Rozdział 6

810 26 0
                                    

Po około godzinie drzwi do jego pokoju się otworzyły. Wszedł do pokoju i popatrzył na mnie zdziwiony. Zanim się odezwał, przyłożyłam palec do ust, żeby nic nie mówił. Zamknął za sobą drzwi i przekręcił zamek w drzwiach. Poczułam dziwne ukłucie niepewności, które szybko zignorowałam. Podszedł do krawędzi łóżka i przewiercał mnie wzrokiem.
- Co Ty tu robisz? - Spytał zdziwiony.
- Powiedziałam, że idę do Michała.
- No właśnie...
- Więc byłoby zbyt oczywiste, jakbym faktycznie do niego poszła.
- Co..? - Spytał zdezorientowany.
- Co się działo po tym, jak weszłam do domu? - Zmieniłam temat.
- Wojtek został z tamtą małą... Nie staliśmy tak w drzwiach, bo czekaliśmy na Ciebie, więc wróciliśmy. Po kilku... Kilkunastu minutach wrócił do domu i poszedł na górę, a my siedzieliśmy w salonie. Teraz się rozeszliśmy do siebie... - Podrapał się po karku.
- Słyszeliście o czym rozmawialiśmy?
- Nie, ale wydaje mi się, że było ostro.
- Kazałam mu wybierać. Ja, albo ona. - Powiedziałam, a coś ścisnęło moje gardło.
- I on z nią po tym został... - Przeczesał włosy dłonią.
- Dlaczego mnie nie szuka? - Zapytałam, a gula w gardle rosła mi jeszcze bardziej.
- Też chciałbym to wiedzieć... Mogę iść z nim pogadać ale...
- Nie. Zostań tu. - Powiedziałam stanowczo.
- Okej... - Zapadła między nami cisza. Stał tak jak wcześniej, nie poruszył się w ogóle.
- Jestem o nią zazdrosna. - Odezwałam się po chwili, a po moim policzku zaczęła spływać pojedyncza łza.
Mężczyzna do mnie podszedł, usiadł obok mnie i wysunął rękę w stronę mojej twarzy, żeby otrzeć mi łzę. Zanim mnie jednak dosięgnął, wzdrygnęłam się i odsunęłam kawałek.
- Ej, no co Ty, nie bój się mnie... - Powiedział cicho, opuszczając rękę. - Przecież wiesz, że bym Cię nie skrzywdził, a tam w salonie to były tylko żarty, mała... - Westchnęłam i pokiwałam głową, a moje oczy zaczęły się jeszcze bardziej pocić. - Chodź tu do mnie. - Powiedział, siadając głębiej na łóżku. Przysunęłam się do niego delikatnie, na co mnie objął, a drugą ręką przetarł moje policzki. - Nie płacz, proszę, jestem chujowy w pocieszaniu. - Zaśmiał się cicho, na co i ja się słabo uśmiechnęłam. Położył nas tak, że ja leżałam na boku w jego stronę, a on na plecach i cały czas mnie obejmował.
- Rafał... Boję się... - Powiedziałam lekko ściskając jego bok.
- Mam Cię puścić? - Zapytał troskliwie.
- Nie... Boję się, że... Że on z nią...
- Nie kończ. On z nią nic. Przecież on Cię kocha.
- To dlaczego tak się zachował?
- Wiesz, jedna osoba to jednak jest spora strata...
- Przecież już jest bogaty jak cholera, po co to jeszcze robi.
- Stara się dalej zarabiać...
- Ale im dłużej to robi, tym większa szansa, że ktoś go przyłapie. - Powiedziałam ze smutkiem.
- Nie bój się maleńka, nie złapią go. - Zapewnił mnie. Mocno się w niego wtuliłam, na co on również poprawił swój uścisk. Leżeliśmy tak dłuższą chwilę, albo po prostu przysnęłam, ale nagle rozległo się walenie w drzwi.
- Rafał, otwieraj kurwa. - Usłyszałam głos Wojtka. No proszę, czyli jednak mnie szukał. Szkoda, że po takim czasie.
