3. Nie Ma To Jak W Domu

2.4K 160 16
                                    

Komentarze mile widziane :3

Jasne, wiedziała, że musi być posłuszna, ale aż ją rwało kiedy Frigga powiedziała, że ma jej towarzyszyć przy wieczornej kolacji, a późniejszym spacerze. Jej radość kiedy dowiedziała się jak ma odbywać się posiłek urosła, aż do sufitu.

Wyczujcie ten sarkazm.

Jej obowiązkową postawą było podpieranie ścian, a dokładniej jednej z kolumn wraz z resztą strażników. Obok takiego... Plebsu. Wszyscy strażnicy było ubrani w złote zbroje. Choć w praktyce bardziej przypominało puszkę, w której oni musieli się gotować. Hell ledwo wytrzymywała odór.

Drzwi otworzyły się szeroko, a przez nie wkroczyli dwaj mężczyźni. Jednym z nich był Heimdall, a drugim blondyn o postawnej budowie ciała. Na piersi miał srebną zbroje, a od ramion ku ziemi ciągneła się czerwona peleryna. W dłoni dzierżył Mjølner, więc nie trzeba było być mistrzem sztuk przebiegłych by wywnioskować, że był to Thor.

Pierworodny Odyna, i jak się później okazało, jedyny biologiczny syn. Słynął z skłonności do Migradu, podobno miał tam swoją narzeczoną swego czasu. Ale jak to każda historia miłosna boga z człowiekiem nie skończyła się happy endem. Nawzajem złamali sobie serca i rozstali w aferze na wszystkie dziewięć światów.

Hell nie widziała w migdradczykach nic szczególnego, zwłaszcza, że musiała w przyszłości ich sądzić. Nie chciała się przywiązywać do śmiertelnych istot, które czasem były tak naiwne by myśleć, że mogą się równać z bogami. Przez Hellheim przewijało się miliardy midgradczyków. Jedni wierzący, drudzy mniej. Najciekawsze były jednak ich przyczyny śmierci, które co raz dziwiły samego Hadesa. A bądźmy szczerzy on już swoje przeżył i nie jednego doznał.

Heimdal zerknął na nią kotem oka i skinął głową, na co Hell grzecznie mu odpowiedziała. Spotkała się to z zaciekawionym spojrzeniem Friggi, które dziewczyna taktownie unikała wpatrując się w czubki swoich butów.

- Ojcze - Thor ukłonił się wraz z towarzyszem - Loki, znajduje się już w lochach, jeśli pozwlisz, to pragnę zauważyć, że sam się poddał i nie wyrządził tak wielkich szkód jak mogło by się wydawać. Ponadto... - przerwał, a kiedy spotkał się z milczeniem ze strony ojca kontynuował - ...nie był wtedy sobą. Chitauri mieli go pod swoją kontrolą - Odyn jedynie skinął głową i ręką odprawił przybyszy.

Hell zaciekawiła druga część wypowiedzi Odynsona. W duszy się zaśmiała, że ktoś był w stanie mieć w garści boga kłamstw. Nie jeden raz widziała go w akcji i wydawało się to równe z niemożliwym. Czyżby jednak...?

Spokojnie. Spotkamy się psotniku już ja ci to gwarantuje.

Kiedy posiłek w końcu dobiegł końca, Frigga skinęła do Hell by ta podeszła, co też uczyniła. Narzuciła na ramiona królowej złotą narzute, sama zaś założyła tą samą część garderoby, różniącą się materiałem oraz kolorem.

Obie panie ruszyły w kierunku ogrodów królewskich. Mijając złote korytarze, Hell zapragnęła nagle wrócić do domu. Do taty, Persefony, Charona czy też jej kochanego trójgłowego Cerberka. Ciemnych korytarzy, pojękujących dusz, czarnych róż, które skrycie uwielbiała. Tu wszystko było takie idealne, nieskazitlne. A ona uwielbiała chaos, co sugerował wieczny bałagan w jej komnacie w Hadesie.

Jedyne za czym nie tęskniła był Styks. Woda zawsze ją odstraszała swoją odchłanią. Mimo iż jej serce nie biło, a puls zamilkł - bała się wody. Robiła wszystko byle uniknąć tej otchłani bardziej przerażającej niż sam Hades.

Wyszły na dwór. Uderzyła je fala ciepłego powietrza. Hell nie zacznie się skrzywiła.

Królewskie ogrody oświetlane były przez kilka set świetlików. Magia biła z tego miejsca. Słońce dopiero zaszło za horyzontem, więc nie było jeszcze tak ciemno jak Hell preferowała by było, choć właściwie czy w krainie ociekającej złotem i mieniącej się wszystkimi barwami może być wystarczająco ciemno dla księżniczki podziem?

- Znasz Heimdalla. - to nie było pytanie lecz stwierdzenie, które padło z ust Friggi po chwili ich wędrówki.

- Owszem, znam. - szły powoli, nigdzie się nie spiesząc.

- Skąd? - ciekawość aż biła od tonu królowej. Hell nie lubiła ciekawskich ludzi jednak... Jednak Frigga roztaczała aurę, które przyciągała ludzi.

- Znajomy tatusia. - odrzekła. Określenie ojca nie uszło uwadze Friggi, a na jej twarzy rozkwitł uśmiech.

- A jak ci się podoba w Asgardzie?

- Jest pięknie, ale... - urwała nie chcąc jej urazić prawdziwą opinią.

-... Nie ma to jak w domu. - dokończyła Frigga. Hell tylko jej przytaknęła - Nie jesteś zbyt gadatliwa Miriam.

- Wolę słuchać - odpowiedziała choć nie była to do końca prawda.

KurinkiPL

Moje PiekłoOnde histórias criam vida. Descubra agora