, czy przypadkiem akurat nie idzie.
- Czego nie wiesz? - Zapytał Michał, również siadając obok mnie.
- Gdzie jest Wojtek. - Odpowiedział za mnie Rafał.
- Jak to? Przecież przez cały mecz siedział tu z Tobą. - Zdziwił się Michał.
- No tak, ale go nie ma... - Mruknęłam.
- Kogo nie ma? - Zapytał Adam nagle pojawiając się z nikąd. Wszyscy przewróciliśmy na niego oczami. Chłopcy zaczęli gadać między sobą, jednak szybko ich uciszyłam.
- Słyszycie to? - Zapytałam rozglądając się, w poszukiwaniu źródła dziwnego dźwięku.
- Co? - Zdziwił się Adam.
- Dźwięk silnika? Jak znowu mnie przetrzymujecie bo Wojtek coś kombinuje, to nie daruję wam. - Powiedziałam groźnie.
- Tym razem nie mamy z tym nic wspólnego, mała. - Odparł Michał.
Najszybciej jak potrafiłam wstałam i pobiegłam w stronę domu. Chłopaki chyba nawet mnie nie gonili. Zatrzymałam się obok domu. Widziałam Wojtka na motorze. Zaraz za nim, mocno w niego wtulona, siedziała jakaś mała, blond laska. O nie... Przygazował, po czym gwałtownie ruszył do przodu, z nią przyklejoną do swoich pleców. Stałam oszołomiona i patrzyłam, jak znikają razem w lesie.
- Coś nie tak? - Usłyszałam za sobą głos Michała.
- Wiesz, dziwna sytuacja... Mój chłopak właśnie odjechał z jakąś małą blondyną do lasu... - Podrapałam się po głowie.
- Czekaj, co? - Spojrzał na mnie jak na ducha.
- Tak, jak mówię. Siedziała z nim na jednym motorze, przytulona do jego pleców i pojechali razem do lasu.
- Eeem... Cóż... Jestem pewny, że nie masz się o co martwić, jeśli chodzi o jego wierność... - Podrapał się po karku.
- Ale..? Bo wyczuwam jakieś "ale".
- Ale to dla mnie aż dziwne. Wydaje mi się, że pojedzie ją tylko uświadomić, że nic z tego, że jest już zajęty i że ona nie ma na co liczyć.
- To po co by z nią jechał? W nocy u niej był, rozmawiał z nią, wydawało mi się, że wszystko jej już wyjaśnił.
- Może nie wszystko...
- Ej! Co z wami? Przerwa minęła, chodźcie! - Usłyszeliśmy wołanie Adama.
- Jak nie chcesz iść, to zrozumiem, nie musisz przecież.
- Nie, bardzo chętnie na niego zaczekam, ciekawi mnie co mi powie, jak wróci.

Wycieczka 2Where stories live. Discover now