24. Bratnia Dusza

1.6K 108 23
                                    

- Ty mnie ewidentnie nie chcesz w Hadesie. - wtraciła Hell gdy jej ojciec w raz z Odynem dokończyli rozmowę na temat tymczasowego pobytu Hell w Asgardzie.

- Tu będziesz miała lepszych nauczycieli, bardziej... Żywych. - wzruszył ramionami. - Hej, a ty gdzie idziesz? - zwrócił się do córki gdy skręciła w inny korytarz.

- Do kuchni. - oddalała się coraz bardziej lecz zdążyła jeszcze usłyszeć, że było to wiadome. Przewróciła tylko oczami i otworzyła drzwi, zza których wydobywał się piękny zapach. W kuchni jak zwykle panował rozgardiasz, w powietrzu unosiła się mąka, a w sam środku tego haosu stał Mateo, rzucając się z jednej półki na drugą. Gdy odwrócił się znaleziwszy przyprawę, niemal woreczek wypadł mu z ręki.

- Mammamia! - krzyknął elf gdy zobaczył kto go nawiedził.

- Ciebie również miło ponownie zobaczyć Mateo. - usiadła na jednym z drewnianych stołków.

- Ale to naprawdę ty Miriam? - przewróciła oczami. On i jak i reszta pałacowej służby nie widzieli jej w tej postaci bez sukni balowej.

- Jestem Hell, nie Miriam. - machnął ręką.

- Rzeczywiście wyglądasz jak śmierć. - zauważył, nakładając na talerz kawałek ciasta.

- Niezłe spostrzeżenie, a teraz daj mi skubnąć tych pyszności. - podał jej  talerz z plackiem z jabłkami. Zaczęła go jeść, ale nie dane było rozkoszować się posiłkiem gdyż rozległ się irytujący głos Dotrei. Hell rzymróżyła oczy z niezadowolenia.

- Co tu za bałagan! - krzyknęła, a Mateo spojrzał na nią z sceptyzmem.

- Ja nie wchodzę do twojego gabinetu jak do siebie. - rzucił niedbale i wrócił do garnka. Jej wzrok przeniósł się na Hell, która mierzyła ją gardzącym wzrokiem.

- A ty to... - jej oczy się szerzej otworzyły.

- Hell. I chyba muszę wspomnieć Fridze jak traktujesz swoich współpracowników. - zacmokała w powietrzu i wepchnęła kolejny kawałek ciasta do buzi.

- A-ależ niby jak... - jej twarz pobladła. - Nalegam aby nie! Już wam nie przeszkadzam. - powoli cofała się do wyjścia.

W tym momencie drzwi się otworzyły, a do kuchni wszedł młody chłopak z workiem mąki. Wpadli na siebie, a Mateo wstrzymywał śmiech. Dotrea przerażona popatrzyła na swój strój, a potem na Hell, która nie powstrzymywała złośliwego uśmiechu na twarzy.

- Prze-przepraszam - wyjąkał młody próbując się pozbierać.

- Nic nie szkodzi to moja wina - odpowiedziała szybko i wybiegła z kuchni. Młody kuchcik popatrzył się na Mateo.

- Będę miał duże kłopoty?

- Nie. - odpowiedziała Hell i podała mu już pusty talerz.

- Jeszcze tu zajrzę kiedyś. - rzuciła i opuściła kuchnie.

Widząc ślady z mąki na podłodze zostawione przez Dotree niemal prychnęła. Ruszyła w przeciwnym kierunku.

Natychmiast przystanęła gdy usłyszała czyjś szloch. Skrzywiła się nie smakiem na swoją postawę i ruszyła w tym kierunku.

Gdy Sygin dojrzała wychodzącą z korytarza Hell, próbowała otrzeć łzy jednak te na nowo napływały.

- Zwykle nie leży mi na sumieniu pocieszanie ludzi, a tym bardziej dopytywanie się o co chodzi, ale ten jedyny raz zrobię wyjątek. A więc? - Hell przysiadła się do niej. Sygin popatrzyła na nią załzawionymi oczami. Jej dolna warga zadrżała. Hell westchnęła głośno i męczeńsko. Wzięła Sygin pod ramię, a ta na nowo zalała się łzami. - Druga okazja taka się nie zjawi. - powiedziała jakby była to groźba.

- Chodzi o Lokiego...

Następny rozdział w czwartek (nie obiecuje)
KurinkiPL
Ig. kurinkipl

Moje PiekłoDove le storie prendono vita. Scoprilo ora