35. Więc Prowadź Mój Książę

1.1K 90 12
                                    

Kiedy zasiedli do stołu wszyscy razem zgodnie milczeli. Cisze przerywało tylko dźwięk sztućcy przesuwających po naczyniach.

Hell po tym jak z Lokim długo dyskutowała o tym co działo się podczas jego nieobecności mieli dość słów. Potrzebowali jedynie swojej obecności i chwili na poukładanie myśli.

Persefona natomiast niemal kuliła się w poczuci winy i co chwilę zerkała na Hell. Tylko Hades siedział z obojętnością na twarzy.

Wkońcu odchrząknął. Wszyscy na niego spojrzeli.

- No więc... - zaczął lecz kiedy nikt nic nie powiedział wstał - Kiedy miałem się dowiedzieć? - popatrzył na Hell wyczekująco.

- Słucham? - zapytała unikając jego wzroku. Zirytowany podszedł do niej i odsunął od stołu jej krzesło razem z siedzącą na nim Hell. Odwrócił ją do siebie, a jej mina wyrażała więcej niż zdziwienie. Chwilami doprawdy zastanawiała się czy jej ojciec nie jest wariatem i to była jedna z tych chwil.

- No, że będę dziadkiem. - na jego twarzy pojawił się zachwyt jaki rzadko można było zobaczyć. Ekscytacja również wypływała z jego oczu. Ukucnął przy córce i dotknął jej brzucha - Tam w środku jest mój wnuczek albo wnuczka... Albo oboje! - wykrzyknął, a Hell popatrzyła na niego z przerażeniem.

- Na Odyna oby nie. Jeden kłopot już wystarczy. - mruknęła, a Hades popatrzył na nią oburzony.

- Jaki kłopot? To szczęście niezmierne! - wykrzyczał nadmiernie gestykulując. - Kiedy wy będziecie rządzić ja będę zajmował się rozpieszczaniem mojego wnuka.

Kiedy wspomniał o jej przyszłości przez jej głowę przeszła pewna zła myśl. Nie powiedziała tego Lokiemu. I nie powie nikomu.

- Loki musimy porozmawiać. - z zamyśleń przywołał ją głos jej ojca. Lecz zanim się zorientowała oni wyszli już z sali.

- Przepraszam cię Hell. - Persefona podeszła do niej - To nie powinno tak wyglądać, sama powinnaś im powiedzieć w swoim czasie, a ja ci narzuciłam.

- Może i lepiej? Inaczej powiedziałabym im dopiero przy porodzie. - zaśmiały się razem. Potem Cora dosiadła się obok Hell i razem rozmawiały póki Hades i Loki nie wrócili.

- Hell pakuj się. - rozkazał Loki, na co Hell się ewidentnie skrzywiła dając mu znak, że takie tonu nie będzie słuchać za żadne skarby. Wymamrotał coś do siebie o upartość niektórych istot i wziął ją na ręce wynosząc z sali w akomaniamencie jej zdziwienia i śmiechu Hadesa. - Wyjeżdżamy jeszcze dziś do Asgardu. Bierzemy ślub i o północy wracamy spowrotem na koronację.

- Dziś jest sprzyjające ułożenie światów? - zapytała, bowiem nie spodziewała się tego tak szybko. Królowie Hadesu musieli być koronowani w wyznaczonym przez planety czasie inaczej... Oddalali się od ciała.

Położył ją dopiero w ich komnacie. Oboje w ciszy zaczęli się pakować czyli wybierać kreacje na ich ślub. Hell nie widziało się ubierać w jasne barwy. Gdyż w połączeniu z jej karnacją wyglądałaby raczej jak duch niż przyszła królowa podziemi. Znalazła jednak coś co... Było idealne i wiedziała, że jej prawdziwa matka była by dumna gdyby zobaczyła ją tego dnia. Była to bowiem suknia ślubna, w której Hades poślubił jej matkę.

Mdłości jakie poczuła przy teleportacji były niczym w porównaniu z tym co czuła czekając w komnacie na Lokiego, którym miała ruszyć do ołtarza. Uroczystość miała być nie duża, a osoby które zostały jakby naznaczone do jej uczestnictwa już siedziały w ławach.

Przed chwilą była tu Sygin, która uradowana na wieść o ciąży Hell poszła rozgłosić to innym.

Czarnowłosa co chwila poprawiała czarną czylegajacą suknie z motywem kwiatów. We włosach w gruby warkocz miała wplecioną tiare z Oriaderami. W dłoniach natomiast ściskała czarną róże, którą była pewna będzie jej towarzyszyć aż do śmierci. No cóż tego była pewna.

W końcu drzwi otworzyły się, a jej niemal zaschło w gardle. Loki był w czarnej dopasowanej koszuli, którą jeszcze bliżej ciała przytrzymywała kamizelka w ciemno zielone niemal niewidoczne groszki. Czarny krawat niemal nie wyróżniał się na tle koszuli. Zaczesane włosy Lokie były bardziej ułożone niż zwykle.

Popatrzeli sobie prosto w oczy. A wtedy usłyszeli marsz weselny, który echem odbijał się od korytarzy pałacu. Nie ruszyli się jednak.

- Zaraz spóźnimy się na własny ślub. - odrzekł, a Hell jedynie uśmiechnęła się zaiawdzko. W końcu podeszła do niego i chwyciła go pod ramię.

- Więc prowadź mój książę...

KurinkiPL
Ig. kurinkipl

Moje PiekłoDonde viven las historias. Descúbrelo ahora