- Boję się mu otworzyć. - Powiedziała moja przytulanka, śmiejąc się. Usiadłam na łóżku, a on w tym czasie otworzył drzwi, a do pokoju jak burza wpadł mój chłopak. Był wściekły, ale gdy mnie zobaczył, trochę się rozluźnił.
- Co Ty tu robisz... - Podszedł do łóżka, kucając przy nim, po czym złapał mnie za rękę, składając na niej delikatny pocałunek.
- Powiedziałam, żebyś wybierał. Dalej czekam na odpowiedź. - Próbowałam zachowywać obojętność.
- Jaką odpowiedź, przecież wybór jest oczywisty...
- To dlaczego z nią zostałeś tyle czasu?
- Oj kotek... - Położył czoło na moim kolanie. - Czy musisz to drążyć... Przecież wiesz, że ona jest mi potrzebna tylko do zysku...
- Więc nie możesz jej po prostu zamknąć w tej durnej szopie i ją olać? - Zaczęłam płakać. Świetnie.
- Pewnie, że mogę. I tak zrobię. Więcej do niej nie pójdę, obiecuję. Ty jesteś dla mnie najważniejsza. - Mocniej ścisnął moją dłoń. - Chodźmy do pokoju...
Zanim zdążyłam jakoś zareagować, podniósł mnie i na rękach wyniósł na korytarz. Zdążyłam rzucić szybkie "dziękuję" w stronę Rafała. Chwilę po tym byliśmy już w pokoju. Leżeliśmy wtuleni w siebie, delektując się swoją obecnością, jednak ta chwila nie mogła trwać wiecznie.
- Wojtek, powiem coś głupiego... - Zaczęłam.
- No dawaj...
- Chciałabym, żebyś z tym skończył. - Cisza. Nie odpowiedział mi. Nie wyobrażam sobie co by było, jakbym to powiedziała przy chłopakach. Wszyscy by zamarli jak on, ba, cały las by się pogrążył w głębokiej ciszy. - Śpisz? - Zapytałam po dłuższej chwili.
- Nie... - Odpowiedział mi słabo.
- Więc...
- Skarbie, o co Ty mnie prosisz? Powtórz to, bo mam nadzieję, że się przesłyszałem.
- Nie, nie przesłyszałeś się. Chciałabym, żebyś z tym skończył. - Powtórzyłam.
- Ale... Co..?
- Jesteś już wystarczająco bogaty, niedługo na świecie zabraknie dla Ciebie pieniędzy. Każda złapana dziewczyna to szansa na to, że kiedyś to Ciebie złapią. Boję się, rozumiesz? Zaczęłam się o Ciebie bać. Dzisiaj jesteśmy razem, a jutro już mogę Cię odwiedzać za kratami, bo dostaniesz dożywocie, rozumiesz co do Ciebie mówię? - Zaczęłam płakać.
- Kotek, ja... - Nie wiedział co ma powiedzieć. - Ja Cię rozumiem, ale... Wszystko robię, żeby nam w przyszłości było lepiej. Czy to jak pojawi się dziecko, czy...
- Czekaj, co? - Spytałam zszokowana. - Ty mówisz o dziecku?
- Kiedyś, dlaczego nie? Uprawiamy seks, więc prędzej czy później to jest nieuniknione, ale chodzi mi o jakąś przyszłość dla nas... Dla niego...
- Myślałam, że nie chcesz dzieci.
- Bo nie chciałem, wiesz, z wiekiem się różnie dzieje w głowie. - Zaśmiał się. - Maleńka... - Położył dłoń na moim policzku. - Nie chcę, żebyś się bała i była o mnie zazdrosna, okej? Nie masz o co być zazdrosna. Wiesz, że kocham Cię najbardziej na świecie. I musisz zrozumieć, że pomimo tylu kobiet dookoła mnie, widzę tylko Ciebie. - Pocałował mnie w czoło. - Śpij kochanie.
- Dobranoc. - Powiedziałam cicho.
- Dobranoc...

Wycieczka 2Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα