33. Bez ciebie

1.1K 85 18
                                    

Otoczyła go ciemność, tak ciemna, że zwariowanie w niej było kwestią czasu. Jednak on tym się nie przejmował, bardziej martwiły go głosy, tak znajome, a wypowiadające tak nie pasujące do nich słowa. Próbował się skupić na wyrazie jej twarzy, na jej pocałunkach lecz... nie mógł, wszystko próbowało sprawić by się poddał, by odpuścił. Chciało to by zwątpił w Hell, w siebie... Skarzdym słowem tych... upiorów czuł jakby ktoś rzucił na niego zaklęcie cierpienia, jakby coś dusiło go od środka. Każde słowo to był kolejny sztylet w jego serce.

Siedział. Głowa zwisała mu między kolana, a ręce miał wplecione w rozczochrane włosy. Drżał i się pocił. Nie wiedział czy jest mu zimno czy gorąco. Spróbował zatkać sobie uszy lecz głosy pobrzmiewały w jego głowie były jeszcze głośniejsze.

- Nigdy nie byłeś godzien tronu Loki... - głos Odyna.

- Zawsze byłeś tym gorszym Ode mnie i widzisz gdzie cię to doprowadziło! - głos Thora.

- Nigdy nie byłeś moim synem... - głos, który najbardziej pragnął wyprzeć, głos który tulił go do snu, głos, który nigdy nie był zawiedziony czy zezłoszczony, głos jego matki. Frigga, która zawsze go wspierała. Nie mógł już tego znieść... był na skraju wytrzymania. 

Głosy przerwał jego krzyk cierpienia...

Zamieszki powoli przestały przybierać na sile, gdy do kar dodano wyrywanie paznokci. Jednak gdy, któreś z widm uparło się by zobaczyć się z władcą, opuszczało to miejsce z krzykim, obłąkanym wzrokiem i jak największą chęcią powrotu na tortury. Jedno spojrznie, jedna sekunda doprowadzała do takiego stanu. 

Dla niej to było nic, dla nich całe wieczności. 

Kiedy ojciec przyszedł ją zmienić, Hell jakby automatycznie ruszyła do swojej komnaty, którą dzieliła teraz z śpiącym Lokim. Chciała, a raczej pragnęła nazywać to snem. Za każdym razem gdy jego oddech jakby zwalniał patrzyła się na róże, która w dalszym ciągu wyglądała na świeżo zerwaną. Stałą ona teraz na stoliczku przy łożu Hell. Kładła się na jego klatce piersiowej nasłuchując bicia serca, by się upewnić...

Ponownie dopadły ją bóle głowy, tak mocne, że musiała usiąść. Wmawiała sobie, że to przez ten kilkudniowy stres, ale to nie było normalne. A zwłaszcza to gdy krew spłynęła ciurkiem z jej nosa. Wstała trzymając się szafki i ruszyła do gabinetu ojca. Tak jak się spodziewała zastała tam Persefone.

- Och, Hell. Nie spodziewałam się ciebie... - przerwała gdy dostrzegła rozmazaną krew pod nosem dziewczyny - Co się... ? - niedokończyła podchodząc do dziewczyny. Włosy Cory przybrały jaśniejszej barwy, a ona sama obejrzała Hell uważnie.

- Nie wiem co się dzieje... - powiedziała cicho, po czym czując kolejne zawroty głowy usiadła na czarnym fotelu.

- Hell....ty - Persefona podeszła do niej patrząc matczynym wzrokiem. Kucnęła przy niej i złapała ją za ręke, którą potem położyła na jej brzuchu.

- To nie możliwe... - powiedziała jakby to sobie wmawiając, ale obie wiedziały, że to prawda. Persefona potrafiła wyczuć to.

- Ale Hell... to cie wyniszcza. Ja nie wiem - pokręciła głową. Hell ukryła twarz w dłoniach. To nie był odpowiedni czas na dziecko, ale przyjęła to. Potraktowała jako kolejne wyzwanie, bo... kto jak nie ona.

Po długiej rozmowie Hell wróciła do komnaty. Odkąd Loki tu przebywał panował nieskazitelny porządek tak bardzo nie podobny czarnowłosej. Odruchowo spojrzała na różę, która straciła swój blask. Jej serce zamarło. Podbiegła do Lokiego i przyłożyła ucho do klatki piersiowej...

- Proszę nie zostawiej mnie... Potrzebuje cię... - nie zważała na to w jak żałosnym stanie się znajduje, teraz to on był najważniejszy.

Mijały sekundy, minuty...A ona wciąż nasłuciwała by to usłyszeć. By serce Lokiego ponownie zaczęło bić. Lecz nic nie nastąpiło.

KurinkiPL
Ig. kurinki

Moje PiekłoWhere stories live. Discover now